Jest zgoda na Wiec Równości
Prezydent Poznania Ryszard Grobelny nie wnosi zastrzeżeń do tego, żeby w sobotę na ulicy Półwiejskiej odbył się wiec "Nie oddamy demokracji, nie oddamy demonstracji" - poinformował zastępca prezydenta Poznania Tomasz Kayser.
25.11.2005 | aktual.: 25.11.2005 16:25
Jednocześnie Kayser powiedział, że jeżeli dojdzie do próby przemarszu przez ulicę Półwiejską, policja będzie interweniowała zgodnie ze swoimi uprawnieniami. Dodał, że żadna z decyzji, ani ta zakazująca w minioną sobotę Marszu Równości, ani ta nie zakazująca sobotniej demonstracji, nie ma związku ze względami ideologicznymi.
Prezydent Poznania nie ma prawa podejmować decyzji o zakazaniu bądź nie zgromadzenia, biorąc za podstawę intencje i cel organizatorów zgromadzenia. Prezydent Poznania ma obowiązek zadbać o bezpieczeństwo osób postronnych i o porządek - powiedział podczas konferencji Kayser. W apelu przekazanym dziennikarzom podczas konferencji prasowej prezydent Poznania Ryszard Grobelny zwrócił się do organizatorów demonstracji o zmianę jej miejsca. Zaproponował, by demonstracja odbyła się kilkaset metrów dalej - na Placu Andersa.
Grobelny napisał, że prawo nie zobowiązuje organizatorów do zaakceptowania jego prośby, ale apeluje on o przyjęcie jego propozycji. "Sugerowane przeze mnie miejsce nie osłabi przekazu i widoczności, a pozwoli służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo skuteczniej je chronić" - napisał prezydent Poznania. "Według niego miejsce, gdzie ma się odbyć wiec - ul. Półwiejska - "ogranicza możliwości zapewnienia bezpieczeństwa i - co budzi największe obawy - dramatycznie wzrasta realne zagrożenie dla osób postronnych, jak i dla mienia".
W czwartek rzecznik poznańskiej policji podinsp. Andrzej Borowiak poinformował, że "policja podejmie działania zabezpieczające zaplanowany na sobotę wiec poparcia dla konstytucyjnego prawa do wolności zgromadzeń w Poznaniu, niezależnie od decyzji władz miasta co do tego wiecu".
Wiec pod hasłem "Nie oddamy demokracji, nie oddamy demonstracji" zamierzają zorganizować w centrum Poznania Federacja Anarchistyczna, Zieloni 2004.
W minioną sobotę, wbrew zakazowi władz miasta i województwa, przez dwie godziny w centrum Poznania kilkaset osób demonstrowało poparcie dla praw mniejszości. Doszło do szarpaniny z policją; kilkudziesięciu uczestników marszu zostało zatrzymanych; zarzucono im udział w nielegalnej manifestacji.
"Marszu Równości" zakazał najpierw prezydent Poznania Ryszard Grobelny, jego decyzję podtrzymał wojewoda wielkopolski Andrzej Nowakowski. Podstawą zakazu była obawa o mienie znacznej wartości, jakie, zdaniem prezydenta i wojewody, mogłoby zostać zniszczone podczas marszu. Organizatorzy "Marszu Równości" zaskarżyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego decyzję prezydenta Poznania, który zakazał tego przemarszu, oraz decyzję wojewody wielkopolskiego, który ten zakaz podtrzymał.
Wojewoda pomorski Cezary Dąbrowski uchylił decyzję Urzędu Miejskiego w Gdańsku o zakazie niedzielnego wiecu "Reanimacja demokracji. Marsz Równości idzie dalej" na placu Solidarności przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Wojewoda uznał, że błędne wskazanie nazwy placu nie może być podstawą do delegalizacji wiecu - poinformowała rzeczniczka wojewody pomorskiego Anna Dyksińska.
Autor wniosku do Urzędu Miejskiego o zgodę na manifestację, lider gdańskiego oddziału Kampanii Przeciw Homofobii Artur Czerwiński wskazał bowiem we wniosku jako miejsce wiecu "Plac Trzech Krzyży", który nie figuruje w mieście.
