Jolanta Banach: SLD jest wciąż dobrą glebą do zachowań interesownych
(PAP)
10.09.2004 | aktual.: 10.09.2004 10:12
Gościem Radia Zet jest Jolanta Banach, wiceprzewodnicząca Socjaldemokracji Polskiej. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Czy pani uważa, że dziennikarze robią nagonkę na byłego ministra sprawiedliwości Sadowskiego, który został teraz prokuratorem i znowu stał się nietykalny? Dodam, że został prokuratorem na polecenie obecnego ministra, pana Kalwasa. Dziennikarze piszą to co się dobrze sprzedaje. Sprzedaje się dobrze jak pisze Kinga Dunin, sensacja. Media, zwłaszcza te prasowe są kształtowane wokół strategii sensacji, ale oznacza to też, że nie należy dawać pretekstu czy pożywki do tego, aby pisano. Moim zdaniem niestety Marek Sadowski taki pretekst dał. Nie rozumiem bariery, która powoduje, że minister sprawiedliwości jeszcze do niedawna i naprawdę doświadczony i świetny prawnik, bo go znam osobiście, nie mógł sam zadecydować o poddaniu się przesłuchaniu przez dziewięć lat. Każdy może być uczestnikiem wypadku. To nie są przestępstwa z winy umyślnej. Nie rozumiem, dlaczego sam nie zdecydował o
tym, aby się poddać przesłuchaniu. Kolejny raz wychodzi fałszywie pojęta zła solidarność różnych środowisk zawodowych. Dziennikarze, i nas to też dotyczy, lekarzy, prawników...Już raz sąd dyscyplinarny odmówił uchylenia immunitetu, a to dowodzi stawiania interesów branżowych, zawodowych ponad pewne zasady i przyzwoitość. Czy to jest zła decyzja ministra sprawiedliwości? Nie, to nie jest zła decyzja, dlatego że pan Sadowski pracuje w ministerstwie sprawiedliwości od kilkunastu lat. Nie jest zła, ale ta decyzja właśnie powoduje, że znowu chroni go immunitet. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Marek Sadowski nadal powinien być urzędnikiem państwowym, prawnikiem. Jednocześnie jednak powinien być przesłuchany przez prokuraturę i koniec. Czyli nie dziwi pani, że został prokuratorem? Najpierw powinien być przesłuchany, a potem powinien zostać tym urzędnikiem, którego chroni immunitet. Taka jest kolejność rzeczy. Minister Kalwas powinien się więc wstrzymać z tą decyzją? Powinien tak ustalić procedurę czy
chronologię zdarzeń, aby była możliwość przesłuchania pana Sadowskiego, a dopiero potem mianować go prokuratorem krajowym. Dlaczego SDPl popiera nowelizację ustawy o kombatantach? To jest trochę bardziej skomplikowane. Nie popiera. Dzisiaj będzie głosowanie. Powiem tak: chyba tylko Polska jest takim krajem, w którym środowiska kombatanckie nie mogą dojść do porozumienia w tych najważniejszych kwestiach i są rozgrywane przez środowiska polityczne. Pamiętam, że rok temu powiedziałam Radzie Kombatantów, że jeżeli nie stanie się w Polsce cud i środowiska kombatanckie nie ustalą między sobą głównych filarów ustawy kombatanckiej, to zawsze będzie wokół niej awantura. I jest. Każda kadencja i każdy Sejm zmienia ustawę. Jeśli wśród kombatantów są ludzie, którzy byli katami i pracowali w latach 1944 – 56 w urzędach bezpieczeństwa, w milicji obywatelskiej i prokuraturze, to trudno by doszło do zgody. Już nie ma. Tym osobom uprawnienia kombatanckie zostały dawno odebrane. Nie mówię tu o zgodzie w sensie: wybaczmy
sobie, kochajmy się. Ta nowela ku temu zmierza. My nie popieramy tej części noweli, która mówi o przywracaniu uprawnień kombatanckich osobom, które nabyły uprawnienia z tytułu tzw. utrwalania władzy ludowej, czy jak jest w sprawozdaniu komisji: „w walce o integralność i bezpieczeństwo Polski”. Cokolwiek by to znaczyło każdy mógł powiedzieć, że walczył o bezpieczeństwo i integralność Polski. Tego nie popieramy. Chcemy popierać te rozwiązania, które indywidualizują ocenę odpowiedzialności wobec kombatanta, który najpierw przeszedł szlak, a potem znalazł się jak sprzątaczka w organach np. służby bezpieczeństwa. Czyli rozumiem, że są państwo za poprawką, która mówi o tym, że kierownik urzędu ma obowiązek zwracania się do Instytutu Pamięci Narodowej, a IPN wydaje oświadczenie? ...wiążącą opinię. Wczoraj w komisji klub SDPl – u zagłosował za tym, żeby opinia prezesa IPN – u była wiążąca. Krótko mówiąc, jeżeli ten stwierdzi: wykonywał działania związane ze stosowaniem represji – nie ma uprawnień kombatanckich. I
