"Jestem zagrożeniem". Manowska odpowiada ws. Trybunału Stanu
Czarne chmury zebrały się nad pierwszą prezes Sądu Najwyższego. Małgorzata Manowska może stracić immunitet w związku z trzema zarzutami. - Być może okazałam się jakimś zagrożeniem - skomentowała, odnosząc się do sprawy. Według niej te zarzuty są "dęte".
W środę Prokuratura Krajowa złożyła wnioski o uchylenie immunitetu Małgorzaty Manowskiej, I prezes Sądu Najwyższego. Sprawa dotyczy trzech zarzutów: przekroczenia uprawnień oraz niedopełnienia obowiązków związanych z głosowaniami w Kolegium SN i niezwołaniem posiedzenia Trybunału Stanu.
Aby postawić zarzuty karne Małgorzacie Manowskiej, konieczne jest uchylenie jej immunitetu przez obie instytucje: Sąd Najwyższy i Trybunał Stanu. Prokurator generalny Adam Bodnar podkreślił, że działania prokuratury są efektem zawiadomień złożonych przez pełnomocników sędziego Pawła Juszczyszyna oraz innych sędziów.
We wtorek pięciu sędziów Trybunału Stanu złożyło wniosek w sprawie wyrażenia zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Małgorzaty Manowskiej. Chcą, aby doszło do zwołania posiedzenia pełnego składu TS.
W poniedziałek Manowska w rozmowie z Money.pl zapowiedziała, że nie ma zamiaru zrzec się immunitetu. Więcej przeczytasz tutaj: "Nie zrzeknę się immunitetu". Pierwsza Prezes SN o zarzutach prokuratury
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Burza ws. Manowskiej. "Nie wykonuje obowiązków"
"Być może jestem zagrożeniem". Manowska odpowiada na zarzuty
- Być może jestem jakimś zagrożeniem dla polityków. Sąd Najwyższy z tego, co wiem - a wiem z plotek, z informacji, z ostrzeżeń - w czasie rozpoznawania protestów wyborczych i podejmowania uchwały Sąd Najwyższy był zagrożony - komentowała tę sprawę w Kanale Zero Małgorzata Manowska.
Prowadzący program Robert Mazurek dopytywał, co to znaczy, że "Sąd Najwyższy był zagrożony". - Ja dostawałam takie informacje, żebyśmy na siebie uważali, bo może dojść do pacyfikacji Sądu Najwyższego, podobnie jak to miało miejsce z Telewizją Polską. Ja nie wiem, czy to jest prawda - odparła I prezes Sądu Najwyższego.
Czytaj także: Ruch Bodnara ws. Manowskiej. Rzecznik SN komentuje
- Być może okazałam się jakimś zagrożeniem. Ja nie ustępuję. Jest ustawa, ustawę stosuję i nie interesuje mnie, co mówią politycy i czego oczekują - dodała.
Odnosząc się do zarzutów, zwróciła uwagę, że zarzucane jest jej naruszenie art. 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczenie uprawnień. - Przekroczenie uprawnień zawsze można zarzucić. Nie ma chyba takiego urzędnika, któremu nie można by było takiego zarzutu postawić - powiedziała Manowska.
- Te zarzuty są dęte - stwierdziła.