Jest rzeczniczką Konfederacji. Kolejne skandaliczne słowa
- Zabiegamy o to, aby dzieci miały jak najlepsze warunki życia w Polsce. I oczywiście, czasem zdarza się, że rodzic da klapsa dziecku. Ten element, stosowany wobec niesfornych dzieci, nie jest żadnym nadużyciem - przekonuje Anna Bryłka, rzeczniczka prasowa Konfederacji.
-
Przedstawicielka konfederatów swoją teorię na temat kar cielesnych wobec dzieci podzieliła się w programie "Onet Rano" w piątek. Zapewniała, że klaps może być "wyrazem troski" o dziecko.
Prowadzący program zapytał Annę Bryłkę, czy "gdy sama będzie miała dzieci, czy będzie wychowywała je przy pomocy klapsów". - Mam nadzieję, że nie będę musiała, że będą grzeczne - zareagowała kobieta.
Tłumaczyła, że bywała czasem świadkiem różnych sytuacji, w których fizyczna reakcja była dla rodzica jedynym wyjściem. - Zdarzało mi się widzieć rodziców w sklepie, gdzie taki klaps dla dziecka był jedyną możliwością na uspokojenie go - powiedziała Anna Bryłka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Może się schowa". Ekspertka ocenia kandydaturę Mejzy
Konfederacja o klapsach. "Prawu nic do tego"
Jak podaje Onet, Sławomir Mentzen, jeden z liderów Konfederacji, jest za dopuszczeniem prawa do stosowania "lekkich kar cielesnych, które nie powodują uszczerbku na zdrowiu i nadmiernego cierpienia". Klaps, według niego, musi być nieprzyjemny dla dziecka, bo ma dyscyplinować.
Polityk przekonuje przy tym, że dotarł do badań, z których wynika, że dzieci, które dostają klapsy, mają mniej problemów niż te, wobec których w ogóle nie stosuje się kar. - Sznurem od żelazka to może byłaby przesada - mówił dopytywany.
To niejedyne tak zdumiewające stanowisko w Konfederacji. Zdaniem Janusza Korwina-Mikke kary to wyłącznie sprawa rodziców, a prawu nic do tego. - Dlatego narasta przemoc w rodzinie, że państwo wkracza w stosunki rodzinne. Dawniej tego nie było - powiedział w rozmowie z TVN24. Sam deklarował, że korzysta z klapsów, aby dyscyplinować swojego 10-letniego syna, co spotkało się z oburzeniem.
Źródło: Onet/WP