Trwa ładowanie...
d3040tr
06-11-2003 06:10

JESTEŚMY ROZCZAR(K)OWANI

Aktor zwykle na co dzień gra, a od czasu do czasu chałturzy. U CEZAREGO PAZURY proporcje się odwróciły: na co dzień chałturzy, od czasu do czasu gra.

d3040tr
d3040tr

Osiągnąć szczyt i równocześnie z niego spaść - ta karkołomna sztuka udała się właśnie Cezaremu Pazurze. Szczyt, bo Pazura wciąż jest jednym z najlepiej (o ile nie najlepiej) opłacanych, najczęściej grających i najbardziej popularnych polskich aktorów. Do historii kina przejdą jego fenomenalne role z "Psów", "Krolla", "Kilera" czy "Nic śmiesznego". - "Pierścionek z orłem w koronie" wisiał tylko na nim! - mówi Marek Koterski. Co stało się ze świetnym, zdolnym aktorem, skoro dziś niemal każde z jego kolejnych przedsięwzięć to nieporozumienie. Gdyby ktoś pokusił się o ułożenie listy najbardziej kuriozalnych wydarzeń w telewizji w tym roku, na pierwszych miejscach z pewnością znalazłyby się i talk-show - szczęśliwie zawieszony po dwóch odcinkach - "Pazury Skiby", i polsatowski serial "Czego się boją faceci, czyli seks w mniejszym mieście".

W tym pierwszym Cezary Pazura razem z Krzysztofem Skibą komentował ploty z brukowców, ubarwiając je koszarowymi dowcipami, na przykład o nieświeżym oddechu, w drugim wciela się w rolę nieudacznika (choć największymi nieudacznikami są tu scenarzyści), który ma problemy z kobietami. Z założenia ten serial miał być komedią. Ale jedyną rzeczą, która tu śmieszy, jest końcowy napis: "Opieka artystyczna - Cezary Pazura". Reszta to grepsiarskie dialogi, żenujące dowcipy i czysto mechaniczne aktorstwo.

Pazura uważa, że zupełnie przeciwnie - z "Seksu..." da się zrobić kultowy serial, o czym można się będzie przekonać, gdy na wiosnę rozpocznie się emisja nowej serii. Gdy spotykamy się, by porozmawiać o jego karierze, mówi, że autorzy serialu mają mnóstwo nowych, fantastycznych pomysłów.

Obserwując te poczynania, trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że w wypadku Pazury doszło do odwrócenia zwykłych w tym zawodzie proporcji: normalnie aktor gra, a od czasu do czasu chałturzy, tymczasem Cezary Pazura na co dzień chałturzy, a od czasu do czasu gra.

d3040tr

WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ

Pazura to nie tylko aktor, lecz także zjawisko samo w sobie, pierwszy polski "gwiazdor" nowego typu - typu, który narodził się wraz z komercyjnym kinem na początku lat 90. Wtedy zaczęto otwarcie mówić, że film to rozrywka, która służy wyłącznie zapełnieniu kinowej sali (jak ktoś pytał o "przesłanie", odsyłano go na pocztę), a aktor jest człowiekiem do wynajęcia, nie zaś misjonarzem w służbie społeczeństwa. Ładnych kilka lat wcześniej poirytowany Kazimierz Dejmek ułożył słynne powiedzenie: "Dupa jest do srania, aktor jest do grania", które dla starszego pokolenia było kamieniem obrazy, a dla młodszego stało się wskazówką i fenomenalnym alibi. Wreszcie można było przestać mówić o etosie i zacząć zarabiać. Stwierdzenie: "Robię to dla pieniędzy", stało się na swój sposób modne.

Oczywiście, nie ma nic zdrożnego w zarabianiu pieniędzy, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że za pierwszą dużą rolę w serialu "Pogranicze w ogniu" (kilka lat morderczej pracy!) Cezary Pazura zarobił tyle, że stać go było na zakup... kolorowego telewizora i kolację z Olafem Lubaszenką w łódzkim SPATiF-ie. - Ledwie wystarczyło na bilety do Warszawy - wspominał po latach.

