"Kaczmarek nie informował mnie o śledztwie ws. szwajacarskich kont lewicy "
To, że Janusz Kaczmarek poinformował mnie, podczas meczu "politycy kontra dziennikarze" o szczegółach śledztwa ws. szwajcarskich kont lewicy to mniej więcej taka sama prawda, jak to, że słyszałem, że Ryszard Czarnecki był zainteresowany sprzedażą tego meczu. Chciał to tak dogadać, żeby zarobić. Politycy mieli przegrać - Czarnecki miał zarobić - powiedział przewodniczący SLD Wojciech Olejniczak w wywiadzie dla "Politycznego Salonu Trójki".
22.08.2007 | aktual.: 22.08.2007 13:31
Michał Karnowski: Czy pan Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA, w czasie, gdy był jeszcze ministrem, poinformował Pana o szczegółach śledztwa dotyczącego szwajcarskich kont lewicy? Tak twierdzi eurodeputowany Ryszard Czarnecki.
Wojciech Olejniczak: Można by rzec, że Ryszard Czarnecki, ja to słyszałem przed meczem z TVN - politycy kontra dziennikarze.
Tak. Miało stać się to w szatni, w czasie tego spotkania - właściwie na treningu.
- Mniej więcej to jest taka prawda, jak to, że słyszałem, że Ryszard Czarnecki był zainteresowany sprzedażą tego meczu. Chciał to tak dogadać, żeby zarobić. Politycy mieli przegrać - Czarnecki miał zarobić. To jest mniej więcej taka sama prawda, jak to, co opowiada Ryszard Czarnecki dziennikarzom "Dziennika". Co jest jednak bardzo niepokojące i zupełnie całkiem serio, myślę, że Czarnecki jest w stanie dla PiS-u wymyślić jeszcze bardzo dużo i bardzo dużo opowiadać, żeby się przysłużyć tej partii. Wcześniej służył Andrzejowi Lepperowi, Stanisławowi Łyżwińskiemu - nie przeszkadzało mu spędzać z nimi pewnie niejednej upojnej nocy, nie wiem, co jeszcze razem robili. Dziś opisywane są różnego rodzaju afery. I bardzo poważnie, bo jeżeli jedna z gazet pisze - Kaczmarek sypał tajne konta lewicy.
Ze znakiem zapytania.
- Chcę oświadczyć, że - po pierwsze - nie chodzi o konta lewicy. Chodzi o konta ludzi, rzekomo, którzy mieli je w Szwajcarii, powiązani z SLD. Co oczywiście wywołało u mnie sprzeciw, dlatego, że nie życzyłem i nie życzę, żeby ktokolwiek pomawiał SLD, czy ludzi SLD, bezpośrednio należących do władz partii, czy do SLD. Stąd też, co bardzo mnie niepokoi, bo Pan jest bardzo blisko związany również z "Dziennikiem", że nie znalazły się tam takie fakty, jak to, że my przeciwko Januszowi Kaczmarkowi wystosowaliśmy pozew o ochronę dóbr osobistych - tryb zwykły, cywilny - prywatny akt oskarżenia - to już sprawa karna i złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury. To są fakty.
Może dlatego się nie znalazły, że Pan w rozmowie z "Dziennikiem" miał tylko jedną odpowiedź. Pan powtórzył to kilkakrotnie, po czym się rozłączył.
- Bo to jest obrażające.
Trzeba było te fakty przypomnieć.
- Jeżeli jest zrobiona taka akcja, żeby oczernić Kaczmarka, z którym my mamy na pieńku i pokazałem - bo pomawiał, bo obrażał, bo działał nieuczciwie, nieudolnie w tymże resorcie - jeżeli jest zrobiona taka akcja, żeby jeszcze mnie w to wmieszać, to jest to obraza. Mnie się to jakoś tak dziwnie kojarzy.
Źródłem całej historii jest w wywiad pana Ryszarda Czarneckiego dla "Dziennika". Pytania tego wywiadu są takie. Komu wierzy pan w tym sporze? - pyta dziennikarz, bo chciał się dowiedzieć, jaką opinię ma Ryszard Czarnecki. I pan Ryszard Czarnecki mówi, że Kaczmarek to gaduła, wiem, że lubi się dzielić wiedzą, by wypracowywać sobie dobre relacje z różnymi partiami, także opozycyjnymi. Co ma pan na myśli? Odpowiedź - cóż, jeżeli w nieformalnej rozmowie Janusz Kaczmarek informuje lidera opozycyjnej partii, jaką jest SLD o szczegółach śledztwa, to jest to dość zaskakujące. O czym pan mówi? - kolejne pytanie. Każda gazeta, która trafia na taką historię, nią się zajmuje i sprawdza. Był mecz 23 czerwca. Grał Pan i pan Janusz Kaczmarek. Czy spotkaliście się z Januszem Kaczmarkiem w szatni?
- Pan chyba pomylił jeszcze swoją rolę. To nie jest przesłuchanie prokuratorskie. Jeżeli komuś zależy na tym, żeby przykryć całą sprawę, która śmierdzi wokół PiS-u, to jest sprawa śmierci Barbary Blidy i okoliczności z tym związane, jeżeli komuś zależy, żeby przykryć sprawę CBA i przecieku, ale w ogóle całej akcji, która była intrygą polityczną, być może opartą na pewnych faktach, które też bym chciał poznać, to ja się pytam, dlaczego akurat jeszcze w to wszystko wciąga się ludzi z zupełnie innej grupy politycznej.
Ale to jest pytanie do Ryszarda Czarneckiego. Ja Pana pytam, czy Ryszard Czarnecki mówi prawdę? Pan czyta z kartki monologi, a ja proszę o odpowiedź na pytanie czy Ryszard Czarnecki mówi prawdę?
- Zajmujmy się więc sprawami faktycznymi, które dziś zagrażają normalnemu funkcjonowaniu państwa. Nie są powołane komisje śledcze, w sposób skandaliczny blokowana jest praca parlamentu, nie jest głosowany wniosek całej opozycji, czterech partii politycznych o odwołanie marszałka Sejmu, gdyż zwracamy uwagę na to, że w taki sposób działać nie można. Jeżeli z Januszem Kaczmarkiem trzy razy idziemy do przysłowiowego sądu, kłócimy się o to, że nas obraża i ktoś mówi, że ja mogę się z nim zaprzyjaźnić i że mogę z nim rozmawiać o jakichś szczegółach, to jest to po prostu śmieszne. Ryszard Czarnecki zrobi bardzo wiele, żeby przypodobać się PiS-owi.
Było to spotkanie w szatni, czy nie było?
- Było kilkudziesięciu zawodników, przynajmniej kilkanaście osób, które bezpośrednio grały w meczu.
Znalazł się Pan sam na sam z Kaczmarkiem w tej szatni po tym treningu?
- Bzdura jakaś. Bzdura.
Nie było w ogóle takiej rozmowy?
- Jeżeli można mówić o meczu, o atmosferze, to była bardzo dobra, było bardzo przyjemnie. A Ryszard Czarnecki swoim - nie wiem jak to nazwać, bo nie chcę nikogo obrazić - opowiada dyrdymały.(jks)