Jerzy Hausner: nie wiem czy wejdę do rządu Belki
Wniosek z mojej rozmowy z Markiem Belką jest taki, że na pewno będę pomagał Markowi Belce w formowaniu programu. Natomiast to nie jest etap, w którym kandydat na premiera, ciągle kandydat na premiera, oferuje stanowiska. A więc tę sprawę trzeba na razie zostawić - powiedział w "Sygnałach Dnia" wicepremier Jerzy Hausner.
01.04.2004 | aktual.: 01.04.2004 10:01
Henryk Szrubarz: W studiu wicepremier Jerzy Hausner. Dzień dobry.
Jerzy Hausner — Dzień dobry.
Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, panie premierze. Miałby pan ochotę być ministrem w rządzie Marka Belki?
Jerzy Hausner: Na pewno nie będę się od tego odżegnywał, o ile warunki dla kontynuowania tego, co robię będą sprzyjające.
Henryk Szrubarz: A otrzyma pan taką propozycję?
Jerzy Hausner: Ja się spotkałem z Markiem Belką wczoraj. To była średniodługa rozmowa, bo ponad godzinna. Umówiliśmy się na kolejne. Wniosek z tego, że na pewno będę pomagał Markowi Belce w formowaniu programu. Natomiast to nie jest etap, w którym kandydat na premiera, ciągle kandydat na premiera, oferuje stanowiska. A więc tę sprawę trzeba na razie zostawić.
Henryk Szrubarz: A czy deklarował kandydat na premiera, że będzie realizował, jeżeli powstanie nowy rząd, plan wicepremiera Haunera?
Jerzy Hausner: Z całą pewnością to nie jest przedmiotem jakiejkolwiek różnicy zdań. To, o czym rozmawialiśmy, to przede wszystkim kwestia innych zagadnień, co można zrobić w obszarze zdrowia, co można zrobić w polityce społecznej. Czyli jak dodać do tego, co jest robione i konieczne, nowe elementy, czy można je przygotować, jak je można przygotować, kiedy można je uruchomić, jak je można sfinansować. To jest raczej przedmiot naszej rozmowy i przedmiot kolejnych rozmów, na które się umówiliśmy. Czyli poszukiwanie nie tego, czym zastąpić plan Hausnera, a czym go uzupełnić.
Krzysztof Grzesiowski: A jak się pan czuje, kiedy pan słyszy od polityków lewicowych — przynajmniej tak się określają — tych, którzy głosowali, ot, choćby w sprawie tego, by komisje zajęły się trzema ustawami pana planu (zresztą jedna już z komisji wyszła, jest gotowa do przegłosowani), wtedy, kiedy pan słyszy od polityków lewicowych z Unii Pracy czy z SLD: zaraz, zaraz, plan planem, ale trzeba łagodzić, trzeba wprowadzić dodatkowe osłony socjalne. Wcześniej, kiedy byli za, to o tym nie mówili.
Jerzy Hausner: Oczywiście, że przyjmuję to z pewną wstrzemięźliwością, ale też mam wrażenie, że jest taki moment, w którym bardzo wiele osób traci głowę, zaczyna wypowiadać poglądy na użytek dnia, na użytek momentu, na użytek chwili. I ja z tego powodu nie mam skłonności do szybkiego denerwowania się i biegnięcia do telefonu i mówienia: słuchaj, co ty tam powiedziałeś? Po prostu jest taki moment próby i widać teraz wyraźnie, kto konsekwentnie ma jakieś poglądy, stara się te poglądy realizować, a najwyżej dostosowywać do zmieniających się okoliczności, a kto po prostu poglądy przyjmuje na potrzeby doraźnej koniunktury.
Krzysztof Grzesiowski: No tak, a to stała cecha naszych polityków, wielu naszych polityków, panie premierze, że ważne to, co dziś, góra jutro, ale to, co będzie za rok czy za dwa, to...
Jerzy Hausner: Ja powiedziałbym, że to stała cecha polityków w ogóle. I dobrze dla kraju, kiedy także pojawiają się politycy zdolni do myślenia w dłuższej perspektywie, intelektualni, uczciwi i zdolni do lojalności właśnie dlatego, że trzymają się pewnych zasad, a nie trzymają się stanowisk.
Krzysztof Grzesiowski: Ale poparcie, zwłaszcza lewicowych polityków dla przyszłego rządu jest dosyć istotne. I te deklaracje, że trzeba łagodzić skutki pana planu, też są istotne.