Nic więc dziwnego, że wielu aktorów, którym etos kojarzył się z biedą klepaną w teatrze, rzuciło się na możliwości oferowane im przez wolny rynek. Film, estrada, kabaret, reklama, występy w supermarkecie i w kurortach, płyty, konferansjerka, talk-show, serial, teleturniej - wszystkie chwyty dozwolone.

I Cezary Pazura robi niemal wszystkie te rzeczy. W ten sposób sam ustawia się w pozycji towaru, który sprzeda się temu, kto da więcej. Od jakiegoś czasu Pazura nie jest jednak już nawet towarem luksusowym. Kto ma w kieszeni wolne 12-13 tysięcy złotych, praktycznie może go mieć u cioci na imieninach. Jak tak dalej pójdzie, wkrótce trafi na wyprzedaż.

d3040tr

MOŻNA Z KASĄ I KLASĄ

Gwiazdy pokroju Janusza Gajosa, Grażyny Szapołowskiej czy Marka Kondrata z wielkim wyczuciem dbają o zachowanie proporcji między "kasą i klasą". Jeśli reklama, to stylowa, jeśli serial, to potem świetna rola kinowa, jeśli udział w złym filmie, to potem znacząca rola teatralna. Żadnego rozmieniania się na drobne i ostentacyjnego "tłuczenia kasy".

- Ostatnio oglądałem "Bruce'a Wszechmogącego" z Jimem Carreyem i z bólem pomyślałem o Czarku - mówi "Przekrojowi" Marek Koterski. - Carrey, chociaż bierze udział w tych strasznych "Ace Venturach", psich gównach, zachowuje klasę. Nie tylko się wygłupia, ale i gra - jak w "Truman Show" czy "Człowieku z księżyca". Mam wrażenie, że ta sztuka Czarkowi, niestety, się nie udaje. A przecież ten aktor to nasz skarb!

-_ Umiejętna selekcja to bardzo ważny element biografii aktorskiej czy reżyserskiej_ - dodaje Machulski. - Tylko jak się nie ma z czego wybierać, wybiera się to, co najmniej złe. Z tego chyba powodu widzimy Czarka w rzeczach, w których nie spodziewalibyśmy się go zobaczyć. Ale prawda jest też taka, że im więcej robi się złych rzeczy, tym szybciej traci się markę.

d3040tr

SETKI OSÓB NA UTRZYMANIU

- Myślę, że on nie dokonuje niewłaściwych wyborów cynicznie, raczej ktoś mu źle doradza - przypuszcza aktor, który chce pozostać anonimowy. - Czarek jest bardzo otwarty, czasem nawet łatwowierny. Może więc otacza się ludźmi, którzy chcą grzać się w jego blasku, ale nie są jego dobrymi duchami?

- Znam Czarka prawie 20 lat - mówi Juliusz Machulski. - Wiem, jaką wielką drogę pokonał, jaki sukces osiągnął. Naturalne jest, że chce się cieszyć również jego materialną stroną. W miarę jedzenia apetyt rośnie, tymczasem, żeby utrzymać się na pewnym poziomie, nie wystarczy brać tantiem i grać w filmach, które przynoszą satysfakcję. Czasem trzeba grać w takich, które być może ją przyniosą.

- Wiele osób mówi: "Mam okazję, robię, mam okazję, chapię". To jest trudny moment, kiedy okazje same się pchają i trzeba nauczyć się odmawiać - tłumaczy z kolei Marek Koterski. - Bardzo łatwo się przejeść, a potem odbija się i jedzącemu, i patrzącym. Ja mam ten komfort, że żyję ze sztuki, choć nie robię na tym pieniędzy. Mnie to pasuje, innym nie. To kwestia wyboru.

d3040tr

- Jaki wybór?! - dziwi się aktor, który nie chce ujawniać nazwiska. - Przecież on utrzymuje setki osób z Ukrainy! Wszyscy wiedzą, że wspiera finansowo rodzinę Weroniki.

