Józef Oleksy: skóra mi nie cierpnie, ale wątpliwości się utrwalają

Józef Oleksy (Archiwum)

Józef Oleksy: skóra mi nie cierpnie, ale wątpliwości się utrwalają
Źródło zdjęć: © Archiwum

04.12.2003 | aktual.: 04.12.2003 11:06

Obraz
© (RadioZet)

A gościem Radia Zet jest wiceprzewodniczący SLD Józef Oleksy. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry. Panie przewodniczący, czy nie cierpnie Panu skóra, kiedy czyta pan o asystencie Jerzego Jaskierni Może skóra mi nie cierpnie, ale wątpliwości się utrwalają, bowiem to nie jest normalna sytuacja i na pewno wszyscy dzisiaj żałują, jeżeli ten fakt miał miejsce, a wszystko potwierdza, że miał miejsce. A jaki fakt? Asystentury No właśnie, ale skoro pan Jaskiernia mijał się z prawdą mówiąc raz, że był asystentem, raz że nie był asystentem, raz, że nie rozmawiał o grach losowych, raz, że rozmawiał, czy powinien być przewodniczącym klubu SLD? Ja myślę, że jest to pytanie już ostateczne, dlatego, że fakty nie są jeszcze ustalone i niech to się wyjaśni. A zgodnie z przyjętymi procedurami, a teraz móeimy tylko o kwestii asystentury. W końcu poseł, powiem pani ja mam kilku asystentów społecznych, wolontariuszy i też jak to usłyszałem, to sobie pomyślałem: muszę ich sprawdzić, bo nie wiem co który, gdzieś tam robi
poza kontaktem za mną. I to jest przestroga dla posłów by tzw. wolontariuszy, czyli tych, którzy nie są na etacie sejmowym, dobierac w sposób sprawdzony. Czy kłamca może być szefem klubu SLD? Jeżeli jest kłamcą dowiedzionym i jest to sprawa bardzo doniosła to na pewno stawia to wielki znak zapytania. Dzisiejsza ”Rzeczpospolita” drukuje list dyrektora klubu SLD, z którego wynika, że Skórka, który był asystentem był konsultantem w sprawie ustawy o grach losowych. Tego nie wiem, bo jestem wiceprzewodniczącym tego klubu, ale jak to funkcjonuje, dobieranie konsultantów i ekspertów, nie orientuję się. Biuro to załatwia. Ale Panie przewodniczący doskonale wie Pan do czego zdąża moje pytanie. Jerzy Jaskiernia unika odpowiedzi na pytanie, czy rozmawiał, a jeżeli się go pyta czy rozmawiał na temat gier losowych, odpowiada, że nie, a tutaj widzimy czarno na białym. Dlatego być może, jak ktoś jest konsultantem klubu, któremu się płaci za ekspertyzy to przewodniczący może go na oczy nie widzieć, bo on pracuje z
podzespołami, z koordynatorami tematu. Tu więc przy całej podejrzliwości, która jest uprawniona nie szedłbym za daleko jeśli chodzi o pytanie, czy rozmawiał jeden z drugim. No nie. Chyba pan żartuje. Nie. Dlatego, że ekspertów zatrudnia się w klubie tak, że... Ale był jego asystentem. No i to jest temat, o tym rozmawiamy. Czy człowiek, który ma takich asystentów może być przewodniczącym? To jest rzecz do dalszego rozważania i dyskutowania, ponieważ jest to nowa sytuacja i sytuacja, która będzie kierowała dyskusje w tę stronę. Ale może mi pan wyjaśnić co to znaczy „nowa sytuacja, będzie kierowała dyskusję w tę stronę”? Nowa sytuacja jeśli chodzi o wyciąganie wniosków i konsekwencji osobowych, także ze sprawy, która toczy się medianie i jest groźna. No dobrze. Czy klub SLD nie powinien się zastanowić, czy Jerzy Jaskiernia powinien być szefem klubu? Klub się zastanowi nad wszystkim co z tej sprawy wynika, bo jeszcze niebyła dyskutowana w klubie na żadnym gremium. Pani nie może oczekiwać ode mnie wypowiedzi o
