PolskaKaczyński buduje większość transakcyjną. Planeta, księżyc i rój satelitów

Kaczyński buduje większość transakcyjną. Planeta, księżyc i rój satelitów

Urodził się nowy typ większości, większości permanentnie transakcyjnej. Każda większość jest w pewnym sensie transakcyjna, taka jest polityka, ale mimo wszystko - nawet w realiach państwa PiS - kilkupartyjna koalicja zapewnia choćby minimalną ochronę przed tym, co widzieliśmy teraz w Sejmie. Powstał układ, który ze swej natury nie może być stabilny - pisze Wojciech Szacki z Polityki Insight.

Kaczyński buduje większość transakcyjną. Planeta, księżyc i rój satelitów
Kaczyński buduje większość transakcyjną. Planeta, księżyc i rój satelitów
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

Ponieważ nic cenzuralnego nie przychodzi do głowy, by opisać zbliżenie PiS z Pawłem Kukizem, skupmy się na tym, co dalej.

Kaczyński zapłaci za bój z Gowinem

Jarosław Kaczyński pogonił z rządu Jarosława Gowina, wychodząc z założenia, że lepiej mieć wroga na zewnątrz niż tego samego wroga wewnątrz. Za byłym już wicepremierem z klubu PiS wyjdzie garstka posłów - jeśli można cokolwiek wnioskować po głosowaniach (licho wie, kiedy się je unieważni, marszałek Witek ma cokolwiek frywolny stosunek do regulaminu Sejmu), to w kole Gowina znajdą się Iwona Michałek, Michał Wypij, Magdalena Sroka i Stanisław Bukowiec. I może jeszcze Monika Pawłowska, ale jest niezrzeszona, więc jej zapisanie się do koła Porozumienia nie zmieni układu sił.

W ciągu dnia zagubił się gdzieś Gowinowi - który zresztą otwarcie oskarża PiS o polityczną korupcję - wiceminister Andrzej Gut-Mostowy, który jeszcze w południe krytykował PiS i składał dymisję z funkcji wiceministra, by pod wieczór zamienić się w zdyscyplinowanego członka klubu PiS (a na koniec wstrzymał się w głosowaniu nad lex TVN).

Obraz
© Polityka.pl

Wcześniej, i to zapewne o wiele wcześniej, Gowina zdradzili Marcin Ociepa, Wojciech Murdzek i Grzegorz Piechowiak. Politycy PiS od dawna wymieniali ich jako sojuszników w konflikcie z Gowinem. Były wicepremier po kilkunastu rundach przeciw Kaczyńskiemu jest mocno poobijany, osamotniony, pozbawiony poparcia, a jego jedynym sojusznikiem pozostaje - także nie najmocniejszy - Władysław Kosiniak-Kamysz.

Zobacz też: Tak Zbigniew Ziobro i jego żona próbowali zablokować artykuł. Reakcja Jarosława Gowina

Ale i Kaczyński zapłaci cenę za bój z Gowinem. Po odejściu gowinowców klub PiS stopnieje zapewne z 232 do 227 posłów. I ponownie w tej kadencji nie będzie miał formalnej większości.

Planeta PiS, księżyc Solidarna Polska i rój satelitów

Urodził się za to nowy typ większości, większości permanentnie transakcyjnej. Każda większość jest w pewnym sensie transakcyjna, taka jest polityka, ale mimo wszystko - nawet w realiach państwa PiS - kilkupartyjna koalicja zapewnia choćby minimalną ochronę przed tym, co widzieliśmy w Sejmie.

Teraz powstał układ, który ze swej natury nie może być stabilny. Planeta PiS ma jeden duży księżyc - Solidarną Polskę - i rój sztucznych satelitów: bielanistów, ociepowców, kukizowców, niezrzeszonych. Cały ten układ liczy 232 posłów i teoretycznie wciąż ma przewagę nad opozycją.

Ale teraz każdy z tych okołorządowych posłów może w dowolnym momencie uznać, że chciałby być nieco bardziej dopieszczony przez Kaczyńskiego. Może zatem nagle opuścić klub albo pogłosować przez chwilę z opozycją czy pokrytykować rząd w tym, czy innym medium. A Kaczyński będzie go musiał błagać o powrót. Nieprawdopodobne?

A Lech Kołakowski? Wspaniale się odnalazł jako ważna persona w BGK z pensją ze trzy razy wyższą niż poselska; wystarczyło w odpowiednim momencie z PiS wyjść i w odpowiednim momencie wrócić. O Kukizie nic nie będę pisał, nadal nic cenzuralnego nie przychodzi do głowy.

Z każdą ważniejszą ustawą może być podobnie jak z tym wnioskiem o odroczenie posiedzenia Sejmu. Jakiś poseł zechce się udać na urlop, ktoś zachoruje, a inny się o coś obrazi albo czegoś zażąda.

Ten parlamentarny gang Olsena może jeszcze uchwalić niejedną ustawę (tak jak udało się z lex TVN) i raczej obroni swoich ministrów przed wnioskami o wotum nieufności. Rządzenie w tych warunkach będzie jednak sportem ekstremalnym.

Cała ta misterna konstrukcja może się zresztą rozsypać w miesiąc, jeśli PiS zacznie tracić w sondażach. To ok. 35-proc. poparcie społeczne to jest teraz ostatnie lepiszcze (spoiwo łączące materiały sypkie w jednolitą masę) obozu władzy.


Wojciech Szacki, Polityka Insight

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)