Jean Michel Jarre specjalnie dla "Dziennika"
Z Jeanem Michelem Jarre'em rozmawia Tomasz Rozwadowski
26.10.2005 | aktual.: 26.10.2005 08:25
Już niebawem, dokładnie 28 października, pojawi się w sklepach pańska płyta z zapisem, legendarnego sierpniowego koncertu w Gdańsku. Jak pan go wspomina, słuchając gotowego albumu?
Jean Michel Jarre: Koncert był bardzo udany, ale po każdym takim przedsięwzięciu mam poczucie niedosytu. Tu chodzi nie tylko o samą muzykę, a zawsze w niej można coś poprawić, ale o wszystkie problemy techniczne, których przy moich koncertach jest mnóstwo. Przy każdym z nich współpracuję z dużą grupą ludzi odpowiedzialnych za poszczególne, równie ważne, elementy spektaklu. Nagłośnienie, oświetlenie, wizualizacje, pirotechnika, zapis koncertu. Wszystko to ogromna machina, w której zawsze coś się zaciera. Ale generalnie z koncertu w Gdańsku jestem bardzo zadowolony.
Koncert w Gdańsku trwał kilka godzin. Co z tego znajdzie się na kompakcie?
- Będą to wybrane utwory zgromadzone na pojedynczej płycie. Na koniec roku Warner Music planuje wydanie płyty DVD z pełnym zapisem koncertu. Z programu wypadną, z przyczyn technicznych, tylko jeden lub dwa utwory. W dodatku będzie to DVD o wysokiej rozdzielczości, gwarantujące doskonałą jakość dźwięku i obrazu.
Koncert był wielkim wydarzeniem w naszym kraju. Czy płyta ukaże się tylko w Polsce?
- To światowa premiera. Płyta będzie dostępna wszędzie. Chodzi mi tu nie tylko o promocję mojej muzyki i tego konkretnego koncertu, ale także o propagowanie samej idei solidarności pomiędzy ludźmi. Idei, która pozwala zmieniać świat.
Czy po gdańskich doświadczeniach ma pan zamiar odwiedzić Polskę w najbliższym czasie?
- Będę w Polsce przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy ukaże się DVD. Będę wtedy promował płytę, ale mam też zamiar wrócić do was z nowymi muzycznymi projektami.
Na sierpniowym koncercie zagrał pan "Mury" z tekstem Jacka Kaczmarskiego. Czy ten utwór na trwałe wejdzie do pańskiego repertuaru?
- Będę go wykonywał, ale nie wiem, czy w tej samej formie. Myślę o aranżacji pomiędzy folklorem i trip-hopem, dość dalekiej od tej zaprezentowanej u was. Ta kompozycja ma w sobie siłę i z pewnością o niej nie zapomnę.
Zapomnijmy na chwilę o Gdańsku. Może ma pan plany kolejnych muzycznych spektakli gdzieś na świecie?
- Powstaną przy okazji mojej kolejnej płyty studyjnej, którą nagram w przyszłym roku. Teraz jestem zajęty skomplikowaną produkcją DVD, ale siadam do komponowania już w styczniu. Niewykluczone, że przy tej okazji znowu przyjadę do Polski.
Tomasz Rozwadowski