Jerzy Hausner: Tego nie bagatelizuję. Jeżeli mówimy o skutkach, to chciałbym podkreślić, że przede wszystkim ten plan jest zorientowany — poza równoważeniem finansów publicznych — na to, żeby stworzyć przestrzeń dla tworzenia nowych miejsc pracy, na to, żeby było więcej potrzeby na pracę, bo jak nie, to będzie potrzeba na kapitał, na technologię, na modernizację i pracy nie będzie więcej, i na to, że ludzie mając więcej pracy, mieli większe wynagrodzenia, a w konsekwencji, żeby poprzez pracę eliminować w Polsce ubóstwo. I nie sądzę, by można było zakwestionować te cele. Pytanie: jak szybko jesteśmy w stanie je osiągnąć? Więc ja trochę widzę w tym wszystkim nie tyle odrzucenia, ile pewnej niecierpliwości i wątpliwości, czy rzeczywiście się powiedzie.
Krzysztof Grzesiowski: Czynnik czasu, panie premierze. Jak szybko należałoby, przynajmniej te trzy ustawy, które są już w Sejmie, uchwalić, by potem one nie uległy kompletnej dekompozycji albo zostały w ogóle zapomniane?
Jerzy Hausner: Tak, to bardzo ważne spostrzeżenie, które kryje się w tym pytaniu. Ja powiem tak, że w piątek, mam nadzieję, przekażemy do Sejmu kolejne trzy ustawy, które rząd przyjął w tym tygodniu, więc tych ustaw już będzie sześć. A moja nadzieja i przekonanie o tym, co należy robić, biegnie do tego, by powiedzieć: spróbujmy uchwalić to w Sejmie (bo nie mówię o Senacie, bo to wymaga trochę więcej czasu), próbujmy do wszystko uchwalić do końca kwietnia, spróbujmy jak najszybciej się z tym uporać. Ja mam nadzieję, że szczególnie pomoże Wiesław Kaczmarek, który jest przewodniczącym nadzwyczajnej komisji zajmującej się tymi ustawami. To jest człowiek z charakterem i człowiek, który potrafi dobrze poprowadzić prace komisji, przekonać innych, zmobilizować, zachęcić. I liczę na to, że nie tylko on, ale wiele innych osób, będzie chciało po prostu zająć się tą pilną sprawą.
Krzysztof Grzesiowski: Tak jak wspomniałem, nadzwyczajna komisja sejmowa zakończyła już prace nad projektem ustawy o promocji zatrudnienia, to już można głosować, zajęła się ustawą o świadczeniach przedemerytalnych, natomiast w przypadku Senatu, jak pan profesor wspomniał, specjalnej komisji nie powołano, co może rozciągnąć w czasie przyjęcie przez Senat tych ustaw, a to może być niebezpieczne.
Jerzy Hausner: Tak, żadna z tych ustaw nie trafiła do Senatu, więc rozumiem, że kwestia, którą pan podnosi, a ona jest zasadna, jest do rozwiązania. Ja będę rozmawiał z panem marszałkiem Pastusiakiem...
Krzysztof Grzesiowski: Przerwę, panie premierze, pan marszałek Pastusiak jest już w studiu, tak że jeśli pan go o to nie zapyta, to my go zapytamy z pewnością, czy powoła jakąś nadzwyczajną komisję senacką.
Jerzy Hausner: Ja go nie zapytam, ja go bardzo o to poproszę.
Krzysztof Grzesiowski: Znaczna podwyżka składek na ubezpieczenia dla przedsiębiorców, to wzbudza emocje. Dlaczego?
Jerzy Hausner: To nie jest bardzo znaczna, bo za tym kryje się jakby takie przypuszczenie, że wszyscy będą płacili wyższe składki. Nie, dwóch trzecich samozatrudniających się przedsiębiorców to nie dotyczy. W stosunku nawet do pewnej grupy jesteśmy gotowi obniżyć poziom składki po to, żeby ułatwić start nowym, małym przedsiębiorstwom, żeby obniżyć ten próg startu, bo przecież wiadomo, że jak ktoś startuje, to na razie nie ma dochodów, a musiałby płacić składkę, więc jesteśmy gotowi ją obniżyć.
Natomiast gdy chodzi o dochody wyższe dla tej grupy niż przeciętne, to uważamy, że składka powinna być płacona wyższa, bo ona jest bardzo niska. Jest tak, że przy tym samym poziomie dochodów składka pracownicza jest czasami trzykrotnie wyższa niż składka przedsiębiorcy przy tym samym poziomie dochodów. Ja nie uważam tego za rozsądne i sprawiedliwe. Ponadto do mnie docierają te tezy, gdy ludzie pytają, dlaczego tylko pewne grupy społeczne mają ponieść pewien ciężar związany z naprawą finansów publicznych, dlaczego nie ma to dotyczyć przedsiębiorców.
Te wnioski wynikające z debaty społecznej, z opinii społecznych ja biorę poważnie pod uwagę, stąd ta propozycja. I byłoby mi bardzo przykro, gdyby nagle się okazało, że teraz przedsiębiorcy mówią: no, to w takim razie nam się już pan przestał podobać. Bo przecież to nie może być tak, że przedsiębiorcy nie są zainteresowani w równoważeniu finansów publicznych.