PolskaKalisz: ustawa lustracyjna sprzeczna z konstytucją

Kalisz: ustawa lustracyjna sprzeczna z konstytucją


Cała nowa ustawa lustracyjna jest
sprzeczna z konstytucją i międzynarodowymi konwencjami - mówił
poseł SLD Ryszard Kalisz, prezentując przed Trybunałem
Konstytucyjnym skargę Sojuszu na ustawę. TK zdecydował, że nie wyłączy sędziów Ewy Łętowskiej,
Marka Mazurkiewicza i Jerzego Stępnia, o co wnosił poseł PiS
Arkadiusz Mularczyk.

Kalisz: ustawa lustracyjna sprzeczna z konstytucją
Źródło zdjęć: © PAP

09.05.2007 | aktual.: 09.05.2007 16:31

Kalisz argumentował, że inicjatorzy nowej lustracji nigdy nie powiedzieli, dlaczego trzeba zmieniać zasady lustracji obowiązujące od 1997 r. i dlaczego osoby publiczne maja ponownie składać oświadczenia lustracyjne. Bo w nowej ustawie zmieniła się definicja współpracy? - pytał. Ale nie zmienił się przecież stan faktyczny: działania kogoś z lat PRL - dodawał.

Kalisz: ustawa lustracyjna jest niejasna

Czy państwo ma prawo zaostrzać definicję tajnego współpracownika wraz z postępem budowy państwa prawnego? - pytał Kalisz. Podkreślił, że nowa ustawa łamie pewność osób, których oświadczeń lustracyjnych nie zakwestionował Rzecznik Interesu Publicznego lub Sad Lustracyjny - że nie były agentami w PRL. Raptem państwo mówi: to wszystko było nieważne, a osoba, która nie złoży oświadczenia, nie ma prawa uczestniczenia w debacie publicznej - oświadczył Kalisz.

Zaznaczył, że lustracja ma dotyczyć osób związanych z "władztwem publicznym", a przecież ani naukowcy, ani dziennikarze - lustrowani według nowej ustawy - nie pełnią funkcji publicznych w rozumieniu prawa.

Według Kalisza, nowa ustawa wprowadza niezwiązane ze sobą sposoby lustrowania: oprócz sprawdzania oświadczeń lustracyjnych, IPN ma przygotować spisy agentów z PRL. Osoba, którą sąd oczyści z zarzutu agenturalności, nie będzie mimo to usunięta z takiego spisu - mówił Kalisz. To jest tak, jakby ktoś chciał specjalnie tak skomplikować, aby wszystko nie było jasne - dodał.

Odnosząc się do argumentów zwolenników lustracji, że akta służb specjalnych PRL zawierają prawdę, Kalisz pytał ironicznie, po co w takim razie w ogóle wprowadzać odwoławczy tryb sądowy dla osób, które w tych aktach będą wskazane jako agenci.

TK zdecydował, że nie wyłączy sędziów Ewy Łętowskiej, Marka Mazurkiewicza i Jerzego Stępnia, o co wnosił poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Przedstawiciel wnioskodawców Ryszard Kalisz (SLD) ponownie prezentuje zarzuty skarżących do ustawy lustracyjnej, która została zaskarżona w całości.

TK nie wystąpił do rady wydziału prawa UW, by ustalać, czy sędzia Mirosław Wyrzykowski brał udział w posiedzeniu Rady, na którym przyjęto tzw. uchwałę antylustracyjną. Przewodniczący składu TK Janusz Niemcewicz oznajmił, że Wyrzykowski złożył sędziom oświadczenie, iż był na tej radzie wydziału, ale nie uczestniczył w przygotowywaniu uchwały, nie brał udziału w dyskusji na jej temat, ani nie głosował w tej sprawie. Oświadczenie sędziego Trybunału jest dla TK wystarczające - dodał Niemcewicz.

Co do wniosków o wyłączenie Łętowskiej i Mazurkiewicza, Niemcewicz poinformował, że Łętowska podpisała się pod listem w sprawie uchwały Sejmu dotyczącej tzw. listy Macierewicza, która została potem uznana za niekonstytucyjną przez TK, a ponadto Łętowska nie była wtedy sędzią TK i nie obowiązywała wówczas obecna konstytucja. Wypowiedź Marka Mazurkiewicza pochodzi również z 1992 r. i dotyczy tej samej kwestii - dodał Niemcewicz.

