Jerzy Hausner: chcemy pomóc najuboższym
W moim resorcie powstały ustawy, które mają zabezpieczać najuboższych. Te wszystkie ustawy tworzą jednak minimalną linię zabezpieczenia ludzi w najtrudniejszej sytuacji.
Chcemy tym ludziom pomóc, ale tak, by wyprowadzać ich z obecnego stanu, a nie utrzymywać ich stanie trwałego ubóstwa – powiedział w Sygnałach Dnia minister gospodarki Jerzy Hausner.
29.10.2003 | aktual.: 29.10.2003 11:32
Sygnały Dnia: Panie premierze, za dwa tygodnie staną kolejarze i portowcy, o strajku mówią górnicy i mówią hutnicy. Nastroje strajkowe pogłębiają się. Komisja Krajowa Solidarności odrzuciła proponowany przez rząd tryb konsultacji pana planu. Co dalej?
Jerzy Hausner: O portowcach i hutnikach słyszę po raz pierwszy. Wydaje mi się, że konkretną zapowiedź strajku mamy w przypadku kolejarzy, ale też przed nami przedłożenie propozycji, które przygotowujemy. I wydaje mi się, że główne postulaty kolejarzy w tych propozycjach są w sposób rozsądny zaspokojone. Tam głównie chodzi o to, żeby było wystarczająco wiele środków na regionalizację przewozów i my się porozumiewamy w tym momencie z samorządami województw. I sądzę, że ich potwierdzenie, że te pieniądze są wystarczające i że są gotowe samorządy województw podjąć ten projekt regionalizacji przewozów, powinien być świadectwem dla związków zawodowych, że uczciwie w tej sprawie postępujemy. Co do wielu innych spraw, to praktycznie każdą sprawą się zajmujemy. Prywatyzacja PHS-u, pomoc publiczna dla hut to są konkrety, działanie na rzecz przemysłu stoczniowego, chyba że nie mowa o przemyśle stoczniowym, tylko o innych obszarach. To także są działania, które rząd zainicjował, potrafiliśmy przezwyciężyć problem
kryzysu w Stoczni Szczecińskiej, staramy się pilnować, żeby perspektywy rozwojowe miała Stocznia Gdynia—Gdańsk. Więc ja nie twierdzę, że nie ma powodów do niezadowolenia, ja nie twierdzę, że nie ma powodów do protestowania, ale nieporozumieniem jest twierdzić, że rząd nie podejmuje w tych sprawach działań i że są to działania całkowicie rozmijające się z sytuacją, z potrzebami i oczekiwaniami.
Sygnały Dnia: Ale czy to są te środowiska, o których mówi pan w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że są porażone lękiem, są zamknięte wokół własnych problemów i nie są otwarte na rozmowy?
Jerzy Hausner: Tak, często do tych środowisk, które pan wymienił, odniósłbym także swoje uwagi, choć znajduję też wśród moich partnerów związkowych w tych samych sektorach osoby otwarte i gotowe do rozmowy, rozumiejące sytuację, gotowe negocjować na zasadzie: z czegoś ustępuję, by coś uzyskać, a nie na zasadzie: żądam i ma być tak, jak było dotychczas.
Sygnały Dnia: Panie premierze, musi pan być często także, jak sądzę, psychologiem. Przecież wie pan doskonale, że ludzie boją się takich słów, jak likwidacja, weryfikacja, wstrzymanie, a o tym mówi się, te słowa padają wtedy, kiedy mówi się o tzw. planie Hausnera.
Jerzy Hausner: Padają także inne słowa: oszczędność, walka z patologiami, przeciwdziałanie marnotrawstwu, niezgoda na nieuczciwe przyjmowanie świadczeń, niezgoda na nadużycia, kierowanie świadczeń do osób najbardziej potrzebujących, a nie kierowanie do tych, które mogą sobie same poradzić. Więc te słowa, które ja wypowiadam i które wypowiadają inni przy tej okazji, są bardzo różne. Tam, gdzie rzeczywiście chodzi o likwidację, to chodzi o likwidację. Tam, gdzie chodzi o zweryfikowanie czegoś, czyli sprawdzenie czegoś, tam chodzi o sprawdzenie.
Sygnały Dnia: Wtedy, kiedy pojawiła się informacja o tym, co zawierałby ewentualny pakiet czy plan dotyczący sfery socjalnej, od razu towarzyszyły temu głosy, że nie zgodzimy się na nic, będzie kosztem najuboższych. Jak pan wtedy reaguje?
Jerzy Hausner: Ja mam wrażenie, że ci, którzy używają tej etykiety i ogólnie mówią, że propozycje rządu zmierzają do tego, bo bogatsi byli bogatszymi, a biedni biedniejszymi, są całkowitym rozminięciem się z treścią tego programu, bo my nie mówimy o ludziach bogatych, my mówimy o przedsiębiorcach, a oni są istotni dlatego, że tworzą miejsca pracy. Jeżeli dzisiaj zastanawiamy się, dlaczego w Polsce dzieje się źle, to wiążemy przede wszystkim z wysokim bezrobociem, dlatego że to bezrobocie powoduje i poszerza strefę ubóstwa. I nie potrafimy rozwiązać problemu i nikt nie potrafi rozwiązać problemu, jeżeli nie będzie więcej miejsc pracy, a więc przedsiębiorcy ich nie będą tworzyć.
A gdy chodzi o tych najbiedniejszych, to chcę powiedzieć, że w moim resorcie powstały takie ustawy, jak ustawa o zatrudnieniu socjalnym, ustawa o świadczeniach rodzinnych, którą właśnie Sejm kończy uchwalać, nowa ustawa o pomocy społecznej czy przygotowywana jest ustawa o domach socjalnych, także ustawa o organizacjach pozarządowych. To wszystko tworzy minimalną linię zabezpieczenia ludzi w najtrudniejszej sytuacji. Chcemy tym ludziom pomóc, ale chcemy także pomóc na zasadzie, żeby wyprowadzać ich z obecnego stanu, a nie utrzymywać ich w tym stanie trwałego ubóstwa. I to jest przygotowane, i to jest wdrażane.
A z drugiej strony jest tak, że w tej sferze wydatków społecznych są wydatki nieuzasadnione, nieracjonalne, niesłuszne społecznie i ekonomicznie nieefektywne. I chodzi o to, żeby zastąpić to, co jest niesłuszne i nieefektywne tym, co jest rozsądne i akceptowalne społecznie.