PolskaKampania pod psem

Kampania pod psem

Płoty, fasady, przystanki autobusowe, drzewa i... buda dla psa to miejsca, gdzie kampania wyborcza stała się aż nazbyt widoczna. Kandydaci konkurując o miejsce w ławach na Wiejskiej, nie przebierają w środkach nie tylko podczas telewizyjnych debat. Walczą także papierem. Dla mieszkańców Podhala widoczny jest przede wszystkim jego plakatowy i ulotkowy wymiar.

Kampania pod psem

19.09.2005 | aktual.: 19.09.2005 08:35

Wielu z kandydatów, których wizerunki znalazły się w niedozwolonym miejscu twierdzą, że nic o tym nie wiedzieli, a wszystkiemu są winne osoby, które prowadzą ich kampanie w terenie. Niestety, zanim wszystko wróci do normy, na pinezki i zszywacze narażone są na razie drzewa i fasady prywatnych domów w pobliżu ruchliwych ulic. I może się zdarzyć, że nawet podhalańskiemu Burkowi (jego buda na zdjęciu obok) kampania wyborcza stanie kością w gardle... - Co mam zrobić? Codziennie je zrywam - mówi mieszkanka Gronkowa spotkana podczas zdzierania plakatów jednego z kandydatów na senatora z wrót swojej stodoły.

- Biedoki już nie mają się gdzie naprawdę podziać, to jeszcze mi do obory wlazły. - Moją kampanię prowadzi firma plastyczno-reklamowa - mówi Maciej Jachymiak, jeden z kandydatów z Nowego Targu. - Nie uczestniczę w wojnie plakatowej. Od początku zdecydowałem, że plakaty po uprzedniej zgodzie właścicieli budynków będą się pojawiać jedynie w witrynach sklepowych i miejscach wynajętych od Miejskiego Zakładu Zieleni.

Ale czemu się dziwić - pyta Jachymiak, skoro w całym okręgu jest 200 kandydatów. Gdzie oni się mają pomieścić? - Dla mnie cała ta kampania jest za mocna - mówi Wojciech Szperlak z Jabłonki. - Przesadzają. Przy urnie nie wezmę pod uwagę na pewno tych wszystkich plakacików i ulotek. Wystarczy mi to, co zobaczę i usłyszę w radiu i telewizji. - Plakaty na budzie dla psa zawisły tydzień temu. Chociaż nie zgodziliśmy się na ich powieszenie nie zdecydowaliśmy się ich też jednak ściągać. Jak nie mo ten pan innego miejsca to niech se tu wisi - śmieje Józef Michalczak, juhas z jednej z bacówek z Nowego Targu.

Kolejnym miejscem gdzie kampania o parlamentarne stołki przybiera na sile są przystanki autobusowe. - W żadnym wypadku nie jesteśmy odpowiedzialni za to co się dzieje na przystankach - mówi Andrzej Mrugacz, dyrektor nowotarskiego PPKS. - Jako zakład mamy podpisaną umowę z kilkoma sztabami wyborczymi na zamieszczanie materiałów wyborczych na naszych autobusach oraz budynku głównym dworca w Nowym Targu. A to, co się dzieje na przystankach to już sprawa ich właścicieli, najczęściej gmin. To do nich należą zadaszenia. Nasze są tylko słupki z rozkładem jazdy. Jednak najwięcej emocji wzbudzają wśród mieszkańców plakaty przyczepione do drzew. Jak widzimy na Podhalu i przyroda ma polityczny wymiar. Kandydaci bronią się, że nic im o tym nie wiadomo.

- Moją kampanię wyborczą prowadzą wolontariusze - mówi Anna Paluch, kandydatka z Krościenka. - Nic mi nie wiadomo, aby mój plakat wisiał na drzewie. Jeśli tak jest to zaraz pojadę sprawdzę i natychmiast go zdejmę. Nie jestem na pewno zwolenniczką tego typu autopromocji. Trzeba jednak przyznać, że konk urencja nie śpi. Moje plakaty wiszą nie dłużej niż 15 minut. Jak wracają wolontariusze z plakatowania to już nie ma materiałów, które wywiesili chwilę wcześniej. Na pytanie o granice wyborczej kampanii, Janusz Blachura szef delegatury Państwowej Komisji Wyborczej w Nowym Sączu odpowiada: - Jak kampania wygląda w polskim wydaniu widzimy na ulicach i w naszych skrzynkach pocztowych - mówi Blachura. - Pozostaje sobie zadać pytanie, jakie te materiały będą miały przełożenie na głosy.

Czy wyborcy idąc do urn opierają się na tym, co zobaczyli na plakatach i banerach. Nie sadzę, ale do tego trzeba już odpowiednich badań socjologicznych. Według Janusza Blachury w ustawie o kampanii wyborczej nie ma zapisu zabraniającego wywieszania kandydatom materiałów na drzewach. Natomiast można tu wziąć pod uwagę przepisy chroniące przyrodę, które zabraniają tego typu praktyk. Każdy materiał wyborczy jest własnością odpowiedniego sztabu wyborczego i nie można go ani niszczyć, ani zrywać. Natomiast nie wykluczone, że to, co wisiało na budzie dla psa to nic innego jak gra konkurencji kandydata...

Józef Słowik

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)