Kanał będzie chronić Kraków przed powodzią?
4 kilometry długości, 100 metrów szerokości - to
rozmiary kanału, który z części krakowskiego Zakrzówka,
Dębnik i Ludwinowa uczyni wyspę. Na co dzień będą po nim pływać
statki turystyczne i towarowe. W razie wielkiej powodzi - uratuje
zabytkową część miasta przed zalaniem - opisuje "Gazeta Krakowska".
09.12.2006 | aktual.: 09.12.2006 07:12
Przedsięwzięcie nie będzie łatwe. Jego koszta prof. Elżbieta Nachlik, pod której kierownictwem wykonano ekspertyzę, ocenia na kilkaset milionów złotych. Nie wystarczy bowiem tylko przekopać kanał. Trzeba będzie przerzucić nad nim mosty, które połączą nową wyspę z resztą miasta. Według prezydenta Jacka Majchrowskiego, powinny być co najmniej cztery.
Nie wiadomo, kiedy rozpocznie się budowa. Nie ma jej w projekcie przyszłorocznego budżetu miasta. To nie jest szybka sprawa. Trzeba najpierw przygotować dokumentację, szczegółowe ekspertyzy, projekty. Gdyby miasto rozpoczęło od razu przygotowania, kanał mógłby być gotowy ok. 2015 r. - ocenia Jerzy Grela, wicedyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Z ekspertyzy zespołu prof. Nachlik wynika jeszcze jedno: do ochrony Krakowa przed powodzią sam kanał nie wystarczy. Według naukowców, niezbędnym warunkiem jest też modernizacja wałów przeciwpowodziowych oraz stopni Dąbie i Przewóz. Z tymi inwestycjami może być gorzej: o naprawie wałów w Krakowie mówi się od powodzi w 1997 r., jednak przedsięwzięcie idzie powoli. Potrzeba na nie jeszcze 80 mln zł. Nie lepsza jest sytuacja, jeżeli chodzi o stopnie. Zarządza nimi RZGW.
Nasz budżet na przyszły rok jest katastrofalny- przyznaje dyr. Grela. Odpowiadamy za 1/7 powierzchni państwa, mamy zaległości jeszcze po powodziach z lat 90. Wiemy, że należałoby przekonstruować zasuwy w stopniu Przewóz, ale na razie nie mamy na to środków. (PAP)