Kamorra straszyła swe ofiary żywym krokodylem
Klan neapolitańskiej mafii, kamorry z okolic miasta Caserta na południu Włoch, straszył swoje ofiary wymuszeń żywym krokodylem - to ustalenia śledztwa w sprawie odłamu groźnego gangu Casalesi. W jego rezultacie aresztowano ponad 40 osób.
Po raz kolejny groźne zwierzę pojawia się w relacjach na temat metod stosowanych przez mafiosów. Wcześniej policja odkrywała na przykład składy narkotyków ukryte w magazynie pilnowanym przez niebezpieczne psy lub jadowite węże. Kolejne dochodzenie naprowadziło śledczych zaś na krokodyla.
Gad wykorzystywany był przez gang działający w mieście Marcianise, gdzie ściągał haracze i terroryzował wymuszeniami przedsiębiorców i kupców z tamtejszej strefy przemysłowej. Gangsterzy pobierali również haracze w salonach gier, a właścicieli barów, jak często bywa na południu, zmuszali do zamawiania wskazanego przez nich gatunku kawy po cenach, które oni ustalali.
Włoskie media poinformowały, że na 460 stronach śledztwa prowadzonego przez prokuraturę do walki z mafią opisano działalność grupy przestępczej klanu, która, jak podkreślono, miała wręcz "monopol" na proceder zastraszania biznesmenów nie tylko z okolic Caserty, ale na znacznie większym terenie między Neapolem a Salerno. W rezultacie dochodzenia aresztowano 44 mafiosów i ich wspólników.
Całe postępowanie, zauważa się, było wyjątkowo trudne ze względu na mur milczenia ze strony wielu ofiar, które nie chcą współpracować z wymiarem sprawiedliwości w obawie przed odwetem.
Uwagę prokuratorów zwrócił przydomek "Krokodyl", jaki miał jeden z mafiosów. Okazało się, że miał on zwyczaj wzywać do siebie ofiary wymuszeń i straszyć je prawdziwym, żywym gadem.