PolskaKancelaria Prezydenta: a w ogóle - jaka karetka?

Kancelaria Prezydenta: a w ogóle - jaka karetka?

Kancelaria Prezydenta wydała oświadczenie, w którym zaprzeczyła, że karetka reanimacyjna stacjonowała w pobliżu prezydenckiej rezydencji. Była obecna jedynie podczas lądowania samolotu z Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Nigdy nie była przeznaczona do wyłącznej dyspozycji głowy państwa.

24.04.2008 | aktual.: 24.04.2008 15:55

Kancelaria w swym oświadczeniu przypomina również, że zabezpieczenie medyczne prezydenta Kaczyńskiego jest realizowane przez odpowiednie komórki Biura Ochrony Rządu.

"Należy podkreślić, że wchodzi to w zakres obowiązków BOR podległego MSWiA a nie Kancelarii Prezydenta RP. Podstawą prawną do tych działań podejmowanych lub zlecanych przez odpowiednie placówki medyczne podległe ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji jest ustawa z dnia 31 lipca 1981 roku z późniejszymi zmianami o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe" - czytamy w oświadczeniu.

"Dziennik" napisał, że gdański szpital MSWiA domaga się pieniędzy od prezydenta Lecha Kaczyńskiego za to, że karetka z tej placówki czuwała w pobliżu głowy państwa przez 71 dni podczas ubiegłorocznego urlopu Lecha Kaczyńskiego.

Rano, prezydencki minister, Michał Kamiński zaprzeczył, że kancelaria zamawiała karetkę. W tym przypadku ani Kancelaria Prezydenta, ani prezydent nie zamawiali tej karetki. Fakt jej obecności w Juracie i wszędzie gdzie pan prezydent przebywa na terenie Polski wynika wyłącznie z przepisów BOR, na które Kancelaria Prezydenta nie ma absolutnie żadnego wpływu, tak jak nie ma wpływu na to, ilu wartowników stoi przed Kancelarią - powiedział Kamiński.

Tymczasem rzeczniczka ministerstwa MSWiA, Wioletta Paprocka, poinformowała, że w 2006 r. ówczesny dyrektor departamentu zdrowia w tym resorcie, nie zgodził się na zapłacenie należności za zabezpieczenie opieki medycznej w czasie, gdy w swojej rezydencji na Helu przebywał prezydent Lecha Kaczyński.

Jak dodała, uznał on, że sytuacja w jakiej zdecydowano o tym nie spełniała kryteriów określonych przez przepisy. Zgodnie z nimi prezydentowi, marszałkom Sejmu i Senatu, premierowi, małżonkom i członkom rodzin będących na ich utrzymaniu, przysługuje bowiem prawo do świadczeń opieki zdrowotnej w razie nagłego zachorowania lub urazu, wypadku, zatrucia albo konieczności natychmiastowego leczenia szpitalnego.

Taka opieka przysługuje im także w trakcie oficjalnych podróży krajowych i zagranicznych oraz oficjalnych wizyt zagranicznych. W praktyce wygląda to tak, że BOR informuje resort w jakim okresie i gdzie będzie przebywać prezydent a ministerstwo zwraca się do podległego mu szpitala o zabezpieczenie pomocy medycznej i później za to płaci. O to, dlaczego wówczas podjęto inną decyzję trzeba pytać ówczesne kierownictwo MSWiA - powiedziała Paprocka.

Zaznaczyła również, że obecne kierownictwo MSWiA nie podjęło jeszcze decyzji w kwestii rozwiązania tej sprawy, gdyż dotyczy ona dużej kwoty - w sumie 214 tys. zł.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)