"Jeśli Irlandia zmieni zdanie, ratyfikujemy traktat"
Jeżeli Irlandia zmieni zdanie i Traktat z Lizbony zostanie tam przyjęty, również w Polsce będzie ratyfikowany - zapewnił szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki.
17.12.2008 | aktual.: 17.12.2008 11:28
- Z Traktatem nie ma żadnego problemu, prezydent Lech Kaczyński wielokrotnie mówił, że Polska nie będzie przeszkodą w jego wejściu w życie - powiedział Kownacki w radiowej Trójce, odnosząc się do wtorkowej wypowiedzi prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.
We wtorek Sarkozy, podsumowując francuskie przewodnictwo w UE, powiedział, że Polska oprócz praw w UE ma obowiązki i przypomniał, że polski prezydent powinien podpisać Traktat Lizboński.
- Trochę się dziwię, że prezydent Sarkozy ciągle do tego wraca, tak jakby zapomniał, gdzie było referendum i gdzie zatrzymała się procedura zatwierdzania Traktatu Lizbońskiego - podkreślił Kownacki.
- Warto też przypomnieć, że gdy zatwierdzano tzw. traktat konstytucyjny, to Francuzi zatrzymali procedurę w referendum i wówczas nikt nie nawoływał ich do głosowania "za" i nie twierdził, że wszyscy muszą go ratyfikować, żeby zmusić do tego Francję. To są podwójne standardy, niestety widać je również w UE - dodał.
Jego zdaniem nie może być tak, że w UE przyjmowane są wyłącznie rozwiązania "preferowane przez Francję i Niemcy". - Nie wolno wywierać takiej presji na jakiś naród tylko dlatego, że nie należy on do największych w Europie. Jeżeli w UE pewne sprawy wymagają jednomyślności, to oznacza to, że każdy z członków UE musi się na to zgodzić. A jeśli się nie zgadza, to takie rozstrzygnięcie nie wchodzi w życie. Tymczasem jest tak, że jeśli nie zgadza się duży kraj, to szukamy kompromisów, a jeśli mały, wszyscy na niego naciskają, żeby przyjął - mówił Kownacki.
Wyjaśnił, że właśnie dlatego Polska czeka na Irlandię. - Chodzi o to, żeby pewne zasady były w Unii przestrzegane, bo nie jest właściwe stosowanie podwójnych kryteriów. Warto, żebyśmy bronili zasad, bo dziś to jest Irlandia, a jutro może być Polska. Dziś to Irlandczycy są łamani i zmuszani do przyjęcia rozwiązania, którego nie chcą, jutro to samo może spotkać nas - podkreślił szef Kancelarii Prezydenta.
Sarkozy, przemawiając po raz ostatni do deputowanych Parlamentu Europejskiego w Strasburgu w roli przewodniczącego Rady Europejskiej, skorzystał z okazji, by przypomnieć, że "Traktat z Lizbony negocjował, nie premier Tusk, ale prezydent Lech Kaczyński ze swym bratem bliźniakiem, który był wówczas premierem". - A wciąż brakuje podpisu pod ratyfikacją - zauważył.
Powiedział, że zrobił "wszystko, by osiągnąć kompromis z Polską" i uniknąć izolacji Polski. Dodał, że pojechał też do Gdańska 6 grudnia, gdzie zrozumiał polskie problemy z pakietem klimatyczno-energetycznym i obiecał, że będzie pomagać.
- Lecz Polska oprócz praw w UE ma obowiązki. To duży kraj i nie zarzucajcie mi, że od Polski oczekuję więcej niż od innych - zaznaczył Sarkozy.