Co do wniosku o wyłączenie ze składu sędziego Stępnia, TK pozostawił go bez rozpoznania jako spóźniony, bo dotyczący jego wypowiedzi prasowej ze stycznia, w której Stępień odpowiadając na pytanie dziennikarza relacjonował inny wyrok TK dotyczący "teczek". Ponadto, według Niemcewicza, Trybunał nie widzi podstaw do wyłączenia sędziego Stępnia.

RPO poparł wniosek Mularczyka

Wiceprokurator generalny Przemysław Piątek poparł wniosek posła PiS Arkadiusza Mularczyka. Zdaniem Piątka teksty na temat czwórki sędziów opublikowane w prasie są "bardzo jednoznaczne". Podkreślił, że według prawa wystarczy już samo prawdopodobieństwo, że jakiś fakt z przeszłości sędziego może wywołać wątpliwości co do jego bezstronności, by go wyłączyć. Rzecznik Praw Obywatelskich też uważa, że Mularczyk słusznie poruszył temat bezstronności sędziów TK.

Jak mówił Mularczyk, sędzia Mirosław Wyrzykowski jest członkiem rady wydziału prawa UW, która skrytykowała nową lustrację. Wniósł, by TK zwrócił się do tej rady z pytaniem, czy brał on udział w wydaniu tej uchwały.

Według Mularczyka prezes TK Jerzy Stępień powiedział w wywiadzie prasowym, że niedopuszczalne jest szerokie otwarcie archiwów IPN. Marek Mazurkiewicz, jak mówił Mularczyk, podczas debaty sejmowej w latach 90. jako poseł wyraził pogląd, że omawiane wtedy przez parlament ustawy lustracyjne "mają charakter ustaw norymberskich". Z kolei sędzia Ewa Łętowska miała w 1992 r. podpisać list otwarty przeciwko lustracji. To wszystko zdaniem Mularczyka rodzi wątpliwości co do bezstronności tych sędziów; wtedy trzeba wyłączyć ich z danej sprawy.

Kalisz: sędziowie TK są niezawiśli

Ryszard Kalisz (SLD) wniósł o oddalenie wniosku Mularczyka. Podkreślał, że sędziowie TK - autorytety prawnicze - są niezawiśli i nie mają na to wpływu ich wcześniejsze publiczne wypowiedzi. Według Kalisza chodzi tylko o odroczenie środowej rozprawy.

Wnioski marszałka Sejmu Ludwika Dorna o odroczenie środowej rozprawy TK ws. ustawy lustracyjnej zostały oddalone, bo - jak mówił przewodniczący składowi Trybunału Konstytucyjnego Janusz Niemcewicz - wbrew temu, co mówił reprezentant Sejmu Arkadiusz Mularczyk - można było się przygotować do ich rozpatrzenia, tak jak np. zrobiła to prokuratura, mająca ten sam krótki termin.

Termin 14-dniowy, choć krótki, był terminem wystarczającym by ustosunkować się do skargi Rzecznika Praw Obywatelskich - mówił Niemcewicz.

Niemcewicz przypomniał zarazem, że gdy ustawę uchwalano w parlamencie, 79 poprawek Senatu do niej, uchwalono w jeden dzień.

Rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie nowej ustawy lustracyjnej rozpoczęła się od rozpatrzenia wniosku marszałka Sejmu. Jak poinformowali sędziowie Trybunału marszałek Sejmu, Ludwik Dorn trzykrotnie zwracał się do TK z wnioskiem o odroczenie terminu rozprawy w sprawie lustracji. Stanowisko Sejmu popierał Prokurator Generalny, przeciwny był przedstawiciel skarżących Ryszard Kalisz, Rzecznik Praw Obywatelskich pozostawił tę sprawę do rozstrzygnięcia Trybunałowi.

Reprezentant Sejmu Arkadiusz Mularczyk walczył przed Trybunałem o wyznaczenie nowego terminu rozprawy. Poseł argumentował, że jako uczestnik postępowania przed TK musi mieć więcej czasu na ustosunkowanie się do wszystkich stanowisk złożonych w tej sprawie.

