Już niedługo poznamy Miss World
Zdaniem Miss World 1964 Ann Sidney podczas
sobotniego finału konkursu na najpiękniejszą kobietę świata - Miss
World 2005 "wszystko może się zdarzyć". Sidney jest członkinią
jury, składającego się z dziewięciu byłych miss i głównej organizatorki imprezy, Julii Morley.
10.12.2005 | aktual.: 10.12.2005 12:20
To ta "Dziesiątka" mieć będzie decydujący wpływ na losy sobotniego rozdania. Konfrontacja 102 najbardziej urodziwych dziewcząt świata rozpocznie się wieczorem czasu lokalnego. O laury walczy m.in. przedstawicielka Polski, 19-letnia Malwina Ratajczak.
Sidney powiedziała, że "bardzo przeżywa rozterki i wątpliwości" kandydatek do korony Miss World-2005. Podziw dla urody Polek wyraziła Miss World z 1953 r., 70-letnia Francuzka Denise Perrier Lanfranchi. Podobnie jak Sidney nie mogła się zająknąć, na kogo stawia.
Zdaniem Perrier konkursy piękności to "nie to co kiedyś". Teraz dziewczęta mogą odsłaniać swoje ciała "w całej okazałości", podczas, gdy w latach 50. ubiegłego wieku obowiązywały inne, "spartańskie" kanony, nie pozwalające konkurentkom na pokazanie się w "całej krasie". Stroje były, jak je nazwała "klasyczne", dziś zaś - są "seksowne".
Jak powiedziała Perrier, zawsze jednak znaczenie miała - obok urody - elegancja, sposób poruszania się oraz kwalifikacje intelektualne pretendentek. W jej opinii jurorzy nierzadko stają przed poważnymi dylematami, gdyż wybrać muszą tę "jedną jedyną" królową, a mają do wyboru np. trzy niemal równorzędne, świetnie zbudowane, tchnące "intelektualnym wigorem" piękności.
Podobnymi refleksjami podzieliła się Ann Sidney. Uważa ona, że "zwycięzczyniami są już wszystkie pretendentki". Hala Sanya Beauty Crown ma być zapełniona po brzegi. Mieści ona 3 tys. osób. Transmisja z sobotniej gali ma być nadawana do ponad 100 krajów, w tym także do Polski.
Henryk Suchar