Joanna Piotrowska: "by zwalczyć przemoc, musimy pozbyć się stereotypów"
Każdy z nas ma swoją granicę przestrzeni osobistej. Przekroczenie jej zależy od sytuacji. W sferę najbliżej ciała, wpuszczamy jedynie naszych bliskich. Czujemy się wtedy bezpiecznie. Za naszą zgodą tolerujemy w niej lekarza, fryzjera czy kosmetyczkę. Irytujemy się, gdy jest zbyt duży ścisk w autobusie. Poczucie krzywdy i zagrożenia, złość, lęk, żal - tak czuje się ofiara przemocy, bo oprawca przekroczył jej wszystkie granice. Siłą.
16.12.2013 | aktual.: 18.12.2013 08:03
Warsztaty dla nauczycieli. Ćwiczenie. Na odrysowanym na papierze konturze człowieka uczestniczki zaznaczają granice osobistej przestrzeni. Naklejają zielone karteczki w kształcie dłoni na części ciała. I tak, obcy człowiek może dotknąć rękę. Znajomi - ramię. Bliscy - talię, policzki, ramiona. Przyzwolenie społeczne mówi, że obcy może dotknąć nasz bark. Po to, by na przykład przywołać uwagę osoby słuchającej muzyki. Z dłonią jest różnie. Najlepiej, jeśli sami ją podajemy, a uścisk trwa chwilę. Wnioski: dotyk jest przyjemny, szczególnie bliskich nam osób. Jeśli chodzi o obcych, lubimy sami decydować, kto, kiedy i jak może nas dotykać.
Podobnie jest z dziećmi. Lubią być przytulane przez osoby dobrze im znane. Do obcych mają dystans. - Podczas ćwiczenia z odrysowanym na papierze konturem człowieka w szkole mówią o tym wyraźnie - mówi Joanna Piotrowska, trenerka i ekspertka antyprzemocowa i równościowa z fundacji Feminoteka - Dyskutują o swojej granicy i o tym, kiedy jest przekraczana wbrew ich woli. Często rysują nad głową czerwone pioruny, bo nie lubią, gdy obcy ludzie czochrają ich włosy. Lubią same decydować - dodaje.
Jeśli chcą być grzeczne, nie odmawiają jednak, gdy mama każe uściskać ciocię lub wujka, którego prawie nie znają. Posłusznie pozwalają przekraczać swoją granicę. Przede wszystkim dziewczynki, bo chłopcy "muszą być męscy, mogą trzymać dystans'.
W gimnazjum więc dziewczynki nie oburzają się, gdy chłopiec ciągnie je za włosy, szczypie, a nauczycielka prosi o spokój i wzrusza ramionami, że to przecież tylko "końskie zaloty". Dziewczynka chce być grzeczna i miła. Nawet wtedy, gdy chłopak, z którym była dopiero na kilku randkach, zaczyna się do niej dobierać. Nie stać ją na głośne: "nie! Nie chcę, żebyś mnie dotykał!"
"Głupio być samotną, to żałosne i obrzydliwe"
Joanna Piotrowska tłumaczy, że nastolatki w takiej sytuacji boją się, że ten młody mężczyzna je odrzuci. - Działa tak silna presja społeczna. Jest tak głębokie przekonanie, że dziewczyna powinna mieć chłopaka, że nawet jeśli ją krzywdzi, nie zostawi go - mówi.
"Błagam, pomóżcie mi! Mój chłopak się nade mną znęca i nie wiem, co zrobić, wstydzę się poskarżyć rodzicom, mam 17 lat, a to głupio być samotną, to żałosne i obrzydliwe" - żali się "Zrozpaczona" na jednym z forów. Na innym "Suzy" skarży się na znajomą. "Mam w klasie pewną koleżankę, która znęca się nade mną fizycznie. Po prostu mnie bije. (...) Nie wiem, co mam zrobić. Boję się, że jeśli coś jej powiem, to ona może zrobi mi krzywdę. Już nie raz przez nią byłam posiniaczona. Pomóżcie, proszę....Nie wiem, co robić..." - pisze.
Trudno stwierdzić, czy anonimowe wypowiedzi na internetowych forach są prawdziwe. Ale to, że młodzież doświadcza przemocy, już nie. Wystarczy przyjrzeć się statystykom, by poznać jej skalę i formę.