Mularczyk twierdzi, że sejmowa komisja ustawodawcza zdążyła przygotować opinię tylko do wniosku skarżących ustawę lustracyjną, czyli SLD, zabrakło natomiast czasu na przygotowanie opinii do wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich, który także skarży ustawę w niektórych punktach. To nieprawda, że wniosek SLD i Rzecznika są tożsame. To są dwa odrębne stanowiska odnoszące się do różnych przepisów ustawy i konstytucji, dlatego Sejm musi być rzetelnie przygotowany do rozprawy - twierdzi Mularczyk. Podkreślił, że dobre przygotowanie przedstawiciela Sejmu do posiedzenia TK jest konieczne ze względu na zapewnienie obiektywizmu i rzetelności przy rozpatrywaniu sprawy, zwłaszcza, że sędziowie Trybunału zadają pytania uczestnikom stron, a te muszą być na nie dobrze przygotowane.

Przedstawiciel skarżących ustawę poseł Ryszard Kalisz był za oddaleniem wniosku marszałka Sejmu. Zdaniem posła SLD, Sejm miał wystarczająco dużo czasu na przygotowanie się do rozprawy. Ponadto, według Kalisza, za rozpoczęciem w środę posiedzenia TK przemawia interes społeczny.

Trybunał wyznaczając termin sprawy na 9, 10 i 11 dzień maja wyraźnie chciał rozstrzygnąć tę sprawę przed 15 maja i prawdopodobnie wydać wyrok już w piątek- argumentował Kalisz. 15 maja mija termin złożenia oświadczeń lustracyjnych w IPN, z danych Instytutu wynika jednak, że wiele instytucji i pracodawców nie zrobiło tego jeszcze, bo ze względu na kontrowersje wokół lustracji przesłanie oświadczeń uzależnili od decyzji TK.

Rozprawa Trybunału przewidziana jest wprawdzie na trzy dni - 9, 10 i 11 maja, ale na początku TK ma rozpoznać dwa wnioski marszałka Sejmu o odroczenie rozprawy. Ludwik Dorn wystąpił o to, by poseł reprezentujący Sejm przed TK (Arkadiusz Mularczyk z PiS) miał dość czasu na przygotowanie się do rozprawy oraz poznanie nowych pism - od prokuratora generalnego, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Polskiej Akademii Nauk, Krajowej Rady Radców Prawnych i Naczelnej Rady Adwokackiej.

Trybunał mógł odroczyć zbadanie ustawy, zbadać ją w planowanym terminie lub zdecydować o rozłącznym rozpatrywaniu wniosków SLD i RPO.

Konsekwencją obowiązujących od 15 marca nowych zasad lustracji jest zwiększenie z 27 tys. do kilkuset tysięcy liczby osób, które muszą składać oświadczenia o ewentualnych związkach z tajnymi służbami PRL i państw komunistycznych. Obok lustrowanych wcześniej osób pełniących ważne funkcje, muszą to zrobić nielustrowani przedtem, m.in. naukowcy, dziennikarze, właściciele mediów, samorządowcy, szefowie spółek - państwowych i giełdowych, dyrektorzy szkół, szefowie związków sportowych.

Prawdziwość oświadczeń - które ma publikować IPN - zbada pion lustracyjny IPN i sądy powszechne. Osoba uznana za "kłamcę lustracyjnego" straci swą funkcję i przez 10 lat nie będzie mogła pełnić funkcji podległych lustracji (taki zapis był też w dotychczasowej ustawie lustracyjnej z 1997 r., której legalność uznał wcześniej TK). W myśl nowej ustawy, utrata funkcji grozi też za niezłożenie oświadczenia. Odmówiła tego część polityków, naukowców i dziennikarzy. Ten, kto przyzna się do związków ze służbami PRL, nie straci automatycznie funkcji; decyzję podejmie pracodawca.

Ponadto IPN ma publikować spisy osób współpracujących ze służbami PRL, a także spisy: oficerów tych służb, osób przez nie inwigilowanych oraz członków władz PRL. Na liście agentów mają się znaleźć osoby, które służby PRL traktowały jako informatorów; które zobowiązały się do udzielania służbom informacji lub też ich dostarczały.

Nowa ustawa rozszerza definicję współpracy. Według ustawy z 1997 r., nie było nią działanie, "którego obowiązek wynikał z obowiązującej (w PRL) ustawy". Dziś współpracą jest także działanie wynikające z obowiązku ustawowego lub służbowego - jeżeli ktoś przekazywał służbom PRL informacje "w zamiarze naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela". Usunięto zapis dawnej ustawy, że współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa państwa".

