"Kampania wizerunkowa PiS może być złamaniem prawa"
Poseł Lewicy Jerzy Wenderlich uważa, że kampania wizerunkowa PiS z licznymi plakatami i reklamami telewizyjnymi może być złamaniem prawa wyborczego. Sojusz Lewicy Demokratycznej chce, by tą sprawą zajęła się Państwowa Komisja Wyborcza.
Politycy SLD poruszyli kwestię najnowszego spotu PiS i billboardów, jakie partia ta rozwiesiła w całej Polsce. Ich zdaniem, może to oznaczać, że PiS przedwcześnie rozpoczął kampanię wyborczą przed zaplanowanymi na czerwiec wyborami do Parlamentu Europejskiego.
- Według naszego mniemania jest to chęć obejścia prawa wyborczego, dlatego, że przed wyborami każdy komitet wyborczy będzie mógł mniej więcej wydać około 10 milionów. Jest to więc rozpoczęcie kampanii i finansowanie jej z pieniędzy budżetowych - uważa Wenderlich.
Dwa lata temu było to samo
Posłowie SLD ocenili także przemówienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, kończące kongres partii. Zdaniem Wenderlicha podczas zakończonego w Krakowie kongresu PiS, Jarosław Kaczyński chciał przekonać do swojego ugrupowania młodych wyborców. Poseł Lewicy podkreślił, że podczas swoich rządów PiS pokazało, iż nie dba o interesy młodych Polaków. W czasie, gdy partia Kaczyńskiego była u władzy wybudowano bowiem najmniej mieszkań w historii, co więcej, znacznie wzrosły wtedy ceny na rynku nieruchomości.
Zdaniem Tadeusza Iwińskiego, spośród dwóch wystąpień Jarosława Kaczyńskiego na kongresie PiS, bardziej prawdziwe było to niedzielne. - Była mowa znów o układzie. Francuzi mówią: "im bardziej się coś zmienia, tym bardziej jest to samo". Ja myślę, że to się odnosi do PiS - jest to inna twarz, treść jest ta sama - podkreślił poseł Sojuszu na konferencji prasowej.
Według niego jednak, szef PiS zapomniał o tym, co jego formacja czyniła przed dwa lata, wraz ze swoimi sojusznikami. - Dzieliła Polaków, prowadziła oszalałą kampanię lustracyjną i dekomunizacyjną. W sensie międzynarodowym stracono dwa lata, wzbudzając fobie antyniemieckie, antyrosyjskie - zaznaczył Iwiński.
Wenderlich nawiązał z kolei do programu wyborczego PiS z 2005 roku. - Co z niego wyszło - wszyscy wiemy, co miało być, a czego nie było - wszyscy wiemy, jak zadrwiono z ludzi w postaci tych obietnic, które nie zostały spełnione - wszyscy wiemy - stwierdził polityk Sojuszu.
Wenderlich wytknął J. Kaczyńskiemu, że PiS, wbrew temu co on sam głosi, jest formacją nietolerancyjną, a podczas swych rządów najpierw obiecała wybudowanie trzech milionów mieszkań, a później uczyniła, że tych mieszkań było mniej niż kiedykolwiek w historii.
- Kiedy Jarosław Kaczyński mówi, że w Polsce powinny być lotniska i autostrady, to pytam, dlaczego to, co zapisane w tym programie (z 2005 roku) nie zostało zrealizowane? - mówił poseł SLD.
Według niego, za rządów PiS wybudowano 800 metrów autostrad, czyli - jak dodał - tyle, ile on idzie do kiosku po gazety.
Wenderlich zwrócił też uwagę, że szef PiS mówił w niedzielę na kongresie o potrzebie budowy praworządnego państwa. - Dlaczego nie zrealizował tego, co zapisano w programie z 2005 roku? Tam też było, że państwo musi być praworządne i sprawiedliwe. A z jakich powodów dziś musiała być powołana i działa komisja do zbadania nacisków na wymiar sprawiedliwości, służby specjalne? - pytał polityk Sojuszu.
W jego ocenie, państwo polskie za czasów PiS "więdło", a autorytet naszego kraju na arenie międzynarodowej obniżał się z dnia na dzień.
Poseł Andrzej Szejna odniósł się z kolei do zaprezentowanego na sobotnio- niedzielnym kongresie PiS programu gospodarczego tej partii. Według niego, program ten to "zestaw banałów i nieprecyzyjnych informacji".
- Mam wrażenie, że program PiS jest to tak naprawdę przepisane kilka propozycji z programów na przykład rządu Angeli Merkel, czy niektórych propozycji premiera - o dziwo socjaldemokratycznego - Wielkiej Brytanii Gordona Browna - stwierdził eurodeputowany Sojuszu.
Według niego jednak, w odróżnieniu od pomysłów PiS, w propozycjach Merkel, czy Browna "mówi się w jaki sposób je finansować".