"Kamienie na szaniec" nadal powinny być szkolną lekturą
"Kamienie na szaniec" powinny pozostać w kanonie lektur szkolnych - pisze Barbara Wachowicz, autorka książek o Aleksandrze Kamińskim i Szarych Szeregach. Z tym samym apelem występują do Ministerstwa Edukacji Narodowej członkowie Stowarzyszenia Szarych Szeregów.
09.04.2013 | aktual.: 09.04.2013 17:53
W tekście "Kamienie na szaniec - czyli mit domaga się analizy" dr Elżbieta Janicka z PAN wyraziła wątpliwość, czy książka Aleksandra Kamińskiego jest właściwą lekturą dla młodych czytelników i czy przedstawiony przez autora obraz okupacyjnej Warszawy jest zgodny z historyczną prawdą.
Barbara Wachowicz, autorka takich książek jak "Kamyk na szańcu. Gawęda o druhu Aleksandrze Kamińskim w stulecie urodzin" czy "Rudy, Alek, Zośka. Gawęda o bohaterach Kamieni na szaniec" na tezę Janickiej, o tym, że w "Kamieniach na szaniec" przedstawiony został obraz walczącej z okupantem Warszawy z pominięciem toczącego się w tym samym czasie powstania w warszawskim getcie, przypomina, że autora książki trudno posądzić o niechęć wobec Żydów. Aleksander Kamiński był orędownikiem włączenia do polskiego harcerstwa mniejszości narodowych, a podczas okupacji działał w Radzie Pomocy Żydom "Żegota". Z jego inicjatywy powstały też dokumentujące tragedię warszawskich Żydów dzieła - reportaż "Likwidacja getta warszawskiego" pióra Antoniego Szymanowskiego i książka Marii Kann "Na oczach świata".
Kilkanaście lat po śmierci Aleksander Kamiński otrzymał dyplom honorowy Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. "Na mojej wystawie w Muzeum Niepodległości leży pamiątka, którą uznał za swój 'najwyższy order' - jest to okruch zwęglonego chleba z getta ofiarowany mu przez Żydów, których ocalił. W archiwum autora 'Kamieni na szaniec' znajduje się list Luby Gawisar z Jerozolimy datowany 8 października 1963 roku: Przez te wszystkie powojenne lata wspominam tę okropną przeszłość (a ta żyje we mnie). Pamięć o Panu jest jak jasny promień wyrazu ludzkiego stosunku w tym morzu ciemnoty i okrucieństwa" - przypomina Wachowicz.
Barbara Wachowicz odnosi się też do faktu, że Elżbieta Janicka kwestionuje propagowany w "Kamieniach na szaniec" model patriotyzmu. Wachowicz cytuje list autora do żony: "Gdy pisałem 'Kamienie' to przecież pisałem o zaprzyjaźnionych ze sobą chłopcach. Więc gdy zdecydowałem się pisać dokonałem tego w ciągu kilku dni, może tygodnia? Odczuwałem to tak, jakbym był medium, przez które wypowiada się jakaś wielka siła, siła podstawowych wartości. I zawsze miałem poczucie, że nie jestem autorem 'Kamieni, lecz tylko pośrednikiem w ich przekazaniu. Wszystko to się splątało, stopiło: miłość i żałoba po poległych chłopcach, jakieś wizje podstawowych wartości i chęć dania im wyrazu".
Zdaniem Wachowicz nieprawdziwa jest podawana przez Janicką informacja, że "dowództwo Szarych Szeregów bardzo długo nie chciało dopuścić myśli o odbiciu Rudego". "Przede wszystkim nie było to już 'dowództwo Szarych Szeregów', tylko dowództwo Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu Armii Krajowej, chłopcy byli karnymi żołnierzami i nie mogli podjąć żadnych działań bez zezwolenia, mimo że oddział pod dowództwem Zośki był gotów do akcji zaledwie kilka godzin po aresztowaniu Rudego już 23 marca 1943. Natychmiast po powrocie do Warszawy dowódca Oddziałów Dyspozycyjnych Jan Wojciech Kiwerski zezwolił na podjęcie akcji, a popierał ją od początku naczelnik Szarych Szeregów - Florian Marciniak" - pisze Wachowicz.
Wachowicz odnosi się też do zarzutu, że bohaterów "Kamieni na szaniec" cechowała nieprzemyślana brawura, że nie liczyli się z konsekwencjami swoich czynów. Aby udokumentować fakt, że ich sposób myślenia wykraczał poza "przygodowe" pojmowanie walki zbrojnej, pisarka cytuje rozkaz Tadeusza Zawadzkiego - Zośki z 13 września 1942 roku: "Chociaż walkę prowadzi się bez broni w ręku, jednak można w niej rozwinąć w sobie odwagę, karność, zdolność brania na siebie odpowiedzialności. Tej jedynej w swoim rodzaju szkoły charakterów, jaką jest dla nas walka podziemna, nie wolno nam przeoczyć. Byłoby jednak źle, gdybyśmy poprzestali na przygotowaniu się tylko do walki zbrojnej, a zapomnieli o tych rozlicznych obowiązkach, jakie czekają na nas w Polsce Niepodległej. Naszym celem jest nie tylko wychowanie żołnierza, ale ukształtowanie pełnowartościowego obywatela, zdolnego nie tylko do służby wojskowej, lecz do jak najszerzej pojętej służby społecznej, służby obywatelskiej".
Wachowicz odnosi się też do tezy, że Zośkę i Rudego łączyło coś więcej niż przyjaźń, przypominając, że obaj chłopcy mieli swoje ukochane dziewczyny, a na przygotowanej przez nią wystawie w Muzeum Niepodległości znalazła się cała seria zdjęć Rudego z jego wybranką. "Nieprawdą jest stwierdzenie zawarte w wywiadzie, że książki Kamińskiego +nigdy nie poddano krytycznej analizie+. Atakowano ją i analizowano w czasie okupacji na łamach tajnych pism, zarówno prawicy jak i lewicy. A czytelnicy dokonywali wyboru od pierwszego wydania 'Kamieni', które docierały do młodzieży w czasie wojny" - konkluduje Wachowicz.
W odpowiedzi na tezy Elżbiety Janickiej oświadczenie wystosowało do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Kancelarii Prezydenta RP Stowarzyszenie Szarych Szeregów. "Książka ta jest powszechnie uznawana przez krytykę za klasykę, za najlepszą książkę dla młodzieży o tematyce wojennej. Jest ona dziełem niezwykłym, bo opartym na autentycznych wydarzeniach, w których Aleksander Kamiński udowodnił prawdę o złotej dewizie Szarych Szeregów - braterstwie i służbie. Dlatego nie zgadzamy się ze stwierdzeniem, że 'Kamienie na szaniec' to książka mitotwórcza, ignorowany był jej realny kontekst i trzeba się zastanowić, co z jej etosu warto kultywować. Książka ta powinna być nadal obowiązkową lekturą szkolną" - piszą autorzy oświadczenia.