Jednocześnie wojewoda zaapelował do organizatorów wiecu o zmianę jego lokalizacji. Jeszcze przed decyzją wojewody, we wspólnym oświadczeniu, podpisanym w piątek przez członka zarządu krajowego Zieloni 2004 Beatę Maciejewską oraz szefa "Solidarności" w Stoczni Gdańskiej Romana Gałęzewskiego, organizatorzy wiecu, nie chcąc, aby Plac Solidarności stał się miejscem "ordynarnych awantur", postanowili przenieść manifestację na Długi Targ.
Władze Gdańska nie zgodziły się w czwartek na wiec środowisk homoseksualnych i ich sympatyków przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców, powołując się na błędy we wniosku.
Również prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz nie zakazał zorganizowania w niedzielę w mieście demonstracji "Reaktywacja demokracji - Marsz Równości idzie dalej". Wrocław jest otwartym miastem i chciałbym, aby można tu było wyrażać różne poglądy, również te, pod którymi ja sam się nie podpisuję - powiedział Dutkiewicz uzasadniając swą decyzję.
Wrocławska Liga Polskich Rodzin apelowała do prezydenta Wrocławia i komendanta policji miejskiej, aby nie zgadzali się na demonstrację, która będzie - zdaniem partii - "manifestacją dewiacji i zboczeńców".
Dutkiewicz powiedział, że on sam nie ma prawa zezwolić na manifestację; może jedynie ze względów bezpieczeństwa lub formalnych uchybień zakazać organizatorom przeprowadzenia Marszu Równości. Otrzymuję od organizatorów zgłoszenie o manifestacji i proszę policję o zabezpieczenie marszu. I jeśli uznam, że nie ma przesłanek do tego, aby zakazać - to marsz, pikieta, czy inne zgromadzenie odbywa się. Natomiast moje osobiste poglądy nie mają i nie powinny mieć wpływu na podejmowane przeze mnie decyzje - powiedział.
Rzecznik prasowy prezydenta Marcin Garcarz powiedział, że zawiadomienie o manifestacji wpłynęło "miesiąc temu i spełnia wszelkie prawne wymogi". Organizator napisał, że "celem zgromadzenia jest szerzenie idei tolerancji, równości i praw obywatelskich" - wyjaśnił Garcarz. Dodał, że ok. dwugodzinny marsz planowany jest na wrocławskim Rynku o godz. 15.
Szef wrocławskiej LPR Rafał Orszak oświadczył dziennikarzom: Głęboko ubolewamy, że prezydent Dutkiewicz podjął taką decyzję. Mamy też nadzieję, że weźmie na siebie odpowiedzialność i wszelkie konsekwencje tego, co może się wydarzyć. Mam na myśli bójki i przepychanki, do których może dojść. Dodał, że "słyszał", iż "szykuje się kontrmanifestacja" przygotowywana przez Narodowe Odrodzenie Polski oraz Młodzież Wszechpolską.
Sam Orszak powiedział, że zamierza pozostać w domu, ale - jak oświadczył - będzie przysłuchiwał się doniesieniom mediów na temat tego, co dzieje się na wrocławskim Rynku. Nie chcę, żeby mnie wyzywali od homofobów i faszystów - mówił. Natomiast Rafał Borutko, członek zarządu województwa z LPR, powiedział, że podczas marszu będzie się modlić.
Z kolei Socjaldemokracja Polska zaapelowała "do swych działaczy i sympatyków oraz wszystkich wrocławian, którym bliskie są wartości demokracji, wolności i tolerancji, o udział w demonstracji 'Reaktywacja demokracji - Marsz Równości idzie dalej'". "Wspólnie zamanifestujmy swój sprzeciw wobec ograniczania wolności słowa i prawa do zgromadzeń w naszym kraju! Zaprotestujmy przeciw autorytarnym zapędom władzy! Powiedzmy 'nie' homofobii, ksenofobii i nietolerancji! Nie dajmy się zastraszyć faszystowskim bojówkom skrajnej prawicy! Razem obrońmy wolność i demokrację!" - czytamy w apelu SdPl.
Prezydent Dutkiewicz zaapelował do organizatorów i wszystkich uczestników marszu o zachowanie spokoju.
Marsz Równości idzie dalej" w Warszawie odbędzie się w niedzielę. Jak poinformował Informacyjną Agencję Radiową rzecznik prezydenta stolicy Marcin Roszkowski - nie ma przesłanek, by zakazać zgromadzenia.