Świat"Kaczyńscy moralnymi przegranymi szczytu w Brukseli"

"Kaczyńscy moralnymi przegranymi szczytu w Brukseli"


Niemieckie gazety
chwalą kanclerz Angelę Merkel za osiągnięty na szczycie w Brukseli
kompromis w sprawie unijnego Traktatu Konstytucyjnego, ostro
krytykując przy okazji postawę polskich władz.

"Kaczyńscy moralnymi przegranymi szczytu w Brukseli"
Źródło zdjęć: © PAP

24.06.2007 | aktual.: 24.06.2007 13:49

"Angela Merkel sprawdziła się jako mistrzyni w osiąganiu tego, co możliwe" - czytamy we "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" (FAS). Volker Zastrow - autor komentarza "Polski pacjent" - podkreśla, że już na szczycie G8 w Heiligendamm szefowa niemieckiego rządu w istotny sposób przyczyniła się do konstruktywnego rozwiązania sytuacji konfliktowej. Podczas szczytu w Brukseli Merkel "doszła do granicy zaparcia się samej siebie, lecz nie przekroczyła jej" - ocenia komentator.

W sytuacji "konfrontacji bez wyjścia" wynegocjowała rozwiązanie, które zapobiegło na razie rozpadowi Unii Europejskiej.

Przechodząc do głównego tematu komentarza - oceny polskiego rządu, autor pisze, że wprowadził on do polityki UE "nieznany dotychczas niszczący styl". Bracia Kaczyńscy realizują "nie owijając w bawełnę" cel "izolowania i dyskredytowania" Niemiec w Unii Europejskiej - twierdzi Zastrow. Zauważa przy tej okazji, że równocześnie Polska "chętnie" kasuje unijne fundusze, które "mniej więcej odpowiadają wysokości niemieckiego wkładu". "Warszawa widzi się w roli moralnego wierzyciela Niemiec, a niemiecką winę traktuje jako nie podlegającą zadośćuczynieniu, a więc praktycznie nie do wymazania" - czytamy w komentarzu.

Przekonanie Lecha Kaczyńskiego, że wygrał na szczycie, wcale nie musi być błędną oceną - pisze komentator. Polska zachowała - jego zdaniem - wolną rękę w prowadzeniu "destruktywnej polityki" w Unii i może doprowadzić w przyszłości do fiaska plan wprowadzenia systemu podwójnej większości.

Autor komentarza stawia pytanie, czy "polska nerwica" nie jest czymś więcej, niż tylko problemem UE, mianowicie problemem całej Europy. "Polska wiele wycierpiała, co wywołuje, jak dawniej w Niemczech, pokusę zasklepiania się w micie ofiary, który zawęża pole manewru zgodnej polityki, a w końcu może uczynić z wyimaginowanych wrogów - wrogów rzeczywistych". "FAS" zastrzega, że młodzi Polacy ukierunkowani są na Zachód i nie podzielają tych "mrocznych wizji". "Polityka polaryzacji wciąga jednak ludzi, tym bardziej, gdy kłótliwość okazuje się, tak jak w Brukseli, skuteczna" - stwierdza w konkluzji komentator "FAS".

"Der Tagesspiegel" uważa, że polski prezydent Lech Kaczyński oraz jego brat Jarosław Kaczyński są "moralnymi przegranymi brukselskich nocy na szczycie". "Swoją grą między Warszawą a Brukselą bliźniacy poważnie narazili na szwank porozumienie" - ocenił komentator. Uznał za dobre posunięcie wyrażoną przez Merkel groźbę, że w razie konieczności dalsze prace nad dokumentem rozpoczną się bez Polski.

"Pierwiastek kwadratowy umarł" - zatytułował korespondencję ze szczytu "Die Welt am Sonntag". Tygodnik pisze o "nowej epoce lodowcowej" między Niemcami a Polską. "Już przed negocjacjami na temat unijnego Traktatu Konstytucyjnego stosunki między Polakami a Niemcami były złe. Teraz mogą stać się jeszcze gorsze" - czytamy.

Autor Oliver Hinz ocenia, że pomimo ostatecznego kompromisu, relacje między Warszawą a Berlinem pozostaną przez długi czas zakłócone. "WamS" przypomina wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, dotyczącą polskich strat wojennych. W wywiadzie dla Sygnałów Dnia w miniony wtorek premier powiedział: "Domagamy się tylko tego, by nam oddano to, co nam zabrano. Gdyby Polska nie przeżyła lat 1939- 1945, byłaby dzisiaj, jeśli odwołać się do kryterium demograficznego, państwem 66-milionowym".

W osobnym komentarzu redaktor naczelny "WamS" Christoph Keese apeluje, by "nie żywić do Polaków urazy". Keese wyraża dezaprobatę dla braci Kaczyńskich za to, że 60 lat po zakończeniu wojny obarczają urodzone po wojnie pokolenia Niemców "zbiorową winą i grzechem pierworodnym". Ich sugestię, by uwzględnić polskie ofiary wojenne w systemie ważenia głosów w Unii określił mianem "paranoidalnej mieszaniny, składającej się z manii prześladowczej, kompleksu niższości, ksenofobii i niezrozumienia rzeczywistości". Jego zdaniem, Polską rządzą obecnie ludzie, którzy "nie pojmują, o co w rzeczywistości chodzi w Europie: o podanie sobie rąk nad grobami, aby przezwyciężyć zaklęty krąg odwiecznej wrogości". "Pojednanie wchodzi w miejsce nienawiści" - dodaje.

Powołując się na swoje osobiste doświadczenia, Keese tłumaczy, że jego życie przebiegłoby inaczej, gdyby de Gaulle i Adenauer myśleli tak, jak Kaczyńscy. Obszernie opisuje pojednanie francusko- niemieckie i stwierdza: "Kaczyńscy nic z tego nie zrozumieli. Europa jest jednak silniejsza niż oni. Lubię Polskę, mam tam przyjaciół, to wspaniały kraj. Do urazy nie mam także teraz żadnego powodu" - czytamy.

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)