Jeden z zabitych w Iraku zakładników od 24 lat mieszkał we Włoszech
Jeden z zabitych w Iraku dwóch zakładników, o których
śmierci poinformowała telewizja Al-Arabija, to 44-letni
przedsiębiorca Ajad Anwer Wali, który od 24 lat mieszkał we
Włoszech.
05.10.2004 | aktual.: 05.10.2004 06:12
Drugą ofiarą terrorystów był obywatel Turcji.
O uprowadzonego w sierpniu zakładnika dopiero w zeszłym tygodniu, po uwolnieniu dwóch wolontariuszek, upomniał się minister spraw zagranicznych Franco Frattini. W wywiadzie dla poniedziałkowego wydania dziennika "Corriere della Sera", szef dyplomacji włoskiej zapewniał, że nawiązane przy okazji działań w sprawie Simony Torretty i Simony Pari kontakty zamierza wykorzystać, by doprowadzić do uwolnienia iracko-włoskiego biznesmena.
Włoska prasa w tych dniach nazwała Ajada Anwera Walego "zapomnianym zakładnikiem". Premier Silvio Berlusoni wysłał kondolencje rodzinie zamordowanego.
Irakijczyk Ajad Anwer Wali od 24 lat mieszkał w Treviso na północy Włoch i czekał na przyznanie obywatelstwa włoskiego. Studiował matematykę na Politechnice w Turynie, miał żonę Włoszkę i dwoje dzieci. Do Iraku wyjechał w interesach przed rokiem. W sierpniu został uprowadzony w Bagdadzie.
Prywatne poszukiwania zamożnego przedsiębiorcy prowadziła w Iraku wyłącznie jego rodzina. Siostrze udało się ustalić, że został on przewieziony przez porywaczy do Faludży.
Mieszkający także we Włoszech brat zaginionego zawiadomił natychmiast o porwaniu włoskie ministerstwo spraw zagranicznych, które - jak podkreślił - obiecało oddzwonić do rodziny, by otrzymać dodatkowe informacje na jego temat, ale przez kilka tygodni tego nie zrobiło.
Szef dyplomacji Franco Frattini zapowiedział dopiero w zeszłym tygodniu, że po uwolnieniu dwóch wolontariuszek organizacji "Most dla Bagdadu" priorytetem dla jego resortu będzie doprowadzenie do uwolnienia Ajada Wali. Deklarację tę powtórzył w wywiadzie dla poniedziałkowego "Corriere della Sera".
Rodzina uprowadzonego przedsiębiorcy wielokrotnie wyrażała publicznie zdumienie faktem, że przez tak długi czas władze w Rzymie nie zrobiły niczego, by go uratować.
Sylwia Wysocka