Juszczenko: Na razie zapomnijmy o emocjach
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko udzielił
wywiadu "Gazecie Wyborczej". Oto niektóre pytania i odpowiedzi:
06.12.2007 | aktual.: 06.12.2007 06:52
"Gazeta Wyborcza": Nowy polski rząd zadeklarował chęć zmiany kursu w stosunkach z Rosją. Zdaniem opozycji to zdrada interesów naszych sąsiadów i przyjaciół, w tym Ukrainy. Czy podziela pan te obawy?
Wiktor Juszczenko: - Z Polską przeszliśmy już tak długą drogę, że możemy spokojnie mówić o naszych stosunkach jako o stosunkach strategicznych, które nie zależą od poglądów jednej czy drugiej osoby. A co do relacji z Rosją, to rzecz nie jest prosta ani dla Polski, ani dla Ukrainy. Zawsze będziemy z radością przyjmować łagodzenie wszelkich dwustronnych napięć między Polską a Rosją. Chcę więc powiedzieć naszym polskim przyjaciołom, że głęboko wierzę, iż charakter naszych stosunków się nie zmieni.
Czyli jednak obawia się pan, że nasze stosunki mogą się zmienić?
- Dziś jest dużo niewiadomych w polskiej polityce zagranicznej, które wymagają wyjaśnienia. Chcemy, żeby nasi polscy przyjaciele pamiętali o odpowiedzialności za nasze dwustronne stosunki i za sprawy regionu.
Zachodni sąsiedzi Ukrainy, w tym Polska, wchodząc do strefy Schengen, wprowadzają nowy, surowszy reżim wydawania wiz. Dla wielu Ukraińców jest to znak, że Europa się od nich odsuwa. Jak możemy złagodzić skutki wejścia Polski do Schengen?
- Po pierwsze, podpisaliśmy porozumienie z UE o ułatwieniach wizowych dla części obywateli ukraińskich, np. dziennikarzy czy artystów. Teraz czekamy, przyznam, że z niecierpliwością, na ratyfikację tego porozumienia przez obie strony. Bardzo ważne jest też to, by Ukraina i Polska podpisały porozumienie o małym ruchu przygranicznym dla mieszkańców strefy nadgranicznej.
Jak duża miałaby być ta strefa?
- Co najmniej 50 km. Tak ustaliliśmy ze Słowakami. Myślę, że z Polakami powinniśmy zawrzeć umowę dającą ułatwienia wizowe ludziom mieszkającym w 100-kilometrowym pasie wzdłuż granicy. Kolejna ważna sprawa to wydawanie wiz, które teraz może być utrudnione. Tak stało się w niektórych krajach UE, których ambasady przy wydawaniu wiz zaczęły korzystać z usług pośredników. I okazało się, że to nowe biurokratyczne utrudnienia i korupcja. A cierpią przez to zwykli ludzie. Myślę, że z Polską dogadamy się lepiej i wkrótce podpiszemy porozumienie w tej sprawie.
Archeolodzy badający cmentarz w podkijowskiej Bykowni znaleźli we wrześniu dowody potwierdzające, że leżą tam zamordowani w 1940 r. przez NKWD Polacy z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Niestety, między polskimi i ukraińskimi instytucjami zajmującymi się upamiętnieniem ofiar zbrodni stalinowskich nie ma zgody co do tego, jak uczcić pamięć tych ludzi. Czy możemy sobie pozwolić na taki konflikt?
- Proszę mi wierzyć, wiem, jak żywa jest sprawa Katynia w świadomości Polaków. Strona ukraińska w tej kwestii niczego nie komplikuje. My jesteśmy w tej sprawie otwarci bardziej niż ktokolwiek ze strony polskiej. Problem tkwi nie w podejściu do historii. Według mnie zabrakło podstawowego taktu w stosunkach między naukowcami z obu stron, między instytucjami, które zajmują się Bykownią. Nie było wstępnych rozmów między nimi, nie powstał wspólny plan prac na cmentarzu. Zaproponowałem, by do naszej grupy naukowców włączyć przedstawicieli Polski możliwie najwyższej rangi. Według moich informacji naukowcy z obu stron jeszcze nie dali odpowiedzi na tę propozycję. Jesteśmy gotowi, by na najwyższym poziomie politycznym przyjąć decyzje dotyczące upamiętniania ofiar, które logicznie wynikną z ustaleń naukowców na temat Bykowni. Nie ma dla nas różnicy, kto tam leży, wiemy, że są tam szczątki bohaterów naszego kraju. Jeśli w wyniku badań dojdziemy do wniosku, że są tam i ofiary ze strony polskiej, odniesiemy się do nich z
takim samym szacunkiem jak do naszych ofiar. I uwzględnimy to we wszystkich planach zagospodarowania terenu cmentarza. Dlatego apeluję, byśmy na razie zapomnieli o emocjach. Chcę w czasie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego [rozpoczyna się w czwartek] potwierdzić, że nasz Instytut Pamięci Narodowej jest gotów do współpracy i chcemy rok 2008 rozpocząć od wspólnych badań sprawy Bykowni, a potem zakończyć to odpowiednimi wspólnymi decyzjami politycznymi o uczczeniu pamięci tych nieszczęśliwych ludzi.