Jeździ nad Wisłą, robi zdjęcia pijącym alkohol i dzwoni na policję. Ludzie go nienawidzą
"Ten oto człowiek, jeździ rowerem w Warszawie nad Wisłą i robi zdjęcia ludziom pijącym alkohol. Później dzwoni na policję i czeka na przyjazd, po okazaniu zdjęć policja musi wystawić mandat za picie w miejscu publicznym każdej osobie, która widnieje na zdjęciu. Policjanci przyznali, że mają około 120 zgłoszeń dziennie od tego gościa. Udostępniajcie ku przestrodze. Picie piwa nad rzeką to nie przestępstwo!" - taki oto komunikat, ze zdjęciem mężczyzny na rowerze, pojawił się na portalu społecznościowym.
Zdjęcia mężczyzny celowo nie udostępniamy, bo internauci grożą nadgorliwemu rowerzyście utopieniem. Policjanci ze stołecznej komendy potwierdzają, że mają znad Wisły bardzo dużo zgłoszeń, a niektóre pochodzą od tej samej osoby. Mężczyzna ten zwykle czeka na przyjazd mundurowych, pokazuje im zdjęcia i wskazuje miejsce przebywania tych osób, które sfotografował. Interwencja często kończy się mandatem albo nawet skierowaniem sprawy do sądu.
Zgodnie z prawem nie wolno spożywać alkoholu na ulicach, placach i w parkach. Lewy brzeg Wisły służby traktują jako jedno z takich miejsc, ponieważ obowiązują tam oficjalnie nadane przez miasto nazwy, np. Bulwar Flotylli Wiślanej. Z kolei po praskiej stronie, gdzie nad Wisłą nie ma ulic ani bulwarów, takie regulacje nie obowiązują.
Ustawa z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi: „Listę miejsc w których zabrania się spożywania alkoholu znaleźć możemy w Art. 14. Wbrew powszechnemu przekonaniu artykuł ten nie zabrania spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Punkt 2a mówi, że „zabrania się spożywania napojów alkoholowych na ulicach, placach i w parkach, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów”.
Teoretycznie więc spożywanie alkoholu jest tam możliwe. Jednak jak zapewniają mundurowi, każdy przypadek jest tam rozpatrywany indywidualnie.