Kaczki padają ofiarą bezmyślnych oprawców
Dzikie kaczki pływające po rzece Studnicy w Miastku nie są bezpieczne. W okolicach działek za ulicą Wybickiego grupa osób urządza na nie polowanie. Metoda, którą stosują jest odrażająca. Rzucają chleb, w którym ukryty jest wędkarski haczyk.
05.10.2006 09:20
- Nie zdarza się to często, ale jest faktem. To najczęściej ludzie, którzy chcą w ten sposób zdobyć smakowite mięso- mówi Stefan Gaweł, właściciel pobliskiej działki. Kaczek na Studnicy jest dużo. Ptaki nie są płochliwe, bo przyzwyczaiły się do kontaktów z człowiekiem. Czasami są aż zbyt przyjazne. Gaweł podkreśla, że działkowcy nie mają nic wspólnego z niecnym procederem. - To robią ludzie z zewnątrz. Raz nawet zaopiekowałem się rannym ptakiem, który został porzucony na brzegu rzeki. Na szczęście szybko wydobrzał- dodaje.
Informacja o polowaniach na kaczki oburzyły działaczy ekologicznej organizacji Greenpeace. - To odrażające. Ci ludzie okaleczają te ptaki. Nie dość, że to kłusownictwo, to jeszcze zwierzęta mogą uciec z haczykiem w dziobie - mówi Michał Pisarski, działacz warszawskiego Greenpeace. - Powinny się tym zająć służby porządkowe - dodaje. - Pierwszy raz słyszę o takim problemie. Na pewno tam pojedziemy i sprawdzimy czy to prawda- zapewnia Krzysztof Kuc, komendant miasteckiej Straży Miejskiej. - Z drugiej strony wiadomo, że jak ludzie zobaczą mundury to uciekną. Ciężko będzie złapać kogoś na gorącym uczynku.