Trwa ładowanie...
d144hjw
20-09-2005 02:00

Kampania na urlopie i po godzinach

Trzech wysokich rangą urzędników toruńskiego magistratu kandyduje w wyborach parlamentarnych. Jak się to ma do apolityczności urzędu? - pytają "Nowości".

d144hjw
d144hjw

W wyborach do Sejmu startuje z listy PO Piotr Całbecki - dyrektor Wydziału Rozwoju i Projektów Europejskich Urzędu Miasta. Jest też radnym sejmiku wojewódzkiego. Marek Smoczyk, dyrektor wydziału świadczeń rodzinnych kandyduje z listy Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast do Senatu, z listy Samoobrony, kandyduje Władysław Przybysz. Do niedawna szef wydziału gospodarczego, obecnie kierownik referatu gospodarczego w wydziale organizacyjnym.

Panowie w różny sposób godzą kampanię z pracą w magistracie. - Na całą kampanię wziąłem urlop i oczywiście poinformowałem prezydenta o tym, że kandyduję, wyjaśnia "Nowościom" Władysław Przybysz. Pozostali dwaj kandydaci mimo prowadzonej kampanii pracują w urzędzie. Twierdzą, że nie ma w tym żadnej kolizji. W ubiegłym tygodniu miałem kilka dni urlopu - wyjaśnia Piotr Całbecki. Mam skromną kampanię, która sprowadza się do plakatów i ulotek. Spotkania wyborcze miałem zawsze po południu, więc nie było kolizji z obowiązkami służbowymi. W wydziale jest tyle pracy, że nie mam możliwości, by pójść na urlop - podkreśla również Marek Smoczyk. Kampanię prowadzę popołudniami i wieczorami.

Urząd z założenia powinien być apolityczny. Nieraz podkreślał to prezydent Michał Zaleski - piszą "Nowości". Dziś komentuje to następująco: kandydowanie jest prawem obywatelskim, którego nie traci się pracując w Urzędzie Miasta.(PAP)

d144hjw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d144hjw
Więcej tematów