Jerzy Jaskiernia: nie ma na mnie dowodów

"To są kompletne brednie. Na razie nie ma dowodów. Nie wziąłem żadnej łapówki" - poseł SLD Jerzy Jaskiernia, na łamach "Faktu" odpiera oskarżenia o udział w tzw. aferze hazardowej.

Fakt: Grywa pan na automatach?

Jerzy Jaskiernia: – Nie, nawet nie wiem, jak one wyglądają.

To dlaczego pan się tak angażował w prace nad ustawą o automatach?

– Uznałem, że jest niedobrze, gdy państwo toleruje szarą strefę – stoją tysiące automatów do gry, a nie ma z nich żadnego zysku dla państwa. Dlatego postanowiliśmy zalegalizować je, opodatkować i objąć kontrolą.

Tyle, że te przepisy, które pan forsował, są właśnie na rękę potentatów automatów, często powiązanych z mafią. Dlaczego pan działał na ich korzyść?

– Co to znaczy na ich korzyść? Najwyższy podatek, jaki istnieje w innych krajach, to 120 euro. Gdybyśmy zastosowali wyższy podatek, to nikt by nie chciał płacić, bo nikt nie chce dokładać do interesu. I oni pozostaliby w szarej strefie. Po drugie, jak ktoś chce zainwestować, to trzeba mu pomóc. To były dobre rozwiązania. Tu chodziło tylko o czytelne reguły gry.

A propos tych reguł. Jak dobrze zna pan Macieja Skórkę, właściciela kilku tysięcy automatów?

– Jest mi osobą znaną, lubianą, cenię sobie jego zdanie.

Czy zachęcał pana do lobbowania na rzecz ustawy o automatach?

– Nie, nie.

Ma pan dobrego kolegę, który jest właścicielem automatów i w ogóle o tym nie rozmawiacie?

– Pan Skórka nie zwracał się do mnie w sprawie tej ustawy. A czy w ogóle rozmawiał ze mną o automatach? No nie wiem, mogłem kiedyś rozmawiać.

I nie przeszkadza panu, że według zeznań gangstera „Masy” firma pana Skórki współpracowała z gangiem pruszkowskim?

– Nie wiem o tym. Słyszałem o tego typu sugestiach, ale nigdy nie badałem działalności gospodarczej pana Skórki.

Ale już w poprzedniej kadencji Sejmu znał pan Skórkę i jednocześnie forsował pan projekt w jego sprawie? Czy to nie jest co najmniej nieetyczne?

– Nie wiem, dlaczego ciągle pytacie o Skórkę, który przecież nie przedstawił na piśmie klubowi SLD żadnego pisma w sprawie ustawy o automatach.

To dlaczego to pana nazwisko pada w tej aferze?

– To są kompletne brednie. Na razie nie ma dowodów. Nie wziąłem żadnej łapówki.

Ale komu miałoby zależeć na wplątaniu pana?

– Tym, którzy dotychczas mieli monopol na te automaty.

Konkretne nazwiska?

– Ja na ten temat dość dużo wiem i być może kiedyś będę musiał to powiedzieć. Na razie nie.

I nie będzie się pan bał wyjaśnień przed prokuratorem?

– Stanę przed prokuraturą z największą przyjemnością.

Rozmawiała Anna Wojciechowska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)