Kamerzysta Reutera zastrzelony
Iracki kamerzysta pracujący dla
Reutera został zastrzelony w poniedziałek na ulicy w pobliżu swego
domu w mieście Ramadi w środkowym Iraku. Koledzy i rodzina Najima twierdzą, że zginął on od kuli
amerykańskiego snajpera.
02.11.2004 | aktual.: 02.11.2004 06:07
Dhia Najim został trafiony pojedyńczą kulą w szyję, strzałem z tyłu. Zginął na miejscu. Film wideo nakręcony z wyższego piętra sąsiedniego budynku pokazuje Najima wychylającego się z za muru. W chwilę później, gdy wyszedł zza osłony, pada strzał i widać jego upadające ciało.
Najim, który kręcił dla Reutera na zasadach wolnej współpracy, sfilmował wcześniej w ciągu dnia sceny zaciekłych walk ulicznych w Ramadi, jednak z filmu nakręconego w czasie jego śmierci wynika, że w tym momencie nie toczyły się żadne walki.
Położone o 68 km na zachód od Bagdadu Ramadi jest zdominowanym przez sunnitów ośrodkiem ruchu oporu, atakowanym od dłuższego czasu przez siły amerykańskie. Wraz z sąsiednią Faludżą ma być wkrótce celem zmasowanej ofensywy sił amerykańskich - wynika z planów prezentowanych przez amerykańskie dowództwo.
Zdjęcia zrobione w niedzielę pokazują wiele posterunków snajperskich rozmieszczonych w Ramadi i zajmowych przez amerykańskich marines. Dowództwo USA na razie nie odpowiedziało na pytania o incydent, w którym zginął Najim.
Poza irackim kamerzystą w Ramadi zginęły w poniedziałek jeszcze dwie inne osoby. W mieście toczyły się tego dnia najzacieklejsze od kilku tygodni walki między siłami amerykańskimi a sunnickimi rebeliantami.