Józef Oleksy: nie może być tak, że Sejm się komisją nie interesuje
Nie może być tak, że opinia publiczna dyskutuje o komisji, a Izba, która tę komisję powołała, się tym nie interesuje. I chcę od razu stanowczo powiedzieć, że są nieprawdziwe, nieuprawnione i nieuczciwe te zarzuty, które sugerują, jakoby chodziło o jakąś blokadę pracy tej komisji czy jej rozwalenie - powiedział Józef Oleksy, gość "Sygnałów Dnia".
15.12.2004 09:47
Sygnały Dnia: — No to posłom nie wystarczą transmisje z obrad z posiedzeń Komisji, żeby się dowiedzieć, co się tam dzieje?
Józef Oleksy: — Rzecz polega na tym, że jednocześnie doszło do różnych przypadków zachowań członków Komisji, które zbulwersowały opinię publiczną. I nie może być tak, że opinia publiczna dyskutuje o Komisji z różnych stron patrząc na jej działania, a Izba, która powołała tę Komisję, się tym nie interesuje. To jest wzgląd racjonalny zupełnie. I chcę od razu stanowczo powiedzieć, że są nieprawdziwe, nieuprawnione i nieuczciwe te zarzuty, które sugerują, jakoby chodziło o jakąś blokadę pracy tej Komisji czy je rozwalenie. Myślę, że nie ma nikogo w Sejmie, kto by zanegował sens i ważność pracy tej Komisji.
Sygnały Dnia: — Na pewno, panie marszałku?
Józef Oleksy: — Ja tak wierzę. I myślę, że nie służy sprawie snucie insynuacji, że tu podtekstem jest chęć zablokowanie prac Komisji, bo ktoś się boi, bo ktoś ma coś na sumieniu. Ja przynajmniej nie wyobrażam sobie takiego podejścia, bo słuszność działania tej Komisji i jej potrzeba jest poza dyskusją.
Sygnały Dnia: — No tak, ale poprzednia Komisja Śledcza badająca aferę Rywina też od czasu do czasu bulwersowała posłów, ale jakoś nikt nie chciał debaty nad pracami, jakich dokonuje. A dlaczego? Bo lewica miała przewagę i lewica miała więcej głosów na sali plenarnej?
Józef Oleksy: — Nie, tamta Komisja po prostu działała dużo spokojniej i nie brakowało spektakularnych wystąpień członków Komisji, komentarzy publicznych, ale nie było tego, co zdarza się w tej Komisji. I to też nie przesądza przecież o jej przydatności, tylko to musi być omówione i musi być wyraźnie powiedziane, że na przykład nie powinno się ujawniać materiałów tajnych i to natychmiast po ich otrzymaniu przez Komisję, bo wtedy traci sens wszelka tajność i te tajne posiedzenia przestaną się różnić od jawnych posiedzeń, więc po co to rozgraniczać? Dochodzi do sytuacji, w których członkowie Komisji między sobą są bardzo skłóceni, poróżnieni. Jak więc będą pisać to wspólne sprawozdanie? A nie wyobrażam sobie, żeby to miało być tak jak zaczął tu pan poseł Giertych, o zgrozo...