Weronika Pazura pochodzi z Ukrainy, jest prawniczką, a od niedawna aktorką i producentką. - Wyciągnęła Czarka ze straszliwego doła, a dziś ma na niego ogromny wpływ - mówi aktor.

DO ŚMIERCI NA POSTERUNKU?

Kiedy Cezary Pazura zaczął tracić swoją markę? Punktem granicznym w jego karierze był na pewno udział w dwóch seriach "13 Posterunku" Macieja Ślesickiego. - Mam wrażenie, że do śmierci będą mu wypominać ten serial - powinien w tym miejscu zirytować się Maciej Ślesicki i tak też czyni. -_ Cokolwiek zrobi, i tak wszyscy powiedzą, że "gra '13 Posterunkiem'"! Nigdzie na świecie poza Polską nikt nie odważyłby się powiedzieć, że coś, co było niekwestionowanym sukcesem, może zaszkodzić aktorowi._

d3040tr

Kilkanaście miesięcy intensywnej pracy, dwie serie, 80 odcinków, nieprzerwana przez lata emisja w różnych stacjach telewizyjnych, a przede wszystkim wybitnie charakterystyczna, przerysowana rola, jak mówi Maciej Ślesicki, "pedał dociśnięty do samej ziemi".

Filmy kinowe z Pazurą miały kilkusettysięczną widownię, "13 Posterunek" - wielomilionową. Czy Cezary Pazura był tak naiwny, by sądzić, że jak tylko zejdzie z planu, wszyscy natychmiast zapomną o posterunkowym Cezarym, jego wygłupach i minach?

- Mam wrażenie, że tam było o jedną serię za daleko - mówi o "13 Posterunku" Juliusz Machulski. -_ Przy pierwszej serii mógł nie wiedzieć, jakie będą koszta tego cyklu_ - dodaje Marek Koterski. - Ale potem już wiedział i w moim odczuciu druga seria była mu potrzebna jak zającowi dzwonek. Mówiłem mu, że w ten sposób zafundował sobie dwa lata bez kontaktu z własnymi uczuciami, co dla aktora jest tragedią. Myślę, że przewlekłe granie w konwencji wygłupu bardzo mu zaszkodziło, do dziś ciągnie za sobą tę kotwicę!

d3040tr

- Polska jest krajem szuflad - ripostuje Maciej Ślesicki. - Jak tylko coś staje się popularne, natychmiast trafia do szuflady.

Pazura mówi, że drugą serię "Posterunku" zrobił dlatego, że jemu i Ślesickiemu obiecano w zamian pieniądze na film fabularny, że była to transakcja wiązana, po prostu kompromis. Twierdzi, że wbrew powszechnej opinii nawet nazwisko Cezary Pazura nie jest samo w sobie magnesem dla inwestorów.

BAWIĆ I UCZYĆ

Marek Koterski przyznaje, że poważnie brał pod uwagę Pazurę do głównej roli w "Dniu świra". - Przestraszyłem się, bo dziś jest taki odbiór jego postaci, że choćbyśmy z Czarkiem na głowie stawali, to ludzie będą widzieli w moim filmie "13 Posterunek", nawet jeśli go tam w ogóle nie będzie! Taki jest po prostu mechanizm recepcji - tłumaczy.

Może byłby nieco inny, gdyby serialowi nie towarzyszyły inne role w podobnym duchu w knajackich komediach, które uczyniły Pazurę idolem dresiarzy. Oczywiście, Cezary Pazura może aspirować do bycia bożyszczem dowolnej grupy zawodowej czy subkultury. Ale ostatnio chce być kimś więcej: nauczycielem młodzieży i twórcą kultury wysokiej.

PAZURA W AWANGARDZIE

- Młodzież nie da się oszukać, bo jest młoda. Ona chce życia od życia, ona chce od życia prawdziwego przeżycia! - nauczał Pazura (i nie żartował, niestety) w programie Kuby Wojewódzkiego.