koniec, tylko tyle. Czy SDPl poprze rząd Marka Belki podczas głosowania? Po raz pierwszy w polskiej polityce, i nie tylko w polskiej, podpisano coś w rodzaju kontraktu między rządem a popierającym go zapleczem. Tak się dzieje w przypadku rządów mniejszościowych. Gdy się jednak podpisuje taki kontrakt, to trzeba go rzetelnie i prawdziwie traktować, bo inaczej opinia publiczna nie uwierzy. W związku z tym, co miesiąc wskazujemy Markowi Belce co z tego kontraktu zostało zrealizowane, a co nie. Dzisiaj bilans jest taki: polityka kadrowa Marka Belki spotyka się z uznaniem opinii publicznej. Myślę, że jest niezła i jak na stan kryzysu politycznego, z jakim zaczynał rząd Marka Belki, nie było innego wyjścia jak odpartyjnić rząd i sięgnąć po fachowców. Tu Belka zdał egzamin. Czekamy na inicjatywę, którą zapowiedział, czyli ustawę, która zredukuje ilość tych miejsc z nominacji, a wprowadzi konkursy na różne ważne funkcje państwowe. Ma już mało czasu... Ale ten projekt już jest. To wymaga jeszcze opinii partnerów.
Jest ustawa zdrowotna. Są więc te najważniejsze filary kontraktu, do których realizacji Belka zobowiązał się. Zostało jeszcze parę spraw z polityki społecznej, ale też już słyszymy w mediach zapowiedzi ich realizacji. Dzisiaj wiele wskazuje na to, że Belka realizuje porozumienie, ale oczywiście zapraszamy go na posiedzenie klubu, rozliczymy ze wspólnych porozumień i wtedy podejmiemy decyzję. Prezydent Aleksander Kwaśniewski marzy, by lewica połączyła się. Czy pani widzi taką możliwość? SDPl z SLD... Wadą polskiej sceny politycznej po prawicy i lewicy jest jej duże rozdrobnienie. To jest doświadczenie polityczne transformacji, które czyni z naszej demokracji tę na kształt modelu bardziej włoskiego, niż stabilnego niemieckiego czy angielskiego. Pożądanym dla stabilności politycznej w Polsce byłoby więc jednoczenie różnych sił politycznych po prawej i lewej stronie, a nie rozczłonkowanie. Nasza decyzja o wyjściu z SLD nie była jednak podyktowana sprawą błahą. Nie chodziło o różnice programowe. Przepraszam, że
wytykam po imieniu, ale wydaje mi się, że część członków PO wychodziła z UW z powodów programowych, sposobu zarządzania partią, czyli z ważnych powodów, ale chyba jednak mniej ważnych od naszych. My wychodziliśmy dlatego, że nie mogliśmy się codziennie w gazetach tłumaczyć, że nie ponosimy odpowiedzialności za kolejną aferę czy zarządzanie państwem. W marcu zażądaliśmy pewnych zmian. Przewodniczący Janik zobowiązał się do ich wdrażania i nic się nie stało. Trzeba było zarzutów prokuratorskich, by niektórzy koledzy odeszli. Okazało się, że niektórych kolegów z SLD interesują przede wszystkim dyskusje personalne w rządzie Marka Belki, a nie programowe. Moim zdaniem, nie usunięto przyczyn, dla których SLD jest wciąż dobrą glebą dla takich motywacji i zachowań w polityce, które są interesowne. Dzisiaj nie ma dobrego klimatu i warunków, wspólnego mianownika do tego by te dwie partie się połączyły. Jeżeli dziennikarze zrobiliby dzisiaj listę szefów powiatów, którzy jednocześnie zasiadają w radach nadzorczych
różnych spółek komunalnych czy państwowych, okazałoby się być może, że w SLD dominuje jeszcze ta postawa, która łączy partię z nadzieją na szybki awans materialny lub zawodowy. Na antenie Radia Zet Józef Oleksy powiedział, że SLD już słania się z oczyszczania i nie więcej siły... Tylko, że nie chodzi o rozliczenia personalne typu: teraz Kowalski, a teraz Nowak. Nie. Tu chodzi o zmianę postaw... Mentalności. ...i mentalności. Nie wiem czy pani sobie przypomina dyskusję w telewizji publicznej, gdzie pani poseł Piekarska na zarzut, że dyskutują o sprawach personalnych w rządzie Belki, który ten rząd odpartyjnia, powiedziała: bo takie jest prawo zaplecza popierającego ten rząd. A właśnie chodzi o to, by umieć nie korzystać z tego prawa. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet była Jolanta Banach z Socjaldemokracji Polskiej.