Jerzy Pruski: to jakby z kilkunastu ministerstw stworzyć jedno superministerstwo...
(RadioZet)
Gościem Radia ZET jest wiceprezes NBP Jerzy Pruski, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Rząd chce nadzorować bankami, emeryturami, ubezpieczycielami i giełdami za pomocą Komisji Nadzoru Bankowego, czy to jest wg pana bardzo zły pomysł? Tak, to jest bardzo zły pomysł. A dlaczego to jest bardzo zły pomysł? Dlatego, że projektodawcy i autorzy tych propozycji nie wykazali, nie udowodnili w żaden sposób, że istniejący w Polsce model nadzoru nad rynkiem finansowym funkcjonuje nieefektywnie. Warto przypomnieć wszystkim słuchaczom, że ten nadzór powstawał od zera. Osiągnął bardzo wysoki poziom, powszechnie rozpoznawany na świecie, cieszący się bardzo dobrą opinią, zarówno w kraju, jak i za granicą. Czyli dopracowaliśmy się, w ciągu tych kilkunastu lat, bardzo dobrego modelu nadzoru, przede wszystkim, nad sektorem bankowym, który zapewnia bezpieczeństwo i przedsiębiorstwom i wszystkim klientom sektora finansowego. Premier powiedział wczoraj, że projekt nowych rozwiązań był
konsultowany z Europejskim Bankiem Centralnym, został zaopiniowany przez radę legislacyjną przy premierze, jest też opinia Komitetu Integracji Europejskiej o zgodności z prawem europejskim. Rzeczywiście, był opiniowany przez Europejski Bank Centralny, była opiniowana pierwsza wersja. Ta wersja spotkała się z daleko idącą krytyką ze strony Europejskiego Banku Centralnego, który przede wszystkim wskazywał na zagrożenia i ryzyka związane z pomysłem zintegrowania nadzoru nad rynkiem finansowym, i to na dodatek, poza bankiem centralnym. Większość z uwag, które zgłosił Europejski Bank Centralny, została uwzględniona w zmienionym projekcie ustawy. Co więcej, niektóre ze zmian idą w zupełnie przeciwnym kierunku, w stosunku do postulatów Europejskiego Banku Centralnego. Ale co np.? Komisja będzie siedmioosobowa, trzech członków będzie wybierał premier, w tym szefa, dwóch prezydent, a dwóch NBP. W bardzo ważnych dwóch aspektach idzie w zupełnie odwrotnym kierunku od propozycji Europejskiego Banku Centralnego. Po
pierwsze, z dniem wejścia w życie tej ustawy szefem Komisji Nadzoru Bankowego przestaje być prezes NBP, a staje się przewodniczący czy też prezes nowego urzędu nadzoru nad rynkiem finansowym. Jest to daleko idąca zmiana, która jest wbrew dobrym zasadom zarządzania tego typu projektami. Druga zmiana, która idzie również wbrew intencjom opinii Europejskiego Banku Centralnego związana jest z przyspieszeniem procesu wejścia w życie w pełni zintegrowanego systemu. Wg pierwotnego projektu, przed konsultacjami z EBC, urząd ten miał integrować nadzór bankowy 1 stycznia 2008 roku i wbrew wszelkim ostrzeżeniom, zarówno ze strony EBC, jak i wielu, wielu ekspertów, rząd, z niewiadomych przyczyn, przyspieszył moment likwidacji Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego jeden rok. To dzieje się wszystko w sytuacji, kiedy nadzorcy w Polsce i cały system bankowy, przygotowują się do niezwykle poważnego zadania – wprowadzenia w życie tzw. nowej umowy kapitałowej, która pierwszy etap będzie rozpoczęty właśnie 1 stycznia 2007
roku. Zbieżność dat jest po prostu niezwykle zła. Ale rząd tłumaczy się tym, że takie superinstytucje występują w wielu krajach, np. w Wielkiej Brytanii. Tak, takie instytucje występują natomiast rząd powinien również wskazać, że w ostatnich latach trend jest zupełnie odwrotny. Jeżeli dokonuje się jakakolwiek integracja nadzorów nad rynkiem finansowym, to w ostatnich latach ona dokonuje się właśnie w obrębie banku centralnego, a nie poza bankiem centralnym. To wynika z tego, że rozpoznaje się kolejne zalety wynikające z tego, że jeżeli w ogóle ma być zintegrowany nadzór – bo tutaj nie ma takich bezwzględnych wskazań – to lepiej, jeżeli już ktokolwiek tworzy, żeby on był w banku centralnym. To jest tendencja, która wystąpiła w takich krajach jak: Hiszpania, Słowacja, Czechy, a wcześniej Irlandia. Ostatnie przykłady są więc zupełnie inne od tych, na które powołuje się rząd. Szef takiej komisji będzie miał uprawnienia prokuratorskie. Ale czy ta zmiana wpłynie na to, co mamy w bankach, na nasze oszczędności, na