Do tych wniosków doszedł po rocznej przerwie, którą zrobił sobie w 2001 roku, na 40. urodziny (a której nikt chyba nie zauważył, skoro w badaniach OBOP-u uznano go za najlepszego aktora tegoż roku - być może ze względu na obecność "Posterunku" w telewizji). Czterdziestka nieprzypadkowo chyba stała się dla niego punktem granicznym, tak jak jest granicą dla innych aktorów, którzy wchodzą w wiek dojrzały, zmieniając charakter ról i granych postaci. - Przyszedł ten etap w zawodowym życiu Czarka, w którym musi spróbować zdyskontować swoje chłopięce role, zwłaszcza że reżyserzy zaczną chcieć do filmów "młodszego Pazurę" - mówi Machulski.

Pazura rozsądnie postanowił uprzedzić niebezpieczeństwo: zdecydował się zagrać, i to trzy role, w adaptacji "Nienasycenia" Witkacego w reżyserii Wiktora Grodeckiego. Reżysera, który zjawił się jak spod ziemi, by niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamienić Cezarego Pazurę w Łomnickiego, Holoubka i Zapasiewicza razem wziętych.

CZAREK, DAJ SPOKÓJ!

Udział w "Nienasyceniu" - choć Pazura wykonał w nim kawał aktorskiej roboty - sprawia wrażenie desperackiej próby wydostania się ze ślepej uliczki, w którą na własne życzenie Cezary Pazura się zapędził. Można się jednak spodziewać, że dotychczasowi jego wielbiciele odpadną już po 10 minutach, słysząc z ust "Czarka": metafizyka, transcendencja, saltembank, a dla wielbicieli Witkacego Pazura będzie w tej roli niewiarygodny. Zwłaszcza w kontekście wieloodcinkowych wygłupów w telewizji Polsat. Bo "nic cię od tego błazeństwa nie uchroni, choćbyś całkiem inaczej o sobie myślał" - jak mawia bohater Pazury Putrycydes.

Sam aktor w rozmowie z "Przekrojem" swój udział w "Nienasyceniu" tłumaczy chęcią zrobienia czegoś nowego, wejścia - jak to określa - do nowej wody. Jego zamiarem było - jak utrzymuje - wyjście poza szkolny kanon i skłonienie młodych ludzi do refleksji.

Jednak mimo jego starań i pracy, jaką włożył w "Nienasycenie", po tym filmie ani nie umarł "Czarek", ani nie narodził się Cezary. -_ Nie wiem, co można mu doradzić_ - mówi Juliusz Machulski. - Powiedzieć: "Nie bierz udziału w tym, w tym i w tym też"? To co on ma robić? Kiedy myślę o Pazurze, przypomina mi się casus Bogumiła Kobieli, który też grał poniżej swoich możliwości, bo niczego ciekawego mu nie proponowano. Winni więc jesteśmy również my, scenarzyści.

- Tobie jak powietrze potrzebny jest teatr, bracie! - sugeruje Pazurze Marek Koterski. - Jakaś przerwa, jakieś rozpatrzenie się w sobie, role, kreacje. To mogłoby przywrócić proporcje w twojej karierze. Wierzę, że jesteś zdolny do autorefleksji, do pokierowania karierą z większym pożytkiem dla siebie i widzów. Czarek, przestań mnie wreszcie drażnić, a zacznij z powrotem wzruszać i bawić do łez!

MAŁGORZATA SADOWSKA,
WSPÓŁPRACA RAFAŁ MADAJCZAK

Od redakcji: Cezary Pazura po spotkaniu z dziennikarką "Przekroju" poradził jej, by zachowała taśmę z rozmową, sugerując, że może być ona dowodem w sądzie. O ewentualnych następstwach obiecujemy Czytelników na bieżąco informować.

d3040tr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3040tr
Więcej tematów