Jelfa potwierdza swój błąd i ubolewa
Jeleniogórska Jelfa potwierdziła, że popełniła błąd, w którego wyniku w partii leku o nazwie corhydron znalazł się inny środek mogący zagrozić zdrowiu. Prezes firmy wyraził ubolewanie z tego powodu i zapewnił, że firma przeprowadzi wewnętrzną kontrolę i "wyciągnie wnioski z zaistniałej sytuacji".
08.11.2006 | aktual.: 08.11.2006 20:57
Prezes Jelfy Jurgelenas Saulius poinformował na konferencji prasowej, że w tym momencie na rynku z tej partii znajdują się zaledwie dwa i pół opakowania (każde opakowanie zawiera 5 fiolek leku). Jest to informacja, jaką otrzymaliśmy od hurtowników i sprzedawców - zaznaczył Saulius.
Poinformował także, że Jelfa zwróciła się do hurtowników, aby udostępnili listę odbiorców, którzy kupili lek. Dodał, że - według szacunków Jelfy - codziennie corhydron przyjmuje od 250 do 300 pacjentów.
We wcześniejszym oświadczeniu prezesa Jelfy podkreślono, że tylko "w jednej fiolce preparatu" - na łącznie sprzedanych w ostatnim roku 4 mln 920 tys. - stwierdzono obecność substancji chlorku suksametoniowego - specyfiku używanego podczas niektórych zabiegów chirurgicznych. Jego nieprawidłowe podanie może stanowić zagrożenie dla życia.
"W ramach wewnętrznych procedur kontrolnych ustalimy, co było przyczyną błędu i wyciągniemy wnioski z zaistniałej sytuacji tak, by całkowicie wyeliminować możliwość zaistnienia podobnych zdarzeń w przyszłości" - zapewniono w oświadczeniu.
"Zaistniała sytuacja stanowi precedens w ponad 60-letniej historii firmy Jelfa S.A. Podobnie jak państwo, jesteśmy zszokowani całą sytuacją i niezmiernie ubolewamy, że do niej doszło. Jednocześnie pragniemy zapewnić wszystkich odbiorców tego produktu, a przede wszystkim pacjentów, że podejmujemy wszelkie możliwe kroki zmierzające do zniwelowania zagrożenia" - czytamy w oświadczeniu.
Prezes na konferencji podkreślił, że w momencie kiedy firma dostaje informacje, że jakieś negatywne skutki z powodu zażycia leku dotknęły pacjenta, produkt ten natychmiast zostaje wycofany z rynku. Przedstawiciele firmy tłumaczyli, że Jelfa zaczęła działać, gdy tylko 31 października otrzymała nakaz wycofania wadliwej serii z rynku.
Prezes Jelfy twierdzi, że od chwili otrzymania niepokojących informacji, wszystkie placówki mogące mieć w swoim obrocie wadliwy lek - apteki, szpitale, hurtownie specjalistyczne, urzędy odpowiedzialne za obrót lekami - były powiadamiane o zaistniałej sytuacji zgodnie z procedurami obowiązującymi w obrocie lekami.
Jelfa uruchomiła specjalną, bezpłatną, całodobową infolinię 0800- 000-889. Od czwartku we wszystkich dziennikach zostaną zamieszczone informacje "ostrzegające o niebezpieczeństwie".
W środę ujawniono, że w Jelfie doszło do pomyłki, w wyniku której w partii corhydronu znalazł się silny specyfik stosowany do znieczulenia podczas operacji. O zagrożeniu, wykrytym na początku października, nie informowano opinii publicznej. Wycofano już z aptek partię leku. Sprawę zbada prokuratura w Siedlcach.