Jerzy Miller obelgi bierze na klatę
Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, zwana komisją Jerzego Millera, wkroczyła w ostatni etap prac, czyli pisanie raportu - informuje "Polska The Times" i odsłania kulisy jej wcześniejszych działań.
24.01.2011 | aktual.: 24.01.2011 12:41
Wszystkie posiedzenia odbywają się w utajnionych miejscach. Chodzi o spokój i odizolowanie się, zwłaszcza od dziennikarzy i fotoreporterów.
Kilkugodzinne obrady są rejestrowane, ale jednocześnie poufne. Komputery wszystkich członków są specjalnie chronione przed ewentualnym włamaniem z zewnątrz. Tajemnicą jest również system wynagradzania za pracę w tym organie.
W skład komisji wchodzą w połowie wojskowi. Są tam osoby z dużym doświadczeniem i bardzo dobrym wykształceniem. Pracują jedynie dwie kobiety. Wszystkich łączy jedna pasja - lotnictwo. Wszyscy są wysokiej klasy specjalistami i entuzjastami lotnictwa.
W komisji nie ma gwiazdorzenia, choć przyznają, że dla nich gwiazdą jest ich szef - przewodniczący komisji Jerzy Miller, minister spraw wewnętrznych i administracji. Choć on sam nie ma zadęcia gwiazdorskiego. Cechuje go powściągliwość. Od razu zdobył ich szacunek. Uważają, że jest nieprzeciętny. - Lepiej z nim zgubić, niż z niejednym znaleźć - mówi jeden z członków komisji. - To facet nie z tej ziemi: zawsze przygotowany, ma ogromną odporność psychiczną i fizyczną - opowiada inny. Świetnie zorganizowany i bardzo, bardzo pracowity.