Jest wniosek o areszt dla Wiesława M., ps. Olsen
Jest wniosek o aresztowanie Wiesława M., pseud. Olsen, podejrzanego o przestępstwa gospodarcze. Prawdopodobnie Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wystąpi do sądu z tym wnioskiem w piątek. O pomoc prawną warszawskich prokuratorów poprosili wrocławscy prokuratorzy, którzy są
gospodarzami śledztwa w tej sprawie.
01.06.2007 | aktual.: 01.06.2007 13:21
Jak poinformował Krzysztof Schwartz, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu, wniosek o areszt Wiesława M. został wysłany w ramach pomocy prawnej do prokuratury warszawskiej w piątek rano. Liczymy, że wniosek ten trafi jeszcze dzisiaj do sądu - powiedział Schwartz. Dodał, że prokuratura wnioskuje o trzy miesiące aresztu dla M.
Wiesław M. był poszukiwany dwoma listami gończymi wydanymi przez: Sąd Okręgowy we Wrocławiu do odbycia zasądzonej kary oraz przez Prokuraturę Apelacyjną we Wrocławiu w związku z nowymi zarzutami. M. oddał się w poniedziałek w ręce policjantów z warszawskiego CBŚ.
W środę prokuratura postawiła mu trzy zarzuty. Jest podejrzany o przemyt miliona sztuk papierosów, na czym Skarb Państwa stracił co najmniej pięć mln zł, udział w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw karno-skarbowych oraz udzielenie pomocy innej osobie przy przywłaszczeniu mienia znacznej wartości. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Wiesław M. po postawieniu zarzutów złożył wyjaśnienia, ale prokuratura nie chce mówić o szczegółach. Schwartz nie chciał powiedzieć, czy M. przyznał się. Wcześniej rzecznik mówił, że prokuratura wystąpi o aresztowanie mężczyzny, jeśli ten nie przyzna się do zarzutów.
Prokuratura wystąpiła o areszt, mimo że mężczyzna lada dzień trafi do zakładu karnego, aby odbyć karę pozbawienia wolności za inne przestępstwa. Inne prawa ma skazany, a inne tymczasowo aresztowany. W tym drugim przypadku aresztowany nie może kontaktować się z osobami postronnymi - tłumaczył Schwartz.
Natomiast rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu Bogusław Tocicki mówił, że M. w listopadzie 1999 r. został uznany za winnego dziewięciu przestępstw gospodarczych. Mężczyzna nigdy jednak nie przyznał się do winy. Nie rozpoczął też odbywania kary.
W sumie Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał M. na trzy lata więzienia za m.in.: poświadczanie nieprawdy przy uzyskiwaniu kredytów, czym doprowadził banki i kontrahentów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości - chodziło o 11 mld starych zł; wprowadzenie w błąd Banku Śląskiego co do właściciela podmiotu "DWL IPaTG" oraz możliwości zakupienia przez niego Dworu Wazów, czym doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 800 mln starych zł; ułatwienie wyłudzenia 7 mld starych zł na szkodę kopalni węgla kamiennego "Śląsk"; posłużenie się podrobionymi fakturami szwedzkich podmiotów gospodarczych na kwotę 3,5 mln koron; obciążenie swojej spółki GP Bolagen International Company kosztami uzyskania przychodów z podrobionych faktur na kwotę 8,5 mld starych zł, czym naraził Skarb Państwa na szkodę 3,4 mld starych zł.
Wiesław M. był w latach 90. jednym z najbogatszych Polaków - jak donosiły media - związanym z podziemiem przestępczym. "Nasz Dziennik" napisał ostatnio, że M. miał w 1992 r. wręczyć Markowi Ungierowi (wtedy szef Juventuru, a w kolejnych latach szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego) pół mln dolarów łapówki za sprzedaż po zaniżonej cenie wrocławskiego Dworu Wazów i drugie tyle za pozostałe hotele należące do Juventuru.
Śledztwo w tej sprawie ma prowadzić Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Prokuratura Krajowa przesłała jej materiały 15 maja.
Postępowanie w sprawie nieprawidłowości w Juventurze zostało wszczęte w marcu 1995 r. przez żoliborską prokuraturę rejonową. Postanowienie o postawieniu zarzutów Ungierowi - działania na szkodę spółki i wyłudzenia od notariusza poświadczenia nieprawdy przy sprzedaży Dworu Wazów we Wrocławiu - zostało wydane z datą kwiecień 1998 r. (prokuratura w Gostyninie, wyjaśniająca nieprawidłowości podczas śledztwa, prowadzonego przez żoliborską prokuraturę, postawiła prokuratorowi, który je wystawił, zarzut poświadczenia nieprawdy poprzez wystawienie postanowienia z datą wsteczną). Ungier nie został jednak przesłuchany przez żoliborską prokuraturę, a zarzuty nie zostały mu przedstawione.
Gdy sprawę upubliczniły media - w listopadzie 2004 r. - szef żoliborskiej prokuratury Wojciech Maj i jej wiceszef Sławomir Santorek (który wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów Ungierowi) zostali odwołani z pełnionych funkcji. Śledztwo przejęła prokuratura okręgowa. Sprawa Juventuru została formalnie umorzona w styczniu 2005 r. przez warszawską prokuraturę okręgową.