nasze emerytury? Problem polega na tym, że nadzór musi działać efektywnie. Jeżeli nadzór przestanie działać tak efektywnie, jak ma to miejsce do tej pory, a nie ma żadnych powodów i rząd nie przedstawił żadnego uzasadnienia, które wskazywałoby, że przyszłe rozwiązania mają być lepsze od obecnych. Jeżeli nie ma takich analiz, to nie należy wykluczyć sytuacji, w których ten nadzór będzie funkcjonował gorzej od obecnego modelu. Jeżeli będziemy mieli do czynienia ze słabszym nadzorem nad rynkiem finansowym, to może w ten sposób być zagrożona stabilność całego sytemu finansowego w Polsce. Polityka będzie się przeplatała z finansami, o to chodzi? Z całą pewnością. Nie tylko. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją, że cały ten organ będzie w znacznym stopniu podporządkowany rządowi, zupełnie inaczej niż ma to miejsce obecnie. Dobrze jednak by było, żeby rozwiązania finansowe, czy różne rynki finansowe, były izolowane od polityków. Tak wskazuje i teoria i doświadczenie. Po drugie, istnieje poważne ryzyko, że przyszły
urząd będzie funkcjonował gorzej od obecnych rozwiązań, a niższa efektywność kontroli – ten urząd jest regulatorem, proszę pamiętać – będzie oznaczało gorsze nadzorowanie całego sytemu finansowego. To jeżeli jest gorzej, to właściwie o co chodzi? Dobre pytanie, dlatego warto, żeby wszyscy zerknęli, to nie zajmie dużo czasu, na uzasadnienie do projektowanych zmian. To są dwie lub trzy strony zapisane, bardzo słabego uzasadnienia, które zdaniem NBP, jest po prostu merytorycznie wadliwe. Premier mówi: „Poszczególne części rynku finansowego i tak się przenikają, np. banki oferują polisy na życie, a ubezpieczyciele sprzedają fundusze inwestycyjne. Niech wszystko pilnuje jedna instytucja”. Zdaniem Narodowego Banku Polskiego tego typu analizy są merytorycznie wadliwe. Wadliwość tych analiz wynika z faktu, że mamy w Polsce rynek finansowy, który jest zdominowany przez sektor bankowy. 70 proc. aktywów finansowych, to są aktywa sektora bankowego. Warto o tym pamiętać, bo ustawodawcy powołują się na trendy światowe, w
Polsce nie ma żadnego konglomeratu finansowego. Żadnego. W związku z tym, nie ma potrzeby tworzenia instytucji, która by nadzorowało to wszystko. Jeżeli odwoływać się do argumentów, którymi powołują się projektodawcy, równie dobrze można powiedzieć, że w miejsce kilkunastu ministerstw, można stworzyć jedno superministerstwo. To nie jest taka prosta składanka, w której trzy niezależne nadzory można w prosty sposób połączyć, nie przedstawiając żadnych środków, która by nas zabezpieczały przed różnego rodzaju ryzykami. Np. ryzykiem kadrowym, ryzykiem zarządzania, ryzykiem technologicznym. Tego typu analiza nie ma. A co oznaczają, wg pana, uprawnienia prokuratorskie dla szefa komisji nadzoru? To będzie oznaczało, ze w niektórych czynnościach szef takiego nadzoru będzie występował w roli prokuratora. Jest to daleko, daleko posunięta możliwość ingerowania w zachowanie, w indywidualne przypadki zachowania indywidualnych podmiotów. A czy z takiego urzędu mogą np. płynąć naciski na banki? Dobrze jest, żeby cały
system finansowy był izolowany od sfery politycznej, jest to jedna z podstawowych zasad. Pierwszą zasadą tzw. standardów bazylejskich jest to, żeby nadzór bankowy posiadał tzw. niezależność operacyjną – bieżącego regulowania całego sektora finansowego. Nie powinno być żadnych nacisków. Żadnych nacisków. Jednym z największych osiągnięć ostatnich kilkunastu lat to jest stabilny pieniądz. To jest taki pieniądz, który może być wymieniany na towary. Jeszcze niedawno nie był wymieniany na towary. Również ogromną zaletą tego, co się stało w ostatnich latach, jest stabilny system finansowy. Nie wolno, nie wolno wprowadzać zmian, które mogą podważać te osiągnięcia. Czy ten supernadzór może spowodować, że inwestorzy zagraniczni będą trochę inaczej na nas patrzeć? Jeżeli się okaże, że ten supernadzór nie działa wystarczająco efektywnie z całą pewnością może to mieć konsekwencje dla struktury systemu finansowego w Polsce, również struktury własnościowej. A Cezary Mech jest dobrym kandydatem na to stanowisko? Ja myślę,
że to pytanie o drugorzędnym znaczeniu, najważniejsze są rozwiązania systemowe, a te nie znajdują żadnego uzasadnienia merytorycznego i są po prostu złe. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był wiceprezes Narodowego Banku Polskiego Jerzy Pruski.