Zatrważające statystyki
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) blisko połowa aktów przemocy seksualnej, do których dochodzi w Unii Europejskiej, dokonywana jest na dziewczętach do 16. roku życia. Z danych ONZ wynika, że ponad 70 proc. nastolatków padło ofiarą przynajmniej jednej formy przemocy. Tylko co dziesiąty zgłasza napaść na policję. Polscy mundurowi w 2012 roku interweniowali w podstawówkach i gimnazjach w sprawie 1,5 tys. bójek i ponad 7 tys. rozbojów. Odnotowali również 74 gwałty w szkołach (o 60 więcej niż w 2011 roku!). Zgłoszono także ponad 2 tys. przypadków wykorzystania seksualnego osoby nieletniej.
Nie wszystkie przestępstwa trafiają jednak na policję. Przekonuje o tym Fundacja Dzieci Niczyje, która przeprowadziła badania na reprezentatywnej grupie 1005 dzieci i młodzieży w wieku 11-17 lat. Pytania z ankiety dotyczyły 22 form wykorzystywania i przemocy zarówno ze strony rówieśników, jak i dorosłych. Wyniki zatrważają. 71 proc. ankietowanej młodzieży doświadczyło przynajmniej jednej formy przemocy. Ponad połowa nastolatków (59 proc.) została skrzywdzona przez rówieśników. Młodzi padli ofiarą rozboju, napaści z użyciem ostrego narzędzia. 9 proc. młodzieży padło ofiarą co najmniej jednej z form wykorzystywania seksualnego bez kontaktu fizycznego; najczęściej jest to werbalne molestowanie seksualne (5,3 proc.) oraz werbowanie do celów seksualnych w internecie (5,1 proc.). Natomiast 6 proc. nastolatków zostało wykorzystane seksualnie. Wielu z nich nigdy nikomu nie powiedziało o swoim dramacie.
Wszyscy zaniepokojeni przemocą, wyciągają ciężkie oręże do walki z nią. Organizacje apelują: dorośli, nie bądźmy obojętni na przemoc. Reagujmy. Policja nakazuje: unikajmy niebezpiecznych sytuacji, bądźmy rozsądni, nie bójmy się zgłaszać przestępstw. Joanna Piotrowska: zacznijmy od jednej z podstaw, pozbądźmy się stereotypów.
- Na przemoc, nie tylko seksualną, narażone są przede wszystkim kobiety. Oczywiście, mężczyźni również doświadczają przemocy, to kwestia bezsporna. Wśród ofiar jednak zdecydowanie więcej jest kobiet. Stąd tak silna potrzeba oddziaływania na nie. I to już od najmłodszych lat - mówi Joanna Piotrowska.
Trenerka od kilku lat organizuje warsztaty dla nauczycielek. Uczy je, jak zapobiegać przemocy seksualnej wobec dziewcząt.
- Chłopcy od małego wychowywani są w duchu poczucia siły, odwagi w podejmowaniu decyzji, asertywności. Dziewczynki mają być grzeczne, miłe, troskliwe i opiekuńcze. I dobrze, zarówno jedne cechy, jak i drugie są super. Ale bycie uprzejmym jest tak samo ważne, jak asertywność. Kobietom tej drugiej cechy brakuje, więc są narażone na przemoc - mówi.
Piotrowska podaje przykład. Podczas pogadanki na temat asertywności w szkole gimnazjalistki wyznały, że nauczyciel wychowania fizycznego sprośnie komentuje ich stroje. - Mówił im, żeby nie nosiły bielizny, bo w tym wieku ich "cycuszki" i tak ładnie wyglądają. Te dziewczyny kompletnie nie wiedziały, co mają z tym zrobić. Czuły się zażenowane, skrępowane. Aby uniknąć żenującej sytuacji, brały zwolnienia z zajęć. A przecież przekroczono ich granice. Nie zgłosiły jednak tego nikomu dorosłemu, bo bały się, że nikt nie potraktuje ich poważnie - opowiada Joanna Piotrowska.
Stereotypy są mocno zakorzenione w świadomości i pogłębiane chociażby przez popkulturę. - Słynna saga "Zmierzch". Młodzież ogląda i czyta ją z zapartym tchem. Dziewczyny zachwycają się romantyczną historią miłosną. A przecież główny bohater to stalker, który manipuluje ukochaną, a ona poświęca się i cierpi dla niego - tłumaczy Piotrowska.
