Kalisz dla WP: prokuratura chroni PiS‑owców
Zdaniem posła SLD Ryszarda Kalisza, doniesienia „Newsweeka” na temat nieprawidłowości przy budowie oczyszczalni w Hryniewiczach potwierdzają upolitycznienie prokuratury. Sytuacja jest kuriozalna i nigdy nie mogłaby zdarzyć się w demokratycznym państwie. To świadczy o tym, że prokuratura chroni PiS-owców - ocenia Kalisz.
26.02.2007 16:12
Mieliśmy sytuację, kiedy trwała samorządowa kampania wyborcza i startowali kandydaci Platformy, SLD. W stosunku do nich było głośno o zarzutach, a w stosunku do kandydatów PiS-u nie. Jak inaczej tego nie nazwać, jak politycznym działaniem prokuratury? – zastanawiał się w rozmowie z Wirtualną Polską Kalisz.
Według „Newsweeka", białostocka prokuratura opóźniała śledztwo w sprawie oczyszczalni, aby nie postawić zarzutów lokalnym politykom PiS-u przed wyborami samorządowymi. W artykule wymieniono nazwiska: Krzysztofa Putry, Krzysztofa Jurgiela i byłego prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka. Szef MSWiA domaga się od tygodnika sprostowania i zapowiada „podjęcie odpowiednich kroków prawnych”.
Dzisiaj na konferencji prasowej pan minister Kaczmarek mówił ciągle o obiektywizmie, ale z jego wypowiedzi wynikało, że tego obiektywizmu w działalności prokuratury nie ma. Musi być jak najszybciej wyjaśniona kwestia poświadczenia nieprawdy w tych protokołach, które były związane z odbiorem tej oczyszczalni - powiedział poseł SLD.
Kalisz zapytany, czy zgadza się z opinią, że doczekaliśmy się „pierwszej afery IV RP” stwierdził: daleki jestem od nadawania takiej nazwy. IV RP jest tylko w głowach Kaczyńskich i ich pomagierów. My mamy natomiast do czynienia z naruszeniem zasad funkcjonowania obiektywnej prokuratury w demokratycznym państwie prawnym. W tym wszystkim interesuje mnie najbardziej, dlaczego od wczoraj ani razu nie odezwał się pan minister i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro? Czego się boi, że nie komentuje tej sprawy? - zastanawiał się poseł SLD.
Według Kalisza, obecny szef MSWiA, jako były prokurator krajowy nie musiał wydawać bezpośrednich poleceń, aby wpływać na śledztwo. Wystarczyło, że prokurator apelacyjny z Białegostoku dzwonił w tej sprawie z jego gabinetu. Dzisiaj, jeżeli prokuratorzy nie postępują tak jak chcą ich zwierzchnicy, mogą oczekiwać odwołania, albo przeniesienia - stwierdził na koniec Kalisz.
Marek Grabski, Wirtualna Polska