Jeleń utknął we wnykach. Amputację musieli przeprowadzić w lesie
Straż Leśna w Świdwinie poinformowała Fundację "Dzika Ostoja" o jeleniu, który utknął we wnykach. Kiedy pracownicy organizacji pojawili się na miejscu okazało się, że są zmuszeni przeprowadzić amputację kończyny. Na miejscu.
Do nietypowej interwencji doszło w sobotę. Prezes fundacji Marzena Białowolska mówiła w rozmowie z TVN 24, że początkowo wezwanie dotyczyło ciężarnej łani z rozciętą skórą. Na miejscu okazało się, że jest to byk z otwartym złamaniem i porozrywanymi ścięgnami kończyny. Utknął we wnykach, a noga "trzymała się tylko na płacie skóry i resztkach ścięgien", relacjonowała Białowolska.
Wspólnie z Michałem Kudawskim zdecydowali o amputacji. Nie było innego wyjścia, a operację trzeba było przeprowadzić na miejscu, w lesie. Poszło sprawnie, trwało zaledwie kilkanaście minut. - To była jedyna możliwość, by uratować mu życie - tłumaczą pracownicy fundacji. Zwierzę było odwodnione i osłabione. Po amputacji ranę zszyto, a jeleń odbiegł na trzech nogach. Szybko jednak położył się oszołomiony. Pracownicy fundacji zostali więc na miejscu jeszcze 2 godziny. Sprawdzali też, czy w otoczeniu nie ma więcej wnyków. Gdy zobaczyli "pacjenta" udającego się w kierunku rzeki poczuli "radość nie do opisania".
Ten i podobne przypadki pokazują, że kłusownictwo w Polsce wciąż ma się nieźle. I - niestety- stanowi nie tylko śmiertelne zagrożenie, ale też często skazuje swoje ofiary na niewyobrażalne cierpienie.