ŚwiatJuż 300 ofiar w Egipcie - "prezydent na szubienicę"

Już 300 ofiar w Egipcie - "prezydent na szubienicę"

Na centralnym placu Kairu zebrało się już 200 tysięcy demonstrantów, którzy żądają ustąpienia prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka - podała agencja Reutera. Inne agencje piszą o setkach tysięcy manifestujących. Przejdą oni ulicami miasta w "marszu milionów". Demonstranci krzyczą: "Precz z Mubarakiem", wymachując plakatami z wizerunkiem prezydenta na szubienicy. Niektórzy trzymali zdjęcie Mubaraka z podpisem: "Twoja głowa spadnie". Według ONZ, od początku protestów w Egipcie mogło zginąć nawet 300 osób.

Już 300 ofiar w Egipcie - "prezydent na szubienicę"
Źródło zdjęć: © AFP | Miguel Medina

01.02.2011 | aktual.: 01.02.2011 17:24

Jak podaje agencja AFP, wiele osób spędziło noc na centralnym placu Kairu - Tahrir - głównym miejscu antyrządowych manifestacji, które trwają tam od tygodnia. Organizatorzy antyprezydenckich protestów liczą na zgromadzenie miliona osób.

"Rewolucja, rewolucja aż do zwycięstwa", "Mubarak, wyjedź do Arabii Saudyjskiej lub Bahrajnu", "Nie chcemy cię" - wykrzykują i śpiewają protestujący.

Śmigłowce przelatują regularnie nad centrum miasta, a armia kontroluje wiele dojazdów do stolicy. Dzień wcześniej manifestujący wzywali do udziału w "marszu milionów", który rozpocznie się ok. godziny 11 (godz. 10 czasu polskiego).

Uczestnicy demonstracji zamierzają przemaszerować przed Pałac Prezydencki. Będą się tam głośno domagali ustąpienia Hosniego Mubaraka. Niewykluczone, że będa próbowali wedrzeć się do budynku. Pałac prezydencki jest chroniony przez uzbrojone jednostki wojskowe. Egipska armia zapowiada jednak, że nie użyje siły wobec demonstrantów.

Aleksandria też protestuje

"Marsz milionów" miał odbyć się tylko w Kairze. Jednak władze Egiptu w poniedziałek wydały decyzję o wstrzymaniu ruchu kolejowego. W w Kairze nie kursuje również podmiejska linia metra. W związku z tym organizatorzy wezwali do przeprowadzenia manifestacji także w Aleksandrii. - Chcieliśmy jutro uczestniczyć w marszu na Tahrir, jednak wstrzymano pociągi. Nie mamy innych środków transportu, więc postanowiliśmy zostać w Aleksandrii i tutaj zorganizować marsz milionów - powiedziała agencji AFP członkini komitetu wsparcia ElBaradeia, Abir Jusef.

Wojsko zablokowało także drogi prowadzące do Kairu i innych dużych miast. Jak donosi korespondent agencji AFP, na autostradzie łączącej Aleksandrię z Kairem ustawiono wojskowy punkt kontrolny. Żołnierze nie przepuszczają do stolicy samochodów osobowych i ciężarówek przewożących towary. Zablokowane są też drogi do Mansury, Suezu i Fajum.

Przed meczetem Qaed Ibrahim i dworcem kolejowym w centrum Aleksandrii, drugiego co do wielkości miasta Egiptu, zebrało się około 50 tys. osób. "Jeden lud, jedno żądanie" - krzyczą protestujący.

Demonstranci trzymają w rękach egipskie flagi i skandują hasła wzywające do odejścia prezydenta Hosniego Mubaraka. Kilka osób niosło trumnę, krzycząc: "Mubarak umarł bez miłosierdzia bożego".

Opozycja zapowiedziała na wtorek początek bezterminowego strajku generalnego.

Polacy w Egipcie

Polska Ambasada w Egipcie jest zdania, że nie ma potrzeby ewakuowania polskich obywateli. Przyznaje jednak, że sytuacja w związku z rozruchami w miastach jest napięta i trudno przewidzieć jej dalszy rozwój.

Pierwszy sekretarz polskiej ambasady w Kairze Karol Leśniak powiedział, że placówka na bieżąco informuje polskich turystów o możliwości opuszczenia kraju. Dodaje, że nie są organizowane specjalne samoloty, które miałyby umożliwić powrót Polakom do kraju. Mogą oni wrócić rejsowymi samolotami, które normalnie kursują na tej trasie.

Karol Leśniak dodaje, że ambasada na bieżąco monitoruje sytuację w Egipcie. Dotarły m.in informacje z kurortów, w których nie dochodzi do żadnych incydentów w związku z napiętą sytuacją w kraju.

W nadmorskim kurorcie Hurghada sytuacja jest spokojna, a turystów - coraz mniej. Przebywający w tam dziennikarz Polskiego Radia Olsztyn Mariusz Bojarowicz powiedział, że na miejsce przylatują puste samoloty, w większości po to, żeby zabierać turystów. W kurorcie nie ma większego napięcia w związku dzisiejszymi wydarzeniami w stolicy kraju. Bojarowicz poinformował, że w przeciwieństwie do dnia wczorajszego, dziś na ulicach kurortu nie widać patroli policji. Nie ma też problemu z zaopatrzeniem w sklepach.

W Kairze wylądował o godz. 11 polskiego czasu samolot LOT-u, który zabierze Polaków chcących wrócić do kraju z Egiptu. W Warszawie spodziewany jest ok. godz. 17 (czytaj więcej)
.

