Juszczenko nie uległ Moskwie
Po prawie czterech dniach gazowego klinczu
Ukraina odparła bezpardonowy atak Rosji. Zamiast pięciokrotnej
podwyżki, do 230 dol., Kijów będzie płacić średnio 95 dol. za
tysiąc metrów sześciennych gazu. To wielki sukces prezydenta
Wiktora Juszczenki, który miał dość siły i wyobraźni, by nie ugiąć
się pod szantażem Moskwy - uważa komentator "Gazety Wyborczej" Marcin
Wojciechowski.
05.01.2006 | aktual.: 05.01.2006 06:30
Juszczenko jest często krytykowany nad Dnieprem za skłonność do kompromisów za wszelką cenę, niektórzy zarzucają mu brak zdecydowania i nieumiejętność podejmowania trudnych decyzji. Ale to nieprawda. Juszczenko po raz drugi w swojej karierze polityka dowiódł, że jego krytycy się mylą. Po raz pierwszy jako prawdziwy mąż stanu pokazał się podczas pomarańczowej rewolucji i poprzedzającej ją wyjątkowo brutalnej kampanii wyborczej, kiedy próbowano go otruć. Teraz powstrzymał Rosję przed zakusami rzucenia Ukrainy na kolana - stwierdza komentator.
Według niego, okazało się, że Juszczenko lepiej rozumie europejskie mechanizmy polityczne i gospodarcze niż szefowie rosyjskiego Gazpromu czy tęgie głowy na Kremlu. Pokazał też, że ma świetne wyczucie Rosji. Wraz z doradcami przewidział, że Moskwa nie może zakręcić gazowego kurka biegnącego przez Ukrainę na Zachód dłużej niż na 48 godziny, bo wtedy Gazprom będzie musiał zapłacić odbiorcom wielkie kary umowne.
Dzięki twardej postawie Juszczenki w całej Europie może się rozpocząć poważna debata o wspólnej polityce energetycznej. Rosja nie zdoła już nikomu wmówić, że traktuje sprzedaż surowców wyłącznie jako biznes - zaznacza Wojciechowski.
Jego zdaniem, podczas gazowego sporu z Ukrainą Rosja poniosła największe straty polityczne na arenie europejskiej od czasu pomarańczowej rewolucji. Aż dziw bierze, że popełniła te same błędy co ponad rok temu. Dla polityków na Kremlu powinien to być ostatni sygnał alarmowy, że polityka neoimperialna w ich wydaniu jest nieudolna i prowadzi w ślepą uliczkę. Pytanie tylko, czy rosyjska elita usłyszy ten sygnał, czy też znowu wszystko będzie tłumaczyć antyrosyjskim spiskiem Zachodu.(PAP)