Jest tam kto?
Jedną z najszybciej rozwijających się dziedzin wiedzy jest dyscyplina, której przedmiotu badań nikt jeszcze nie widział. Chodzi o astrobiologię, zajmującą się pozaziemskimi formami życia. Skąd tak ogromna popularność zagadnień, które jeszcze niedawno poważni naukowcy zbywali pobłażliwym uśmiechem? - zastanawia się Marcin Rotkiewicz w tygodniku "Polityka".
Trzynaście lat temu prof. Aleksander Wolszczan znalazł pierwszy pozasłoneczny układ planetarny. Wprawdzie na tych planetach życie nie występuje – krążą one wokół starej wypalonej gwiazdy, tak zwanego pulsara, emitującej zabójcze wiązki promieniowania – ale odkrycie to pokazało, że systemy planetarne nie są czymś wyjątkowym we Wszechświecie.
Już teraz jednak dzięki symulacjom komputerowym można sprawdzać, czy w nowo odkrytych systemach pozasłonecznych jest w ogóle miejsce na stosunkowo nieduże skaliste obiekty, takie jak Mars, Ziemia, Wenus. Zadania tego podjął się zespół prof. Barrie W. Jonesa z The Open University niedaleko Londynu. Wziął on pod lupę 105 układów planetarnych w naszej Galaktyce i uzyskał bardzo optymistyczny wynik.
Czy uda się więc kiedyś zobaczyć drugą Ziemię lub Marsa oraz sprawdzić, czy powstało na nich życie? To jest właśnie zadanie dla astrobiologii, będącej interdyscyplinarną dziedziną nauki. W poszukiwanie pozasłonecznych planet i życia na nich muszą bowiem zaangażować się astronomowie, specjaliści od technik obserwacyjnych oraz biolodzy. Ci ostatni wskażą, jakich charakterystycznych cech można się spodziewać po pozaziemskich formach życia - pisze Marcin Rotkiewicz w "Polityce"