Według SLD, nowa ustawa w 42 punktach, "w sposób karygodny", narusza konstytucję i międzynarodowe konwencje; jest też sprzeczna z zasadami dobrej legislacji, równości i domniemania niewinności. Zdaniem SLD, niejasna definicja współpracy daje IPN możliwość dowolności zakwalifikowania kogoś jako agenta. SLD uznaje obowiązek złożenia oświadczenia za niezgodny z konstytucją, a sankcję za to - za "najsurowszą z możliwych". Za godzący w swobodę wypowiedzi SLD uważa 10-letni zakaz publikowania w mediach dla

Ustawa uznaje, że ważne są wyroki uznające kogoś za kłamcę lustracyjnego, a nieważne są wyroki uznające, że ktoś złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne - mówił Ryszard Kalisz z SLD. Dodawał, iż ze spisu agentów nie będzie można usuwać nazwiska danej osoby, nawet jeśli sąd uzna, że nie była agentem.

Siedem zapisów ustawy kwestionuje RPO Janusz Kochanowski. Podkreślając, że obejmuje ona też osoby nie wykonujące władzy publicznej, np. pracowników sektora prywatnego, Rzecznik uważa, że duża liczba lustrowanych powoduje zagrożenie prawa każdego do "rozpoznania sprawy przez sąd w rozsądnym terminie". RPO ma też wątpliwości co do automatycznej utraty funkcji dla tych, którzy nie złożą oświadczenia lustracyjnego.

Kochanowski uważa, że zapisy ustawy wobec dziennikarzy i naukowców godzą w wolność słowa i wolność nauki, przewidując 10- letni zakaz wykonywania tych zawodów dla tych, którzy nie złożą oświadczeń lub zostaną uznani za kłamców. Według RPO, jest to "ograniczenie konstytucyjnej wolności wypowiedzi, niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawnym". Chcemy wiedzieć kto, kiedy i w jakim zakresie współpracował, ale to nie powinno mieć żadnego wpływu na jego prawa do publikacji - dodał.

RPO obawia się ponadto, że na listę agentów trafią osoby, które wcale nie współpracowały - jedyną przesłanką umieszczenia kogoś na liście są bowiem akta tajnych służb PRL.

Rozprawie w pełnym składzie TK przewodniczy wiceprezes TK Janusz Niemcewicz, sprawozdawcami są Zbigniew Cieślak i prezes TK Jerzy Stępień. Stępień zapowiadał, że TK "zrobi wszystko", aby wyrok ogłosić 11 maja, by zainteresowani "mieli jasność swojej sytuacji w dniu, kiedy mijają terminy wyznaczone przez tę ustawę". 15 maja mija ustawowy termin dostarczania przez pracodawców do IPN oświadczeń lustracyjnych składanych przez zobowiązanych do tego pracowników. Niektóre podmioty zobowiązane do przesyłania oświadczeń do IPN (m.in. część uczelni wyższych) wstrzymują się z tym do wyroku TK.

Prezydent Lech Kaczyński mówił ostatnio, że jeśli TK zakwestionuje nową ustawę, on sam "podejmie takie działania, które przewiduje konstytucja". Premier Jarosław Kaczyński zapowiedział zaś, że jeśli TK zakwestionuje ustawę, "będzie następna ustawa". Wtedy będę zdania, że powinna ona dążyć do totalnego otwarcia archiwów IPN. Dla wszystkich - dodał. Zdaniem Kalisza, gdyby TK uznał niekonstytucyjność ustawy, powstałaby luka prawna, bo wtedy nie obowiązywałaby żadna lustracja.

Nowa ustawa lustracyjna z października 2006 r. likwidowała oświadczenia lustracyjne, zastępując je zaświadczeniami IPN o zawartości archiwów służb PRL, które dana osoba mogłaby zaskarżać w procedurze cywilnej. Prezydent zgłosił nowelizację, przywracającą oświadczenia i tryb karny w ich badaniu. Sejm taką nowelizację przyjął w lutym 2007 r. 28 lutego Trybunał odroczył zbadanie nowego prawa lustracyjnego, dając SLD czas na uzupełnienie skargi także co do nowelizacji, a nie tylko samej ustawy z października.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)