Kancelaria prezydenta kupiła długopisy... za 300 tys. zł
W ciągu ostatniego półtora roku kancelaria prezydenta Lecha Kaczyńskiego przeznaczyła ponad 300 tysięcy złotych na zakup piór i długopisów - podaje serwis internetowy tvp.info. Wyroby służą jako prezenty m.in. dla członków zagranicznych delegacji. - To szalone kwoty. Budżet kancelarii prezydenta powinien zostać zmniejszony - komentuje wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO).
02.05.2009 14:08
Przetargi na pióra i długopisy kancelaria ogłaszała w listopadzie 2007 roku i w marcu 2009 roku. Obydwa wygrała jedna z firm z Dolnego Śląska. Wartość zamówień wyniosła w sumie ponad 300 tysięcy złotych. Za tę kwotę kupiono prawie trzy tysiące sztuk. Wszystkie od renomowanych producentów: Stipula, Waldmann, Visconti, Waterman i Sheaffer. Na piórach i długopisach nadrukowano tzw. faksymile, czyli wzór podpisu prezydenta albo pierwszej damy.
Po co Kancelarii Prezydenta trzy tysiące piór i długopisów? „Pióra wieczne i długopisy przeznaczone są na upominki wręczane podczas przyjmowania delegacji oraz składania wizyt przez prezydenta RP i jego małżonkę oraz ministrów kancelarii prezydenta” - pisze w wyjaśnieniach do redakcji portalu tvp.info biuro prasowe prezydenta.
Była szefowa gabinetu prezydenta Elżbieta Jakubiak dodaje, że tego typu wyroby są wręczane także podczas nominacji generalskich i ministerialnych oraz przy wielu innych okazjach. - Podobnie było za czasów urzędowania poprzednich prezydentów. Sama mam pióro z faksymile Aleksandra Kwaśniewskiego, które wręczono mi, gdy przejmowaliśmy kancelarię - zaznacza.
Zdaniem byłej szefowej kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Jolanty Szymanek-Deresz, pióra kupowano, jednak nie w tak ogromnych ilościach. - Rozdawano je głowom państw, szefom parlamentów, zwycięzcom różnych konkursów pod patronatem prezydenta. Taki prezent nie pełnił roli gadżetu reklamowego. Ale widocznie Lech Kaczyński czuje silną potrzebę propagowania swojego nazwiska - komentuje. - Poza tym nie było długopisów z faksymile pierwszej damy - dodaje.
Aby w ciągu okresu miedzy pierwszym a drugim przetargiem rozdysponować zakupione pióra i długopisy, prezydent musiałby rozdawać ich statystycznie ponad cztery sztuki dziennie. Zdaniem Elżbiety Jakubiak, tego typu wyroby kupuje się zawsze w większych ilościach, do magazynu. Wszystko po to, by można było z nich skorzystać, gdy wystąpi pilna okazja.
Te tłumaczenia nie przekonują jednak wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego (PO). - To jakieś niewyobrażalne, szalone ilości. Prezydent marnuje publiczne pieniądze, co jest niebezpieczne szczególnie w dobie kryzysu. To kolejny argument za tym, by zmniejszyć budżet Kancelarii Prezydenta - komentuje.
- Uważam, że wydawanie takich sum pieniędzy na gadżety jest bezpodstawne. Ale jeśli już prezydent musi dawać prezenty, to powinny być to wyroby polskich producentów, jednoznacznie kojarzące się z naszym krajem - dodaje rzecznik SLD Tomasz Kalita. Wiktor Ferfecki