"Wierzą, że one będą tymi, które ich zmienią"
Ekspertka podkreśla, że nastolatki przekładają stereotypy na własne życie. Nie wiążą się z miłymi, troskliwymi mężczyznami, wybierają "niegrzecznych" chłopców. - Wierzą, że one będą tymi, które ich zmienią. I będą czuły się wyjątkowe, że to właśnie dla nich się zmienił. Nawet jeśli je krzywdzi, nie zrywają tej relacji, bo nie chcą zostać same, boją się oceny innych - tłumaczy. - To z jednej strony błędny komunikat dla chłopców, bo ten dobry i czuły jest na straconej pozycji, a z drugiej dla dziewcząt - że są skłonne do poświęceń, byle nie zostać odrzuconą - tłumaczy Joanna Piotrowska.
Młodzi mężczyźni wykorzystują fakt, że one stanowczo się nie przeciwstawiają. - Nie uczymy dziewczynek bronić się psychicznie i fizycznie. Przez to w sytuacji zagrożenia nie są w stanie adekwatnie zareagować. Trzeba jednak zmienić świadomość młodych dziewczyn. Nauczyć je stanowczego mówienia: "nie" i tego, że jeśli zostaną skrzywdzone, to nikt je za to nie skarci. - mówi Piotrowska.
Ważne jest, by zapewniać dziecku wsparcie i utwierdzać w nim przekonanie o własnej wartości. Dziewczyna, która jest pewna siebie i świadoma swojej godności nie będzie się dobrze czuła w związku, w którym jej własna osobowość będzie ograniczana.
Trzeba zwalczyć również stereotyp, który sugeruje, że przemoc wobec kobiet, to przede wszystkim ich problem. Wiele mówi się, jak mają się zachowywać, by jej uniknąć. -I to dobrze, bo kobiety muszą wiedzieć, jakie mają prawa w takiej sytuacji - mówi Piotrowska. Właśnie z tej potrzeby zrodziła się idea warsztatów dla nauczycieli, pedagogów i psychologów szkolnych, które prowadzi Fundacja. Najmłodsi muszą mieć świadomość swoich granic i tego, że nikt bez ich zgody nie może ich przekraczać.
Trzeba jednak pamiętać, że przemoc to przede wszystkim problem agresywnego sprawcy, niezależnie od tego, czy jest nim mężczyzna, czy kobieta. Piotrowska przyznaje, że w przypadku przemocy seksualnej nie dla wszystkich jest to oczywiste.
- Miałam przypadek zgwałconej 16-latki. Mama poszła z nią na policję. "Piłaś?", zapytali. Przytaknęła. "A to nie trzeba było pić", usłyszała w odpowiedzi. Poszły do ginekologa, a lekarz do matki: "Trzeba było pilnować córki". Dlaczego żaden z nich wyraźnie nie potępił gwałciciela, który wyrządził dziewczynie krzywdę? - dziwi się Piotrowska.
Stanowcze "nie" dla przemocy!
Szkoły muszą nauczyć się stanowczo reagować na przemoc. Na zdecydowane działania czas jest wtedy, gdy zauważymy, że nastolatka jest prześladowana, ma na sobie ślady pobicia lub dowiemy się, że została zgwałcona. Wiele dziewczyn, które są w toksycznych związkach ma tendencję do bronienia agresywnych zachowań sprawcy. W takich sytuacjach w wątpliwość trzeba poddać tłumaczenia nastolatki o potknięciu się na chodniku lub lekcji wychowania fizycznego. Trzeba jej uświadomić, że nie może bronić kogoś, kto ją krzywdzi. Sprawców jakiejkolwiek przemocy należy potępiać. Brak reakcji niesłusznie utwierdza ich w przekonaniu, że nie robią nic złego. A to może zakończyć się tragicznie.
Właściwa reakcja na przestępstwo jest jedna. Wszystkie tego typu sytuacje należy zgłosić w najbliższej jednostce policji. Ściganie prawne sprawców gróźb, stalkingu czy zgwałcenia następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Zgodnie z "Ustawą o postępowaniu w sprawach nieletnich" procesy w sprawach o czyny karalne - w stosunku do osób, które dopuściły się takiego czynu po ukończeniu lat 13, ale nie ukończyły lat 17, prowadzą Wydziały Rodzinne i Nieletnich właściwych Sądów.