Jestem z rocznika 1983, mam 35 lat i powiem Wam, jakiej chcę Polski. Innej niż teraz
Mam 35 lat, 29 przeżyłem w wolnej Polsce. Dziś napiszę wam, jakiej Polski chcę, bo ta, co jest, jest wspaniała, ale do poprawy. Dostaliśmy drugą w ciągu 100 lat szansę i nie mamy prawa jej zaprzepaścić.
11.11.2018 | aktual.: 11.11.2018 15:29
Jestem z rocznika 1983 - i to jeszcze dziecko stanu wojennego. Jestem patriotą, wzruszam się, gdy słyszę hymn i gdy flaga idzie na maszt. Pamiętam, jak pudełko klocków Lego w Smyku (bo tylko tam i w Pewexie były) kosztowało w dolarach - pół pensji taty i mamy. Pamiętam ich radość dzień po wyborach 4 czerwca. Pamiętam moją radość w wigilię 1989 r. - w TV pokazali wtedy pierwszy raz "Gwiezdne Wojny", co na zawsze zmieniło moje życie. Pokazali też trupy Nicolae i Eleny Ceausescu, a tata nie zdążył zasłonić telewizora.
Pamiętam jak było. Widzę, jak jest.
I właśnie dlatego w 100-lecie niepodległości ciut-ciut patetycznie - jakoś dziś tak wychodzi - napiszę, jakiej chcę Polski. Bo ta obecna, choć przede wszystkim WOLNA, choć w UE, w NATO, choć bogatsza niż kiedykolwiek, nigdy w historii tak wielu Polakom nie żyło się tak dobrze - ma jednak jeszcze sporo do naprawy. Dostaliśmy drugą w ciągu 100 lat szansę i nie mamy prawa jej zaprzepaścić.
Chcę Polski, w której każdy Żyd, Afrykanin, Azjata, Niemiec, Ukrainiec, Rosjanin, Rumun, Arab i Turek, katolik, prawosławny, żyd czy muzułmanin czują się bezpiecznie. Chcę Polski świeckiej, w której ludzie nawzajem szanują swoje przekonania religijne lub ich brak, w której imieniem Boga, tak ważnego dla milionów ludzi, nie wycierają sobie gęby polityczne świętoszki, a osobom nie podzielającym wiary katolickiej nie odmawia się prawa do bycia Polakiem.
Chcę Polski z religią nie w szkole, ale w kościele. Chcę Polski, w której w szkole dziecko uczy się historii, a nie martyrologii. Patriotyzmu, a nie nacjonalizmu. Przedsiębiorczości, a nie tłuczenia testów. Wiedzy naukowej a nie guseł i zabobonów. Edukacji seksualnej, a nie wychowania do płodzenia dzieci.
Chcę Polski, w której kobiety zarabiają równo z mężczyznami, ich głos się liczy i jest traktowany poważnie. Chcę Polski, w której kobiety, dziewczyny, dziewczynki nie są bite, gwałcone, poniżane, molestowane, upokarzane. Chcę Polski, w której dzieci są chronione przed zwyrodnialcami płci obojga, w sutannie czy bez. Chcę Polski, w której kobieta, ze względu na zagrożenie własnego życia i zdrowia, gwałt i nieodwracalne uszkodzenie płodu może usunąć ciążę i nikt jej nie będzie za to ścigał i potępiał. Chcę Polski z pełnym dostępem do antykoncepcji i in vitro, żeby rodziły się u nas tylko dzieci chciane, oczekiwane, kochane.
Chcę Polski, w której świeckie, sankcjonowane przez państwo małżeństwo/związek partnerski mogą zawrzeć mój kolega i moja koleżanka, moje dwie koleżanki i moi dwaj koledzy. Chcę Polski, w której te koleżanki i ci koledzy mogą iść po ulicy za rękę i nie słyszeć "pedał" ani "lesba" i nie oberwą za to od samozwańczych obrońców moralności.
Chcę Polski, w której pracodawcy przestrzegają praw pracowniczych i godnie płacą pracownikom, zatrudnionym na odpowiadającą obu stronom umowę lub kontrakt. Chcę Polski, w której uczciwy przedsiębiorca nie jest obkładany podatkami, bo skoro ma, to się "musi" ponad połową podzielić z państwem, które te pieniądze przeje, przepije i zmarnuje. Chcę Polski, w której krewni i znajomi każdej kolejnej władzy nie dostają stołków za dziesiątki tysięcy złotych, za to są środki na pensje lekarzy, policjantów, strażaków, pielęgniarek, ratowników górskich, nauczycieli, opiekunów osób niepełnosprawnych.
Chcę Polski, w której istnieją wolne media, wolne sądy, niezależna prokuratura i tajemnica adwokacka. I nikomu nawet przez myśl nie przychodzi ich niszczenie.
Chcę Polski, w której w Święto Niepodległości nie zobaczę na ulicach flag z falangą i haseł o białej Europie. Chcę Polski, która w tej kolorowej, różnorodnej Europie zajmuje oczywiste, ważne miejsce, a nie jest na politycznym marginesie. Chcę Polski, w której polityka jest współpracą, a nie walką. Chcę Polski, w której nie buduje się pomników, tylko przedszkola, w której nie słyszy się wciąż o Upamiętnianiu, a o Uniwersytetów budowie (wiedza to najlepsza pamięć).
Chcę Polski, w której natchniona mesjanizmem 200-letnia narracja niepodległościowa istnieje i jest ważna, ale nie dominuje całego życia politycznego i społecznego - nie jesteśmy w niewoli, jesteśmy wolni. W której narracja patriotyzmu dnia codziennego, uczciwej pracy, dbania o przestrzeń wspólną i o drugiego człowieka nie jest wykpiwana przez hurrapatriotów.
Chcę Polski, w której prawdziwie wolny czuję się wszędzie, a nie tylko w moich ukochanych górach, gdzie nie ma sieci i tv i nie widać nigdzie tych z sejmu.
Nie cierpię patosu, ale za kolejnych 100 lat raczej nie będę miał okazji tak napisać (chyba że technika tak pójdzie, że będziemy żyli po 130 lat), więc piszę teraz:
Drodzy panowie politycy i drogie społeczeństwo, czy ja naprawdę proszę o zbyt wiele na to piękne 100-lecie Najjaśniejszej, Niepodległej?