Jerzy Hausner: jesteśmy w sytuacji "na musiku"
(RadioZet)
Gościem Radia Zet jest wicepremier Hausner, minister gospodarki. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Wiem, że martwi się pan o budżet, ale najpierw pomartwmy się o Ukrainę. Co Polska może zrobić dla Ukrainy? W tej chwili przede wszystkim powinniśmy, tak jak czyni to rząd i premier i minister spraw zagranicznych w imieniu całego kraju, wyrażać swoje oczekiwanie, by stało się zadość demokratycznym procedurom wyborczym. Jeżeli są wątpliwości, to trzeba je rozwiać. W przeciwnym razie trudno będzie wyobrazić sobie dobrą współpracę z prezydentem, co do legalności którego będą istniały wątpliwości. Czy Polska może prowadzić dialog z prezydentem, który sfałszował wybory? Byłbym skłonny w tej chwili przyjmować linię, którą my przyjmujemy, czyli formułować opinię oczekującą działań, które czynią tę całą sytuację jasną, przejrzystą i zgodną ze standardami, a nie formułowałbym końcowych ocen. Jest natomiast niewątpliwie bardzo wyraźny powód, by wyrażać zaniepokojenie, a nawet sprzeciw. Wierzy pan, że
prezydent Putin pozwoli na to, by sytuacja stała się jasna i przejrzysta? Sam mówi, że to była ostra walka, ale uczciwa. To co jest w interesie Rosji, jak sobie to prezydent Putin wyobraża, niekoniecznie musi być tak formułowane przez wszystkie inne państwa i rządy. Najważniejsze jest jednak to jak widzą to Ukraińcy. Trzeba też pamiętać, że niezależnie od tego jak dalece łamano standardy wyborcze, Ukraina jest podzielona. To jest bardzo istotny element, z którym każdy musi się liczyć, także prezydent Putin. Co pan zrobi z dziura budżetową, bo dwie ustawy, które rozpadły się w parlamencie trochę panu popsuły sytuację? Te dwie ustawy zostały przez parlament odrzucone. W związku z tym, gdyby patrzeć jakie to ma konsekwencje dla aktualnie procedowanego budżetu, to jest to niewątpliwie ubytek i albo zwiększenie wydatków, albo ubytek wpływów rzędu ok. miliarda złotych. Nie jest to więc kwota... A pan Pater mówi, że 1.800... Minister Pater liczy to co było w wyjściowym projekcie. Gdyby ten projekt był uchwalony w
kształcie, który rząd proponował, ale minister finansów widząc, że od kilku tygodni, a nawet miesięcy, te projekty były procedowane niezbyt szybko i niezbyt sprawnie...Było mnóstwo zastrzeżeń. Także poselskie poprawki ze strony klubów, które popierają rząd. Tak więc minister finansów musiał się z tym liczyć, że ich uchwalenie nie będzie koniecznie w kształcie zaproponowanym przez rząd. Czyli jest to miliard? Mówimy o ubytku rzędu miliarda złotych. Chodzi o podwyższenie składek na ZUS i zaostrzenie przepisów o łączeniu rent i emerytur z pracą? To jest miliard? To są dwa najważniejsze elementy tych ustaw. Rachunek, który mamy w tej chwili do rozpatrzenia to jest miliard. Wczoraj odbyliśmy wstępną rozmowę w gronie osób z kierownictwa rządu, czyli premier, minister finansów, pani wicepremier Jaruga – Nowacka. Postanowiliśmy, że dzisiaj będę Radzie Ministrów proponował, by te dwie ustawy ponownie skierować do parlamentu w innym, niż wyjściowym kształcie. To jest nasza pierwsza reakcja, czyli próbować przekonać
parlament, że teraz te ustawy będą proponowane w znacznie zmodyfikowanym łagodniejszym kształcie w sensie finansowym, nie na poziomie dwóch miliardów złotych. Nie chodzi tylko o budżet, bo to można inaczej załatwić, lecz o to, że to są potrzebne rozwiązania systemowe. Dlatego nie chcę się z tych rozwiązań wycofać. SLD chce ponad miliard złotych z obsługi długu publicznego na wypełnienie świadczeń dla emerytów i rencistów. Czy to będzie możliwe? Niezależnie od tego, czy ta propozycja jest do zaakceptowania to pytanie, które musi być postawione kierownictwu mojego ugrupowania, to jest: „no, więc jak?” Z jednej strony oczekujecie poparcia dla inicjatywy, która będzie oznaczała element pogarszający sytuację budżetu, aczkolwiek w krótkim okresie czasu, bo później mogą być efekty pozytywne i nie bronimy się przed przyjęciem tego rozwiązania, a z drugiej strony klub nie jest nawet w stanie zapewnić frekwencji obecności w głosowaniach i rząd przegrywa dlatego, że klub, który popiera rząd nie zapewnił dyscypliny.
