Jest wyrok ws. kierowcy tira, który staranował pociąg
Na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata, 1000 zł grzywny i czteroletni zakaz prowadzenia pojazdów o ciężarze powyżej 3,5 tony skazał w środę Sąd Rejonowy w Słupsku (Pomorskie) kierowcę tira, który w maju ub. roku staranował pociąg osobowy.
Wobec 56-letniego obecnie Jana D. sąd orzekł również obowiązek częściowego naprawienia szkody wyrządzonej w wyniku wypadku spółce PKP Energetyka. Oskarżony ma jej zapłacić 1000 zł.
PKP Energetyka wnioskowała do sądu o włączenie jej do procesu w charakterze oskarżyciela posiłkowego, nie podała jednak w przesłanym piśmie wysokości poniesionych szkód. Pełnomocnik firmy nie stawił się w środę w sądzie.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Daniel Żegunia powiedział, że wyczerpująco zebrany przez Prokuraturę Rejonową w Bytowie materiał dowodowy nie mógł doprowadzić do innego niż skazanie rozstrzygnięcia sprawy.
Wyrok nie jest prawomocny, ale żadna ze stron raczej nie będzie się od niego odwoływać, gdyż orzeczenie wydano po tym, jak oskarżony złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Zanim doszło do złożenia tego wniosku sąd musiał rozstrzygnąć kilka proceduralnych kwestii, które według stron uniemożliwiały rozpoczęcie przewodu. Chodziło o odroczenie sprawy do czasu uzyskania informacji o nowej, wykonywanej na potrzeby ZUS, opinii dotyczącej stanu zdrowia oskarżonego i zniesienie obrony z urzędu wobec ustalonej w maju przez biegłych psychiatrów poczytalności oskarżonego.
W czasie zarządzonej przerwy ustalono, że opinia wykonywana przez lekarza orzecznika dla ZUS nie ma bezpośredniego związku z procesem. Sąd utrzymał też obrońcę z urzędu ze względu na wykazywany przez Jana D. brak znajomości procedur i jego trudną sytuację materialną.
Do wypadku, który był przedmiotem postępowania, doszło 16 maja 2008 o godz. 5.13 na strzeżonym przejeździe kolejowym w Sycewicach (Pomorskie). Jadący od strony Słupska zamgloną drogą krajową nr 6 Gdańsk - Szczecin tir z naczepą wyładowaną 24 tonami sztucznych nawozów zbyt późno zauważył, że przejazd kolejowy w Sycewicach jest zamknięty. Nie chcąc uderzyć w czekające na otwarcie szlabanów samochody osobowe zjechał na lewy pas, wjechał na tory i uderzył w pospieszny pociąg relacji Słupsk - Poznań "Słowiniec", którym jechało co najmniej 29 osób.
W wypadku rannych zostało 8 osób, w tym również oskarżony. W wyniku uderzenia przez ciężarówkę doszło do wykolejenia się lokomotywy i trzech wagonów, zerwania 400 metrów sieci trakcyjnej, zniszczenia czterech słupów energetycznych, kilkudziesięciu podkładów kolejowych i szyn. Łączne straty wyniosły 431 tys. zł. Przywracanie ruchu na szlaku zajęło kilkanaście godzin.
Oskarżony Jan D. kwestionował w śledztwie i na samym początku procesu swoją winę. Twierdził, że do wypadku doszło, bo w ciężarówce zawiodły hamulce. Biegły wykluczył jednak tę przyczynę. Z jego opinii wynikało, że tir zbliżał się do przejazdu, który jest na terenie zabudowanym, z prędkością 80 km/h, wobec czego podjęta 38 metrów od rogatek próba hamowania nie mogła się udać.