Trwa ładowanie...
d2kn5vv
09-10-2005 06:00

Kampanie wyborcze w sieci

Nie ustają kampanie prezydenckie prowadzone w sieci. Obaj pozostali na placu boju kandydaci najwyraźniej zdają sobie sprawę z wpływu, jaki przy wykorzystaniu tego medium mogą wywrzeć na wyborców. A że każda pliszka swój ogonek chwali, z oficjalnych stron wylewają się potoki zalet i osiągnięć przyszłych głów naszego państwa. Dowiadujemy się z nich często tyle, co ze starożytnych hymnów ku czci mężnych bohaterów.

d2kn5vv
d2kn5vv

Niezbędne pozycje, których na oficjalnej stronie zabraknąć nie może, to życiorys kandydata, jego program, wywiady, które pojawiły się dotychczas w mediach i aktualności dotyczące jego kampanii. A poza tym – hulaj dusza, piekła nie ma. Każdy puszy się, jak może. I serwuje Internautom coś o sobie ekstra.

Donald Tusk to kandydat, którego w sieci spotkać można osobiście. Zamieszkał na swej stronie i przy każdym na nią wejściu wyłania się z niebytu (ekranu, oczywiście) i podchodzi do nas głośno tupiąc. Potem wita nas z uśmiechem i obficie gestykulując (oj, musiał spotkać na swej drodze specjalistę ds. wizerunku, ale czemu tupie aż tak głośno?) uprzejmie opowiada o serwisie, przyklejając nam do monitora kartki z konkretnymi podstronami, o których aktualnie mowa.

"Lorbas" kontra "dado"

Nic nie zbliża ludzi aż tak dobrze, jak wyznania osobiste. Choćby w Internecie. W społeczeństwie Big Brothera anegdotki z życia prywatnego cieszą się popularnością niczym ciepłe bułki z rana. Zjednują sympatię - w końcu prezydentem musi zostać ziomal, równy koleś. I w ten trend wpisuje się Lech Kaczyński. Schodząc z sacrum do profanum serwuje na swej stronie opowieści: o wnuczce Ewie, która na dziadka woła „dado”, myląc go czasem z bratem Jarosławem, o doskonałym małżeństwie swojej jedynaczki Marty, która mimo obaw ojca wyszła młodo za mąż, i o kocie Rudolfie przygarniętym za schroniska na Paluchu. Więcej na temat plotek z życia familii Kaczyńskich w artykułach prasy bulwarowej, do których zajrzeć można oczywiście w serwisie pana Lecha. Dla zainteresowanych - zdjęcia rodzinki w galerii.

O ile „Kaczor” sensacyjne newsy z prywatnego życia przemyca ukradkiem w dłuższych tekstach, o tyle Donald wali prosto z mostu. Na podstronie zatytułowanej szczerze „ciekawostki” przyznaje, iż był wicemistrzem Polski w zażywaniu tabaki, a w zawodach nadal uczestniczy regularnie, lub że „za komuny” przerobił tekst „Międzynarodówki” na piosenkę o „Lehii Gdańsk”, którą na stadionie śpiewało 10 tyś. gardeł. Tylko informację, że w dzieciństwie tata pieszczotliwie przezywał go „lorbas” (co po kaszubsku oznacza „nicpoń”) przemyca w podpisie pod zdjęciem. A to takie słodkie przecież...

d2kn5vv

O swojej ludzkiej twarzy Donald Tusk próbuje nas przekonać informując o swym hobby. Dumą kandydata są puchary i nagrody, jakie zdobywa jego amatorska drużyna piłkarska – jest jej kapitanem i najbardziej bramkostrzelnym napastnikiem. O czym marzy? Oczywiście, by doczekać się wnuków i nauczyć ich dobrze grać w piłkę. Za to Lech Kaczyński o swych pozapolitycznych zainteresowaniach nie wspomina na swej stronie słowem. Czyżby nie miał żadnych pasji? Co za nudne takie życie...

Kalkulator i teczki

Kandydat PiS obmyślił za to inną osobiliwą strategię - udowadnia nam swe dobre intencje, a także prawidłowe założenia programu, z którym idzie do wyborów. W tym celu na swej stronie zamieścił specjalny kalkulator podatkowy PiS, za pomocą którego łatwo sprawdzić, jak propozycje podatkowe PO, a jak jego partii wpłyną na dochody i wydatki Internautów. Nic prostszego! Trzeba tylko wpisać kilka wyznań osobistych (np. ilość dzieci na utrzymaniu lub czy jest się kawalerem/panną), oraz parę wydawanych regularnie sum np. na telefon, jedzenie czy prąd. I hop!? I wcale nie hop. Zapomnieli o czynszu...

Dobry chwyt to także udowodnić swoją praworządność - a tym samym zyskać poparcie osób stawiających na przejrzystych i uczciwych prezydentów. Czyżby w tym celu Lech Kaczyński prezentował w Internecie zawartość swej IPN-owskiej teczki? A że niezbyt jest czytelna? Ej czepialscy, liczą się przecież chęci...

Nie zniknęły strony pozostałych, upadłych już dziś kandydatów. Nie zniknęły, lecz zamarły. O wynikach pierwszej tury informuje nas jedynie Andrzej Lepper, a "aferę Wehrmachtową" komentuje w blogu żony Halina Borowska. Dla reszty czas zatrzymał się w dniu 9 października. Może byli kandydaci zawiesili się załamani "niespodziewaną" porażką?

Bogumiła Szymanowicz, Wirtualna Polska

d2kn5vv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2kn5vv
Więcej tematów