charakterze werdyktu, kiedy jeszcze nie zebraliśmy się by o tych sprawach porozmawiać. Dobrze, ale czy to nie jest wstyd? Jeżeli fakty są takie, jak media podają to na pewno to nie jest dobrze. I to ”na pewno nie jest dobrze” co to oznacza w świetle weryfikacji, którą prowadzi ostatnio SLD? Co mają myśleć ci weryfikowani na dole, jak na górze takie rzeczy się dzieją? Ale na razie mówimy tylko o fakcie, że ktoś był czyimś asystentem na legitymacji, wątpliwie wystawionej... I mówimy też, że ten ktoś mija się z prawdą, mówiąc, że z tym ktosiem nie rozmawiał na temat ustawy. No więc jeśli jest dowiedzione, że mijał się z prawdą, a nie jest dowiedzione, że czy nie rozmawiał. Cały czas mówię: rola eksperta nie musi oznaczać kontaktów osobistych z kierownictwem. Na prawdę? Nie musi bo ja tez zatrudniam i przywołuje wielu ekspertów i nie widzę ich na oczy. Oni mają pracować nad tekstami. Ale, czy w SLD jest tak, że trzeba być lojalnym wobec siebie? W ogóle powinno się być lojalnym, bo jest to pojęcie pozytywne. Ale
lojalność ma swoje granice. Oczywiście. Jaka jest granica lojalności w sprawie Jerzego Jaskierni, Józefa Oleksego? To jest granica dowodu na to, że ponosi winę, za te procedury, które wywołały obecną awanturę. Dobrze. To będzie winny jeżeli co się okaże? Jeżeli się okaże, że asystent był hazardzistą w sensie posiadania zakładu i, że rozmawiali i że rozmawiali i że miał wpływ na tę ustawę. No to wszystko się zgadza. Ale jaki był wpływ na ustawę pana Skórki nie wiem. Nie wie pan? Wiem, że był. Jedynie dyskutujemy tu, że był obecny w tym gronie i to jest już naganne. Tak uważam. Natomiast to, że lobował żeby jednorękich bandytów opodatkować, to co? Tego nie wiem. Tego Pan nie wie, a jeżeli okaże się, że lobował to co wtedy? To będzie to na pewno sytuacja karygodna. Panie przewodniczący proszę powiedzieć dlaczego ostatnio ostro atakuje Pan „Trybunę” i „Trybuna” Pana? Mówi Pan, że „Trybuna” judzi przeciwko Panu? Takie odniosłem wrażenie, w sytuacji, w której ktoś mi wmawia, nie lubię tego po prostu. Ktoś mi
wmawia, że zawarłem układ tajny i szkodliwy dla partii, kiedy to jest nie prawdą. Co można więcej powiedzieć? Wszystkie wyjaśnienia dziennikarzowi piszącemu złożyłem, a mimo to ukazał się tekst, który niedwuznacznie sugeruje, że Józef Oleksy to jest ta postać, która zawiera jakieś dziwne układy, które mają szkodzic partii. No i tyle. Czy Panią to by nie zirytowało? Zirytowało Pana do tego stopnia, że ma pan zamiar poskarżyć się partii z tego powodu na „Trybunę”? No może przesadziłem w tej kwestii. Natomiast moją reakcję uzasadniają różne takie praktyki, w których kiedy jest krytyka, jestem jej wielkim orędownikiem i nikt nie może być wyłączony spod krytyki – moja zasada moralna. Więc krytyka pod moim adresem jest uważana przeze mnie za rzecz naturalną i uprawioną. Natomiast, kiedy mówi się uporczywie jakąś tezę, która ma głębszą tezę... Że Pan rozbija SLD wewnętrznie. Tak i która nie jest prawdziwa no to cóż można powiedzieć poza ripostą? Ubolewam nad tym bo z gazetą długo byłem związany i nie jedną dobrą
