PolskaKamiński: było ciężko, ale doszliśmy

Kamiński: było ciężko, ale doszliśmy

Polarnicy - Marek Kamiński, Wojciech Ostrowski i niepełnosprawny Janek Mela po 15-dniowym marszu, stanęli na Biegunie Południowym. Było ciężko, ale doszliśmy - powiedział Marek Kamiński.

31.12.2004 | aktual.: 31.12.2004 18:27

Ostatni dzień marszu był dla polarników wyjątkowo trudny. Zmagali się z silnym wiatrem, pełnym zachmurzeniem i słabą widocznością. Żeby dotrzeć do bieguna przed Nowym Rokiem, w piątek pokonali aż 18 kilometrów. Było bardzo ciężko, musieliśmy zrobić sobie trzygodzinną przerwę - powiedział Kamiński.

Piątkową noc polarnicy spędzą na biegunie. Na razie nie wiadomo, kiedy wrócą do bazy w Patriot Hills na Antarktydzie, skąd wyruszą w drogę powrotną do Polski przez Chile.

Na razie nie ma odpowiednich warunków atmosferycznych dla samolotu, którym mamy wrócić do bazy - wyjaśnił Kamiński. Jak dodał, oczekiwanie na sprzyjającą pogodę może zająć nawet kilka dni.

Na tegoroczną noc sylwestrową Kamiński, Ostrowski i Mela nic nie zaplanowali. Jesteśmy zbyt zmęczeni, żeby się bawić. Chcemy się wreszcie wyspać - podkreślił Kamiński.

Marsz w kierunku bieguna polska wyprawa rozpoczęła przed dwoma tygodniami. Do pokonania mieli 187 kilometrów. Podczas marszu zmagali się z wiatrem o prędkości do 200 km/godz. i z temperaturą do minus 30 stopni Celsjusza. Na biegunie, oprócz polskiej flagi państwowej, zatknęli flagi patronów wyprawy, m.in. Polskiej Agencji Prasowej.

Janek Mela, który w czwartek świętował 16 urodziny, jest najmłodszym w historii człowiekiem i pierwszym na świecie niepełnosprawnym, który w jednym roku zdobył dwa bieguny Ziemi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)