Jest akt oskarżenia w sprawie porwania i torturowania obywatela Ukrainy
• Prokuratura Okręgowa w Warszawie: jest akt oskarżenia wobec mężczyzn, którzy porwali obywatela Ukrainy
• Ofiara jest biznesmenem, prowadzącym w Polsce działalność gospodarczą
• W lutym 2016 r. pod pozorem nawiązania współpracy czterej mężczyźni zwabili go do wynajętego domu i znęcali się nad nim
• W zamian za uwolnienie, sprawcy żądali 100 tys. euro lub 450 tys. zł, towarów o wartości 60 tys. oraz 20 ciężarówek z drewnem
17.11.2016 | aktual.: 17.11.2016 17:23
Prokuratura Okręgowa w Warszawie przesłała do sądu akt oskarżenia w sprawie porwania obywatela Ukrainy przez czterech mężczyzn. W lutym porywacze zwabili go pod pozorem nawiązania współpracy biznesowej i znęcali się nad nim. Wolność odzyskał dopiero po wpłaceniu okupu. Oskarżonym grozi kara do 15 lat więzienia.
O przesłaniu aktu oskarżenia w tej sprawie do Sądu Okręgowego w Warszawie poinformował prok. Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Mężczyznom w wieku od 31 do 38 lat zarzucono porwanie w lutym 2016 r. obywatela Ukrainy, prowadzącego w Polsce działalność gospodarczą. Głównym zarzutem jest "bezprawne pozbawienie wolności, połączone ze szczególnym udręczeniem, wskutek znęcania się fizycznego i psychicznego nad porwanym".
Trzem oskarżonym zarzucono też rozbój na szkodę pokrzywdzonego i kradzież rzeczy o łącznej wartości ok. 9 tys. zł.
Jak ustalono w śledztwie, oskarżeni - pod pozorem nawiązania współpracy biznesowej - zwabili pokrzywdzonego do wynajętego domu pod Warszawą, a następnie uwięzili. Skrępowali go i znęcali się nad nim, bijąc rękoma i pałką oraz używając gazu łzawiącego, a także dusząc założoną na szyję pętlą i przywiązując do łóżka - podał Dziekański. Ponadto grozili mu bronią i popełnieniem przestępstw wobec członków rodziny.
W zamian za uwolnienie, sprawcy żądali 100 tys. euro lub 450 tys. zł, a także towarów o wartości 60 tys. oraz 20 ciężarówek z drewnem. Pokrzywdzony zgodził się na spełnienie części żądań, po czym został wypuszczony. Według Dziekańskiego, w ciągu kilku dni po jego uwolnieniu, policja zatrzymała trzech - jak to określił - "najgroźniejszych porywaczy"; ostatniego zatrzymano po czterech miesiącach.
Jak podkreślił Dziekański, podejrzani nie przyznali się do zarzuconych im czynów, niemniej w ocenie prokuratury obszerny materiał dowodowy uzasadnia skierowanie przeciwko nim aktu oskarżenia. W śledztwie zabezpieczono m.in. ślady biologiczne, przesłuchano wielu świadków, uzyskano bilingi, a także zabezpieczono dowody wskazujące bezpośrednio na korzystanie z jednego z oskarżonych ze skrzynki mailowej, z której kontaktowano się z pokrzywdzonym.
Prokuratura podkreśla, że wszyscy podejrzani byli uprzednio karani, w tym jeden 14-krotnie, a odbywanie ostatniej z kar zakończył w listopadzie 2015 r.
(oprac. Bartosz Lewicki)
* Zobacz także:*