rzecz zrobiła i robi. Natomiast wdawanie się w takie interpretacje, to bywają insynuacje, po prostu. A kto dał na Pana zlecenie polityczne. Bo tak napisał Pan do „Trybuny” Trudno było mi uwierzyć, że zespół redakcji sam wpadł na to, że trzeba pisać o Oleksym, ze coś zrobił, czego nie zrobił. Że rozbija SLD. Że rozbija, że zawiera układy polityczne, że sprzyjał posłom, że buntował ich, co jest już pomówieniem. Nie buntowałem nikogo. Do niczego nie zachęcałem, układów nie zawierałem, a tekst się ukazał. No więc cóż mogę? Ubolewać tylko. No dobrze. Kto dał na Pana jednoznaczne zlecenie polityczne? Nie chcę ciągnąc tego tematu. Bo celem moim nie jest konflikt z „Trybuną” jako gazetą i redakcją. Zareagowałem ostro na tekst, który bardzo mnie dotknął. Proszę Pana to są Pana konflikty z „Trybuną”. Jeśli wiceprzewodniczący SLD, mówi, że ktoś dał na niego zlecenie polityczne... Ja nie mówię, że ktoś dał tylko, że się ulega takim... „wykonywanie jednostronnego zlecenia politycznego” to Pana słowa. Może taki jest
nastrój polityczny w redakcji, że wyczuwa się co jest dobrze widziane, a co nie. A kto jest przeciwko Panu w SLD? Ja tego nie jestem w stanie zbadać. Proszę uważnie czytać gazety. Ale ja czytam , czytam i nic. Pan tak czyta „Trybunę” dzielnie codziennie. Być może czytam jako przewrażliwiony. Jestem gotów przyjąć krytykę, ale to co myślę, myślę uczciwie. no dobrze to proszę mi powiedzieć, kto jest ta osobą? Pani redaktor, ja pani odpowiadałem, że jest to figura, która ma oznaczać, że rzecz jest przemyślana, a nie przypadkowa. A może Pan powiedzieć, czy dobrze się stało, że Robert Kwiatkowski nadal będzie prezesem telewizji. Juliusz Braun mówi w „Gazecie Wyborczej”: „środowisko związane z SLD i Ordynacką boi się utraty kontroli nad telewizją publiczną. Nie chce jej stracić. Nie widzi możliwości wygrania w konkursie, więc go blokuje” i co Pan na to? Nie wiem czy będzie prezesem. Ja nie wiem. Rozstrzygnie się sprawa, to wtedy bedziemy mogli mówić. No właśnie mowa jest o tym, ze konkurs został zablokowany, że
dopiero w marcu się rozstrzygnie. No więc moje pytanie jest co Pan myśli i tym, co powiedział Juliusz Braun? No ale będzie konkurs. I to on rozstrzygnie. Tyle możemy powiedzieć, a kto wyjdzie z tego zwycięsko to zobaczymy. A to, że przesuwa się wszystko w czasie, to dobrze? Ja nie znam się na procedurach. Ja znam konkursy, które trwają trzykrotnie dłużej niż mogłyby. I ten konkurs też może trwać długo, długo i nic Pan w tym nie widzi dziwnego? Każdy może trwać długo dopóki nie jest łamane prawo i reguły. Czyli nie jest prawdę, że SLD zależy na tym, że Robert Kwiatkowski był nadal prezesem telewizji. Jest pytaniem retorycznym: SLD na czymś zależy. To jest właśnie pytanie, co to znaczy, że Sojuszowi zależy? Czy to chodzi o ciała statutowe, czy o pojedyncze osoby, wpływowi politycy? Pytanie jest bardzo trudne, bo Pani zapytała „Sojuszowi zależy. Sojusz to jest stu p... Czy wpływowym politykom SLD zależy na tym, żeby Robert Kwiatkowski był ..? Myśl, że niektórym zależy A zna Pan takich? Mógłbym się domyślać. A
dlaczego im zależy? Może liczą na to, że będą mieli większy dostęp do tej telewizji, że będzie to na ich korzyść, że będą mieli możność wpływania na to jaki jest w niektórych kwestiach przekaz. Nie wiem to są kalkulacje tych, którym, jak pani mówi, zależy. Dziękuję bardzo, a Panu zależy? W tej kwestii nie mam swoich preferencji, bo Roberta Kwiatkowskiego znam i nie podzielam wielu zarzutów pod jego adresem. Gościem Radia Zet był wiceprzewodniczący SLD Józef Oleksy. Dziękuję bardzo. Dziękuję.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)