300 ofiar śmiertelnych

Trwająca od tygodnia rewolta pochłonęła co najmniej 125 ofiar śmiertelnych - podają niektóre źródła. Tymczasem Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka Navi Pillay poinformowała, że od początku protestów w Egipcie zginęło 300 osób. Podkreśliła, że są to "niepotwierdzone dane".

Pillay jest "głęboko zaniepokojona rosnącą liczbą ofiar" w Egipcie podczas bezprecedensowych antyprezydenckich demonstracji.

- Liczba ofiar wzrasta każdego dnia i część niepotwierdzonych doniesień sugeruje, że mogło zginąć 300 osób, ponad trzy tysiące zostało rannych, a setki zatrzymano - sprecyzowała w komunikacie.

- Domagam się usilnie od egipskich władz zapewnienia, że policja i inne siły porządku będą unikać użycia siły - dodała.

Apel do prezydenta

50 egipskich ugrupowań walczących o prawa człowieka zaapelowało do Hosniego Mubaraka o ustąpienie z urzędu prezydenta. Według nich, zapobiegnie to rozlewowi krwi w ósmym dniu gwałtownych demonstracji antyprezydenckich. "Prezydent Mubarak powinien uszanować wolę narodu i podać się do dymisji, aby uniknąć rozlewu egipskiej krwi" - napisały ugrupowania we wspólnym oświadczeniu, wydanym przed dzisiejszą ogromną manifestacją w Kairze.

Wśród apelujących organizacji znalazły się: Centrum Studiów nad Prawami Człowieka w Kairze, Egipskie Stowarzyszenie Praw ekonomicznych i Społecznych oraz Arabskie Centrum na rzecz Niepodległości i Sprawiedliwości.

Instytucje te wezwały do przyjęcia "nowej konstytucji, którą opracowałaby komisja z reprezentantami wszystkich partii i sił politycznych, a także społeczeństwa obywatelskiego".

Organizacje domagają się również przeprowadzenia "wolnych i przejrzystych wyborów parlamentarnych i prezydenckich w ciągu sześciu miesięcy pod nadzorem wymiaru sprawiedliwości".

Wyniki wyborów parlamentarnych, które odbyły się 28 listopada i 5 grudnia, są szeroko kontestowane. Główne formacje opozycyjne w Egipcie domagają się ich anulowania ze względu fałszerstwa.

"Ocalić skórę"

Egipski opozycjonista Mohamed ElBaradei powiedział gazecie "Independent", że prezydent Hosni Mubarak powinien odejść. - Gdy reżim całkowicie wycofuje policję z ulic Kairu, gdy chuligani wchodzą w skład tajnej policji, usiłując sprawić wrażenie, że bez Mubaraka kraj pogrąży się w chaosie, wtedy są to już działania przestępcze. Ktoś musi być za to odpowiedzialny. I teraz możecie usłyszeć na ulicach, że ludzie nie mówią o tym, że Mubarak ma odejść, mówią, że musi stanąć przed sądem. Jeśli chce on ocalić skórę, lepiej żeby odszedł - oznajmił były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

ElBaradei powiedział w rozmowie z gazetą, że nie chce być prezydentem. Zapytany o możliwość sprawowania przejściowej prezydentury do czasu wyborów, odpowiedział: Jeśli będzie konsensus ze wszystkich stron, że powinienem to zrobić dla nich, zrobię to.

Uważa on, że "w ostatecznym rachunku egipska armia będzie z narodem".

- Pod koniec dnia każdy wojskowy, gdy zdejmuje mundur, jest częścią społeczeństwa z tymi samymi problemami, tymi samymi represjami, tym samym brakiem możliwości prowadzenia przyzwoitego życia. Nie sądzę więc, że armia będzie strzelać do swego narodu - podkreślił laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

W wywiadzie dla telewizji Al-Arabija, egipski opozycjonista doprecyzował, że prezydent powinien odejść do piątku. - Może dojść do dialogu, ale dopiero po spełnieniu żądań narodu, a pierwszym z nich jest ustąpienie prezydenta Mubaraka - oznajmił ElBaradei.

- Mam nadzieję, że zobaczę pokój w Egipcie, a to będzie wymagało przede wszystkim odejścia prezydenta Mubaraka. Jeśli prezydent Mubarak odejdzie, wszystko pójdzie w dobrym kierunku - podkreślił.

Według niego dialog będzie wymagać ustaleń w sprawie rządu przejściowego oraz rozwiązania parlamentu.

ElBaradei powiedział, że nie sądzi, by Mubarakowi zależało na dalszym przelewie krwi.

"Prezydent musi odejść"

Jak podało opozycyjne Bractwo Muzułmańskie, koalicja egipskich grup opozycyjnych poinformowała rząd egipski, że rozpocznie rozmowy na temat przemian demokratycznych dopiero po ustąpieniu Mubaraka.

- Nasze podstawowe żądanie jest takie, żeby Mubarak ustąpił. Dopiero wtedy może się rozpocząć dialog z dowództwem wojskowym na temat szczegółów pokojowego przekazania władzy - powiedział Mohammed al-Beltagi, były poseł z ramienia Bractwa Muzułmańskiego.

Beltagi dodał, że opozycja działa w ramach grupy Narodowy Komitet Podążania za Wolą Ludu, skupiającej m.in. Bractwo Muzułmańskie, Krajowe Stowarzyszenie na rzecz Zmian kierowane przez ElBaradeia oraz znane osobistości, w tym Koptów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)