Joachim Brudziński: Rosjanie chcieli złamać prezesa
Rosjanie w Smoleńsku prowadzili grę przeciwko prezesowi PiS. – Powiedziano nam: jak chcecie zabrać ciało prezydenta, to proszę bardzo, zabierajcie. Ale ze względów proceduralnych dostaniecie je za dwie godziny. I żebyście nie siedzieli w autokarze na lotnisku, zapraszamy do hotelu. Po tym czasie okazało się, że ciała nie mogą wydać. Oni nas ogrillowali i znowu przytrzymali w hotelu celowo. Wyreżyserowali nasz pobyt w hotelu, bo liczyli, że Jarosław wyrzuci z siebie, co o nich myśli a oni przecież nagrywali – opowiada Joachim Brudziński (45l.) Teresie Torańskiej (†69l.)
19.10.2013 | aktual.: 21.10.2013 13:46
Rosjanie po katastrofie smoleńskiej wcale nie chcieli wydać ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego (†61 l.). – Strona rosyjska chciała zabrać ciało do Moskwy. Mówili o sekcji zwłok, dodatkowej identyfikacji i odpowiednim pożegnaniu. Do Jarosława Kaczyńskiego padło pytanie, czy wyraża zgodę, by ciało prezydenta pojechało do Moskwy. Zdecydowanie odmówił. Chciał, żeby brat jak najszybciej wrócił do kraju. Nasi dyplomaci poszli do Rosjan to załatwiać – opowiada Joachim Brudziński.
Rosjanie nie zgodzili się wydać ciała natychmiast, ale dopiero za dwie godziny i skierowali Jarosława Kaczyńskiego z delegacja do hotelu. – Dostaliśmy dwa pokoje i jeden duży apartament dla prezesa. Poszedłem do niego. Puściły mi emocje. Powiedziałem to, o czym nigdy publicznie bym nie powiedział. To był, przepraszam za określenie, emocjonalny bluzg. Wyraziłem swój stosunek do tego, co nas spotkało. Do odbicia się od bramy, zawracania w Smoleńsku, w jakich warunkach i w jakim miejscu leżało ciało prezydenta. I do Putina, który: chodź, chodź tutaj do mnie, ja ci teraz będę współczuł – opowiada Brudziński.
Po półtorej-dwóch godzinach okazało się, że nie ma zgody Putina, aby w nocy zabrać ciało do Warszawy. – A potem Putin powiedział Kowalowi, który do niego pojechał, że zna sytuację pana premiera związaną z chorobą jego mamy, wie, że chce wracać, ale niestety ma związane ręce i bez pożegnalnych uroczystości nie może wydać zgody na zabranie ciała prezydenta – wspomina Brudziński. To była, zdaniem polityków PiS odpowiedz Putina na to, ze prezes Kaczyński nie poszedł do niego do namiotu. – Żeby ten łaskawie złożył mu swoje wyrazy współczucia. Jestem przekonany, że Putin w ten sposób „odwdzięczył” się za to, że został tak potraktowany przez Jarosława Kaczyńskiego. I wtedy wszystko ułożyło mi się w głowie. Oni nas ogrillowali – dodaje Brudziński.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Polski szpieg zamknięty w szopie w Rosji