Takich oczekiwań nie da się pogodzić z postępowaniem i tak rozmowa jest nieunikniona. A jest możliwość, żeby te pieniądze wziąć z...? W tej chwili jej nie ma. Nie mamy dzisiaj problemu, że jest więcej pieniędzy, niż oczekiwaliśmy, jest natomiast mniej, bo te dwie ustawy nie są uchwalone. Wątpliwe jest też uchwalenie dwóch kolejnych ustaw, które są w parlamencie, i które są także elementem okołobudżetowej konstrukcji. Trzeba być w związku z tym realistą. Osobiście popieram rozwiązanie, które zaproponowało SLD. Uważam, że z punktu widzenia gospodarczego przyniesie to korzyść, dlatego że jeżeli osoby o bardzo niskich dochodach dostaną jednorazową premię podatkową, to te pieniądze zostaną zużyte na konsumpcję w tych segmentach gospodarki, które służą rozwojowi małych i średnich przedsiębiorstw lokalnych, więc nie boje się o skutki gospodarcze. Tylko, że nie ma skąd. Problem polega na tym, że trzeba to jakoś sfinansować, a jeżeli tak, to rozmawiajmy jak to jest możliwe do zrobienia. Klub SLD zaproponował takie
rozwiązanie, żebyśmy zmniejszyli koszty obsługi długu. Minister finansów, który jest człowiekiem bardzo kompetentnym i moim zdaniem nikogo dotychczas nie wprowadzał w błąd, więc nie ma powodów, by mu nie ufać, mówi, że jest w stanie zmniejszyć koszty obsługi długu o 300 mln złotych, ale 1.300 mln nie ma takiej możliwości. A czy pan popiera 50 proc. podatek...? Wyraźnie mówiłem, że jest to rozwiązanie, które nie przyniesie oczekiwanych przez pomysłodawców korzyści, czyli nie będzie wpływów do budżetu, które się oczekuje, a jednocześnie przyniesie nieoczekiwane, ale konieczne do uwzględnienia straty wynikłe z tego, że osoby, które płacą 40 proc. stawkę podatkową, a byłyby objęte 50 proc., będą podejmować działania, by uniknąć tego opodatkowania. Wydaje mi się, że trzeba się trzymać jakiejś linii polityki gospodarczej. Jeżeli ta linia, którą teraz realizujemy zmierza do tego, żeby nie zwiększać obciążeń fiskalnych - tam gdzie można je zmniejszyć, ale przede wszystkim, by opodatkowywać dochody w szarej strefie,
a zmniejszać opodatkowanie indywidualne - to działanie w drugą stronę nie ma sensu. Wszystko jest w rękach prezydenta. Doradca prezydenta, prof. Orłowski mówi, ze prezydent zrobi tak jak będzie chciał rząd. Czy rząd poprosi prezydenta, żeby zawetował, czy żeby podpisał? Mam wrażenie, że prof. Orłowski wykonuje taką dziwną figurę w tym momencie. W sensie intelektualnym jest to dziwna figura. Przecież pan prof. Orłowski i pan prezydent i premier i ja wiemy, że ta ustawa podatkowa jest potrzebna. Jest jeden zły element i jest szereg niezbędnych elementów dostosowawczych. Jesteśmy w sytuacji „na musiku”. Moim zdaniem, prezydent będzie musiał podpisać tę ustawę. Powiedzmy jednak, że rząd wystąpi z wnioskiem do prezydenta, tak jak radzi prof. Orłowski. Prezydent musiałby się zastanowić: no jak to? Zdecydowana większość parlamentu, z wyjątkiem chyba jednego klubu, głosowała za, to przecież weto prezydenta nie miałoby szans powodzenia. Byłaby to tylko demonstracja, która niczego nie zatrzymuje, a tylko komplikuje.
Nie wierzę, że pan prezydent poważnie rozważa weto do tej ustawy. To byłoby nielogiczne. Jan Kulczyk mówi tak: „ Jeżeli ludzie atakują mnie, czy owego biznesmena, to atakują innych przedsiębiorców. Jeżeli ja nie czuję się pewnie, to czy ktokolwiek inny może się tak czuć?” Myślę, że część ataków, które są formułowane w stosunku do pana Kulczyka w bardzo niewielkim stopniu usprawiedliwia taki sąd, ale część ataków, czy ocen krytycznych, to nie są oceny, które dotyczą wszystkich przedsiębiorców w Polsce. Nie wszyscy przedsiębiorcy w Polsce, a nawet powiedziałbym, zdecydowana mniejszość, wykorzystuje swoją pozycję gospodarczą do budowania takich wpływów politycznych i mieszania porządku decyzji publicznych z porządkiem kontaktów towarzysko – osobistych, które muszą wywoływać sprzeciw. Chodzi o to, że nie można doprowadzać do polityzacji swojego własnego kapitału. Pewna grupa polskich biznesmenów, także osób, które reprezentują firmy zagraniczne, próbuje, co jest normalne dla przedsiębiorstwa, uzyskiwać zyski i
warunki dla swojej ekspansji przez budowanie pozycji monopolistycznych i oddziaływanie w ten sposób na decyzje, aby taki monopol uzyskiwać. Jestem temu przeciwny, bo to nie służy gospodarce. Jestem przekonany, że tylko znaczna mniejszość tak postępuje.