PolskaKandydaci na prezydenta miasta poddali się badaniu wariografem

Kandydaci na prezydenta miasta poddali się badaniu wariografem

Trzech z siedmiu kandydatów na prezydenta
Olsztyna poddało się badaniu wariografem dla
sprawdzenia ich prawdomówności. Badanie na własny koszt
zaproponował kandydatom pretendujący do fotela prezydenckiego w
Olsztynie, senator Prawa i Sprawiedliwości, Jerzy Szmit.

09.11.2006 | aktual.: 10.11.2006 10:18

To miał być moment oczyszczenia (kandydatów z ewentualnych oskarżeń). Jeśli większość jednak nie chciała się poddać badaniu, to już niech sami wyborcy ocenią - powiedział Szmit, który jako pierwszy usiadł przy maszynie do wykrywania kłamstw. Aparatura nie wykryła odpowiedzi, które by go dyskwalifikowały.

Następnie, przed byłym oficerem Żandarmii Wojskowej, Jackiem Bieńkuńskim, który jest właścicielem wariografu, usiadł były senator Sojuszu Lewicy Demokratycznej, dziś niezrzeszony kandydat, startujący w wyborach z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego, Janusz Lorenz.

Pytania były podchwytliwe. Nie będę oceniał samego pomysłu. Poddałem się temu, by nikt na mnie nie "pluł", że tego nie zrobiłem. Robiłem to po raz pierwszy. Zaspokoiłem ciekawość swoją i innych i więcej już tego nie zrobię - powiedział Lorenz.

Kolejnym i ostatnim, który poddał się badaniu na wykrywaczu kłamstw był kandydat Ligi Polskich Rodzin, Bogusław Owoc. Jego badaniu mogli przyjrzeć się dziennikarze. Podczas badania organizm kandydata LPR zareagował mocno przy pytaniu dotyczącym czci i nietykalności cielesnej. Owoc wyjaśnił, że będąc młodym człowiekiem pobił się o dziewczynę.

Przeprowadzający testy Jacek Bieńkuński, powiedział, że to pierwszy taki przypadek w Polsce, by w ten sposób sprawdzać wiarygodność kandydatów. Badania tego nie można jednak używać jako wyznacznika przed wyborami. Po wstępnej analizie, u wszystkich badanych, odnotowałem brak reakcji dyskwalifikujących wiarygodność odpowiedzi - wyjaśnił ekspert.

Jak dodał, sprawdzani kandydaci mocno reagowali na pytanie dotyczące składania fałszywych obietnic wyborczych. Tu jednak mamy do czynienia z sytuacją, w której kandydaci niejednokrotnie składają obietnice wyborcze, ale zdają sobie sprawę z tego, że części z tych obietnic nie wypełnią - mówił Bieńkuński.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)