Kaczyński i Tusk zawarli koalicję ws. ACTA? "Oto dowód"
Szef SLD Leszek Miller zaapelował do innych ugrupowań parlamentarnych o niewyrażanie przez sejm zgody na ratyfikację umowy ACTA. Jak ocenił Miller na sobotniej konferencji prasowej, w sprawie ACTA "mamy swoistą koalicję między PO a PiS".
28.01.2012 | aktual.: 28.01.2012 12:17
- Za rządów Jarosława Kaczyńskiego Polska nie podpisała Karty Praw Podstawowych, która stwarza gwarancję wielu praw i swobód obywatelskich, za rządów PO z kolei podpisano ACTA, który te swobody obywatelskie i wolności w dużym stopniu ogranicza. Można zatem powiedzieć, że z punktu widzenia obecnego rządu i rządu Jarosława Kaczyńskiego wydarzyło się wszystko co najgorsze - mówił lider SLD.
Jak zauważył, mimo iż porozumienie ACTA zostało w ostatni czwartek podpisane jest jeszcze możliwość, aby nie weszło ono w życie. - Wystarczy, że Sejm nie wyrazi zgody na ratyfikację. Apelujemy do wszystkich ugrupowań parlamentarnych, by - kiedy rząd skieruje do sejmu ustawę o ratyfikacji - ona nie została przyjęta. To jest najprostszy i najbardziej skuteczny instrument czyniący z podpisanej umowy uczynić bezwartościowy świstek papieru - podkreślił Miller.
Według europosła Janusza Zemke, europejska lewica chciała, by ACTA weszła w życie po ratyfikacji przez Parlament Europejski. Taki postulat - mówił Zemke - znalazł się w projekcie rezolucji europarlamentu, którą proponowały wspólnie frakcje: lewicy, liberałów i zielonych w PE, a która ostatecznie nie zyskała poparcia chadeków i konserwatystów. Jak dodał, europosłowie przegłosowali jednak ostatecznie dokument, w którym tego zapisu zabrakło.
- Przyjęto tutaj taką zasadę, że jeżeli sześć państw by ratyfikowało tę umowę, to ona wchodzi w życie dla stron tego porozumienia. Naszym zdaniem jest to niebezpieczne - to jest próba ominięcia Parlamentu Europejskiego, który jest przedstawicielstwem europejskiego społeczeństwa - ocenił Zemke.
Wywołująca liczne protesty internautów ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jego nazwę można przetłumaczyć jako "porozumienie przeciw obrotowi podróbkami", dotyczy jednak ochrony własności intelektualnej w ogóle, również w internecie. Zdaniem obrońców swobód w internecie może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem. Ewentualne wejście umowy w życie wymaga jeszcze ratyfikacji.