Kaczyński u ambasadora USA w Polsce. O czym rozmawiali?
Prezes PiS Jarosław Kaczyński spotkał się w warszawskiej siedzibie partii z ambasadorem USA w Polsce Lee Feinsteinem. W rozmowie uczestniczyła także zajmująca się sprawami międzynarodowymi w PiS b. szefowa polskiej dyplomacji Anna Fotyga.
24.05.2011 | aktual.: 24.05.2011 16:33
O spotkaniu poinformowała Fotyga. Nie chciała powiedzieć, czy rozmowa dotyczyła rozpoczynającej się w piątek wizyty w Polsce prezydenta USA Baracka Obamy. Nie chciała też odpowiedzieć na pytanie, czy Kaczyński weźmie udział w spotkaniu Obamy z bliskimi ofiar katastrofy smoleńskiej, do którego ma dojść w sobotę w Katedrze Polowej Wojska Polskiego.
- Przedmiotem rozmowy był na przykład ostatni artykuł prezesa Jarosława Kaczyńskiego na temat stosunków polsko-amerykańskich. Wzbudził pewne zainteresowanie - podkreśliła b. minister Fotyga. Według Fotygi spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z ambasadorem USA nie jest niczym nadzwyczajnym, podobne odbywają się bowiem częściej niż co pół roku. - To kolejne spotkanie między panem ambasadorem a panem prezesem. Jarosław Kaczyński często spotyka się z różnymi ambasadorami - zaznaczyła.
W opinii Fotygi Polska "ma wiele do uzyskania" w trakcie wizyty Obamy. - Ważny jest powrót zaufania. To dużo. Krok po kroku wrócimy do realnych stosunków, program po programie w wielu dziedzinach - podkreśliła Fotyga.
W ubiegłym tygodniu w internecie (m.in. na portalu Salon24) ukazał się artykuł prezesa PiS pt. "Po co Polsce Ameryka, po co Ameryce Polska?".
"W perspektywie wizyty Baracka Obamy w Polsce widać wyraźnie, że obecna ekipa władzy nie ma dobrych stosunków z USA, bo mieć nie chce albo nie umie. A nie umie dlatego, że generalnie wielu rzeczy nie potrafi, nie rozumie, nie docenia. Polityka zagraniczna jest wszak tylko wypadkową całej polityki. I jest - jak mawiał Stefan Kisielewski - rezultatem. A raczej rezultacikiem, patrząc na osiągnięcia obecnego rządu" - napisał m.in. Kaczyński.
Zaznaczył też, że Polska polityka wobec USA powinna być "oryginalna i suwerenna". Zwrócił uwagę, że "taką wartością dodaną" mogłaby być dla Ameryki nasza "specyficzna, głęboka znajomość Rosji, z której wynikają cele polskiej polityki wobec tego kraju".